sobota, 20 września 2014

Rozdział 16-A little party never killed nobody

Rozdział jakby zawiera treści nieodpowiednie dla dzieci,więc jeśli odpychają cię treści homoseksualne/seksualne/wulgarne (?) po prostu nie czytaj tego.Serio mówię.

~Z perspektywy narratora~
-Ej,ziemia do Eddie'go!-Krzyknął Fabian zirytowany nieuwagą przyjaciela.
-Co?Świat się wali?-Spytał zdezorientowany
-Nie,ale w ogóle mnie nie słuchasz.
-Sorki,zamyśliłem się.
  Siedzieli właśnie na swoich łóżkach w pokoju.Brunet opowiadał Miller'owi o czymś zupełnie nie istotnym,a ten go nie słuchał.Był zamyślony.Co prawda od samego rana nie można było do niego dotrzeć,ale to co działo się z nim wieczorem było jeszcze gorsze.Nie mógł skupić się na niczym innym,poza swoimi rozmyślaniami na temat Sibuny i skarbu,bądź czegoś innego czego właśnie mieli szukać.Momentami Fabian chciał wysłać go do jakiegoś psychiatry,albo co najmniej Patricii,ale stwierdził,że to mogłoby tylko pogorszyć stan psychiczny Eddie'go.
-Co jest?-Zapytał Rutter
-Kogo widziałeś w śnie?-Spytał blondyn.
-Nie mam pojęcia.Nie znam tej osoby.A ty?Kogo widziałeś?
-Mojego ojca.
-Zagadka rozwiązana
-Co?
-No to wyjaśnia dlaczego chodzisz taki struty cały dzień.
-Aż tak widać?
-Tylko trochę...nie no dobra,bardzo.Ale czemu nie mówiłeś wcześniej,to może nam ułatwić całą sprawę.
-Serio?
-No oczywiście,ostatnio jakoś tak po naszej stronie jest,to może by powiedział gdzie ta sala czy coś takiego.
-Mów kim jesteś i co zrobiłeś z Fabianem kosmito
-Co?
-Gadasz zbyt chaotycznie jak na siebie.
-Kosmiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiciiiiiiiiiiiiiiiiii co!?-Alfie wpadł do pokoju.
-Co co?-Spytał Eddie
-To ja się pytam co!-Odpowiedział Lewis.
-Nic.
-No to skoro już tu jesteś Alfie to tu zostań,a ja idę po dziewczyny i zrobimy zebranie.-Zarządził Fabian.
-Nie rozumiem po co iść skoro można wysłać sms-a,ale skoro woli robić kilometry-Mruknął blondyn,a ciemnoskóry zaśmiał się.
   Kilka minut później cały klub siedział w pokoju chłopaków,a Rutter właśnie skończył opowiadać im o tym czego chwilę wcześniej dowiedział się od swojego współlokatora.
-Skoro tak to możemy iść do Sweeta,a on nam pomoże z zagadką.-Amber była podekscytowana.
-Nie koniecznie.Zapominacie,że kiedyś współpracował z Victorem.Nie wiemy czy teraz też nie są w zmowie,a ta cała pomoc nam jest po to żeby się czegoś dowiedzieć.-Zauważyła Patricia.
-Ludzie,co tu się dzieje?Mózgami się pozamienialiście czy co?-Spytał Eddie.
-Co?-Alfie jak zwykle nie orientował się w temacie,z resztą nikt się nie orientował.
-No,Fabian dzisiaj gada bez sensu,a jego zdania są zupełnie nie złożone...
-Za to twoje są dzisiaj wyjątkowo złożone.-Stwierdził wcześniej wspomniany.
-Taa,dzięks.W każdym razie,do ojca nie pójdziemy,ale kto nam zakaże przeszukać jego gabinet?
-Więc włamiemy mu się do gabinetu w środku nocy?Kuszące...-Stwierdziła Nina
-Ej,naprawdę co tu się dzisiaj dzieje?Wszyscy się zachowujecie jak nie wy-Odezwał się Eddie
-Victor zwołuje spotkanie w salonie,to podobno ważne,więc wszyscy macie tam być,zaraz-Do pokoju jak oparzony wpadł Jerome,a ulotnił się z niego równie szybko co pojawił.
-Dobra,potem to obgadamy,teraz idziemy zobaczyć czego ten stary zrzęda chce-Mruknęła Amber po czym wszyscy udali się do salonu.
Kilka minut później wszyscy mieszkańcy Anubisa siedzieli na kanapach w salonie,a woźny wraz z Trudy stali przed nimi gotowi by przemówić.
-Dyrektor Sweet zarządził jakieś niezmiernie ważne szkolenie w ten weekend na którym muszą być wszyscy pracownicy szkoły,łącznie ze mną i Trudy,więc zostaniecie sami na dwa dni,mam nadzieję,że nie rozwalicie domu,jesteście przecież dorosłymi ludźmi.Mam nadzieję,że dacie sobie radę.Wyjeżdżamy w piątek wieczorem,Trudy przygotuje wam jedzenia na te dni,więc nie musicie się niczym martwić.-Wygłosił krótką mowę Rodenmaar po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z salonu,a Trudy powróciła do kuchni by przygotować posiłek dla uczniów.
-Ludzie,ogłaszam ważne zebranie w moim pokoju,natychmiast.-Powiedział szeptem Clark.
Wszyscy z głośnymi jękami niezadowolenia podnieśli się z wygodnych kanap ustawionych w salonie i przenieśli się szybko do pokoju dwóch szkolnych błaznów czyli Alfie'go i Jerome'a.
-Więc czego chcesz Jerome?-Spytała Victoria gdy drzwi zostały zamknięte.
-Słyszeliście to?Victora i Trudy nie będzie cały weekend.Co wy na to żeby urządzić małą imprezkę,zaprosić ludzi ze szkoły i innych znajomych,kupić jakiś dobry alkohol i się zabawić,chociaż raz?-Zaproponował blondyn.
-Jesteś pewny Jerome,bo przecież...-Zaczął Fabian,ale mu przerwano.
-Wyluzuj Fabian,jesteśmy pełnoletni,mamy prawo się czasami zabawić,poza tym mała impreza jeszcze nikogo nie zabiła.-Powiedział wysoki chłopak,pomysłodawca całego przedsięwzięcia.
-On ma rację,szczególnie,że wszyscy nauczyciele i opiekunowie będą na tym szkoleniu,nawet nie ma opcji że nas przyłapią.-Dodał ciemnoskóry.
-No to jak wchodzicie?W sobotę od rana byśmy zaczęli wszystko organizować,a wieczorem byłaby impreza.Patricia,Eddie,Ambs jesteście ze mną prawda?-Spytał,a w odpowiedzi dostał skinięcia głowami od większości zebranych w pokoju.-Postanowione!
Chwilę jeszcze spędzili na omawianiu szeczegółów oraz tego kto za co będzie odpowiedzialny.Po skończonych cichych naradach na temat ich szalonego weekendu rozeszli się,a Amber nie czekała długo i zgarnęła wszystkie dziewczyny do swojego pokoju.
-Amber,co tu robimy?-Spytała Mara,która jak do tej pory nie wiele się odzywała.
-No jak to co?Impreza niedługo,trzeba wybrać stroje.-Powiedziała podekscytowana blondynka jakby to było coś bardzo oczywistego.
-Umm,Amber nie myślisz,że w tej sytuacji lepiej byłoby skorzystać raczej z mojej szafy?Nie sądzę żeby twoje sukienki nadały się na tego typu imprezę.-Powiedziała Patricia.
-Tak,masz rację.Mam nadzieję,że masz w swojej szafie jakieś niezłe rzeczy-Mruknęła trochę przygaszona.-No to idziemy!
Dziewczyny zmieniły pomieszczenia i teraz siedziały w pokoju należącym do Patricii i Joy.Rudowłosa otworzyła swoją szafę podczas gdy reszta rozsiadała się na łóżkach i zaczęła przeszukiwać ją w poszukiwaniu czegoś konkretnego.Kilka spódnic,spodni,sukienek.
-Amber?-Mruknęła pokazując jej obcisłą czerwoną sukienkę z koronką.
-Skąd ty bierzesz takie rzeczy?-Spytała zdziwiona Millington.
-Żebym to ja wiedziała...-Mruknęła i kontynuowała poszukiwania,czerwoną sukienkę wieszając na drzwiach szafy aby przypadkiem nie zaginęła w akcji.
-Tak właściwie,dlaczego sukienek szukamy dzisiaj skoro impreza jest za kilka dni?-Spytała Joy.
-Trzy dni,tylko trzy dni!A co jeśli nie znajdziemy sukienek dla nas wszystkich?Albo jeśli...-Blondynka zaczynała coraz więcej gadać,ale na szczęście Williamson jej przerwała.
-Co powiecie?-Pokazała im sukienkę wykonaną ze skóry na krótki rękaw,sięgającą mniej więcej do połowy ud i przylegającej ściśle do ciała.
-Naprawdę nie wiem czy chcę wiedzieć,ale spytam.Skąd ty masz taką kieckę w swojej szafie?!-Spytała zadziwiona Amber.
-Szczerze nie wiem,zdarza się,że rodzice kupują nam takie różne rzeczy,chociaż nie koniecznie w nich chodzimy.-Wytłumaczyła zapytana.
-Jak ty masz takie rzeczy w szafie to szukaj dalej.
-Joy,masz czarne rurki ze skóry prawda?-Spytała Patricia,a przyjaciółka odpowiedziała jej skinięciem.-Łap.-Rzuciła w nią jakąś bluzką,która jak się okazało była białym crop topem z namalowanym czarnym sercem.-Nie pytaj,to chyba mojej siostry,lub nie,nawet nie wiem.
Dziewczyna wciąż kontynuowała przeszukiwanie swojej szafy,a także szafy Mercer,w której jak się okazało również było kilka rzeczy nadających się na takie wydarzenia.
Tak więc wszystko skończyło się na tym,że Bella dostała czarną kloszowaną spódnicę ze skóry,a do tego jakąś białą bluzkę i skórzana kurtkę z rękawem 3/4,Victoria czarną materiałową sukienkę bez rękawów,Nina czarne rurki i tego samego koloru bluzkę,która posiadała krótki rękaw z prawej strony,natomiast z lewej było ramiączko,Mara natomiast postanowiła założyć czarne spodenki i zwykłą białą koszulkę,a do tego koszulę kratę,którą i tak miała zamiar przewiązać w pasie.
Tym sposobem szybko uporały się z dobraniem strojów,a przynajmniej poszlo szybcie niż z Amber.Każda z nich wzięła swój zestaw/sukienkę/cokolwiek i włożyła do własnej szafy...

Nim się wszyscy zorientowali był piątek wieczór co oznaczało wyjazd Victora i Trudy.Wszyscy mieszkańcy zebrali się na dole by pożegnać swoich opiekunów,a przynajmniej gospodynią,za którą rzeczywiście będą tęsknić,zwłaszcza Alfie.
-Pamiętajcie,żeby nie zrujnować tego domu,ma być w nienagannym stanie jak wrócę!-Warknął Rodenmaar przed wyjście.
-Trzymajcie się gwiazdki.-Powiedziała szybko Trudy i biorąc swoją walizkę poszła za Victorem do taksówki,która czekała na nich pod domem.
-Więc oto ogłaszam wszem i wobec,że zostaliśmy sami!-Krzyknął uradowany Jerome.-Gdzie listy i numery telefonów do ludzi ze szkoły?-Spytał.
Gdy znaleźli już poszukiwane listy podzielili się nimi i rozsiedli w salonie i jadalni pisząc sms'y do wielu ludzi ze szkoły i nie tylko.co prawda mogliby to zrobić już wcześniej,ale nie chcieli żeby przypadkiem cała ta wielka rzecz się nie wydała,więc zostawili powiadomienie wszystkich o imprezie na ostatnią chwilę.Wiele osób od razu odpisywało,że pojawi się,inni,że może przyjdą,a jeszcze inni,że na pewno nie pojawią się na imprezie stulecia,jak to określał ją Jerome Clarke.
Po rozesłaniu ''zaproszeń'' każdy udał się do swojego pokoju,bo jak się okazało było już późno,a wszyscy woleli porządnie się wyspać żeby mieć następnego dnia dużo chęci i energii do organizowania całego zamieszania jakie zaplanowali.
Rankiem,bardzo wczesnym rankiem,wszystkich obudził Jerome,który wchodził do każdego pokoju po kolei i krzyczał jak najgłośniej mógł żeby wszyscy wstawali,towarzyszyły temu głośnie jęki obudzonych,a także kilka poduszek rzuconych w blondyna jako kara za obudzenie o godzinie siódmej.Pomimo wielu protestów ze strony dosłownie każdego wszyscy pojawili się pół godziny później w jadalni przy o dziwo zastawionym stole,na którym znajdowało się śniadanie,a jeszcze dziwniejsze było to,że stało się to dzięki Jerome'owi.
Po posiłku wszyscy rozeszli się i zajęli tym co mieli do zrobienia.Nina,Victoria,Jerome,Alfie i Bella udali się do sklepu by kupić wszystko co potrzebne było im na wieczór.Reszta natomiast została w domu i starała się jak najlepiej przystosować wnętrze do imprezy,która miała odbyć się za kilka godzin.
-Przesuńcie stół pod okno.-Mruknęła Joy opierając się o ścianę obok pozostałej trójki dziewczyn.
-A wy co będziecie robić?-Spytał nie zbyt zadowolony Fabian
-Nadzorować oczywiście.-Odpowiedziała Patricia.-Tylko się nie zabijcie.Niewielki byłby z was pożytek gdybyście byli martwi.-Dodała gdy oboje zaczęli przesuwać stół w stronę okna.
-Jak miło wiedzieć,że chociaż mi nie życzysz śmierci.-Mruknął Eddie z nutką sarkazmu,a dziewczyna wywróciła tylko oczami.
Jeszcze przed powrotem drugiej grupy wszystkie meble w salonie poodsuwane były pod okna i ściany,tak aby na środku salonu i jadalni zrobić prowizoryczny parkiet.W kilku miejscach stanęły kule wypuszczające kolorowe światła,a w samym centrum ustawiono sprzęt grający,który załatwił Jerome nie wiadomo skąd.Gdy zakupy dotarły w końcu do Anubisa poustawiano przekąski,alkohole oraz napoje na stole.
Gdy wszystko było gotowe wszyscy udali się do pokoju aby się przebrać.
Dziewczyny oczywiście założyły to co wybrały kilka dni wcześniej,uzupełniając stylizacje bransoletkami,kolczykami,szpilkami,przeważnie czarnymi,jedynie w wypadku Amber były one czerwone,a także makijażem,który wykonany również był z myślą o imprezie,a nie wyjściu do kina.
Chłopcy natomiast nie zbyt długo głowiąc się nad swoim strojem wcisnęli się w zwykłe jeansy i pierwsze lepsze koszulki które znaleźli w szafie.

-Czego szukasz?-Spytał Fabian widząc,że jego współlokator wyraźnie szuka czegoś w szafie.
-Koszuli.
-Tej w kratę?
-Nie,w linie.-Odpowiedział z sarkazmem Miller.-Zresztą nie ważne,mam ją.-Powiedział zarzucając znalezioną część garderoby na białą koszulkę i podwijając jej rękawy.
Gotowi już wyszli z pokoju i udali się do salonu by spotkać ubranego w ciemne spodnie,białą koszulkę i czarną marynarkę Jerom'a i ubranego jak zwykle Alfie'go.
-Wiecie może gdzie dziewczyny?-Spytał ten pierwszy.
-Ej serio?Nie znasz dziewczyn?Jak dobrze pójdzie to za pół godziny się tu pojawią.-Stwierdził Eddie.
-Dobra geniusze,który wie jak dostać się do gabinetu Victora?-Spytała Joy,która właśnie weszła do salonu już ubrana.
-Po co chcesz wchodzić do gabinetu Victora?-Spytał Fabian.
-Gdyż są tam klucze do naszych pokoi.Przydałoby się je zamknąć żeby potem uniknąć sytuacji,że wchodzisz do pokoju i natrafiasz na jaką parę,która jest o krok od uprawiana przygodnego lub nie seksu.-Wytłumaczyła brunetka.
-Taa,ona ma racje.-Stwierdził Alfie.-Chyba nie chcę żeby ktoś na moim łóżku robił...nawet nie chcę wiedzieć co by robili.
-Więc Jerome?Jak dostać się do gabinetu?-Spytała,ale ten nie zwrócił na to uwagi,gdyż zbyt zajęty był lustrowaniem jej od stóp do głów o mało nie zaczynając się ślinić.-Jerome!
-Yy co?
-Gabinet Victora,jak tam wejść?
-Otworzyć drzwi-Powiedział pierwsze co mu przyszło do głowy.
-Dobra,nieważne.Masz wsuwkę,albo coś?-Spytał ją Eddie,a ta dała mu jedną ze wsuwek,którymi upięła włosy.
Chwilę później oboje byli już w gabinecie Victora i zabrali z niego klucze do pokoi po czym wyszli i zamknęli go z powrotem,tym razem zapasowym kluczem,który wzięli przy okazji z jego biurka.Po tym rozdzielili się i udali każde w swoją stronę.
Dokładnie dziesięć minut później wszyscy zebrali się na dole i pomimo,że do oficjalnego rozpoczęcia zostało jeszcze dobre pół godziny kilka lub raczej kilkanaście osób już znajdowało się w salonie i zaczynało się bawić.Mieszkańcy domu Anubisa swoją zabawę postanowili rozpocząć od niewielkich drinków i wzniesienia między sobą toastu za udaną imprezę.Z chwili na chwilę ludzi przybywało i wszyscy doskonale się bawili.
Dochodziła dopiero 21 a już było kilka osób,które zdążyły już wypić może nawet trochę zbyt wiele,między nimi był Jerome Clarke,który postanowił zapić wszystkie swoje smutki i zmartwienia.Reszta mieszkańców piła z umiarem lub prawie w ogóle.Na kanapach natomiast zauważyć można było pierwsze pary,które bez skrupułów całowały się a także obmacywały,a towarzystwo wielu innych ludzi ani trochę im nie przeszkadzało.

-Jerome!Wytłumacz mi kto tu zaprosił Danielle!-Pisnęła zezłoszczona Amber,gdy zobaczyła skąpo ubraną szatynkę przechodzącą przez prób salonu.
-Co?Nie wiem,nikt-chłopak nie do końca orientował się o co chodzi blondynce.
-Ugh nie ważne.-Mruknęła i poszła szukać Alfie'go.
Wysoki chłopak rozejrzał się po salonie i gdy spostrzegł swoją przyjaciółkę zmierzającą w nieznanym mu kierunku bez zastanowienia ruszył za nią,a gdy ją dogonił złapał za nadgarstek.
-Chodź,musimy pogadać.-Mruknął i pociągnął ją na dwór.
Usiedli na murku przed domem.Panowała tam prawie idealna cisza,więc dało się normalnie porozmawiać.
-Ślicznie wyglądasz.-Zauważył Clarke.
-Co?-Patricia była wyraźnie zdziwiona tym co powiedział chłopak.
-Jestem beznadziejny!-Mruknął.-Najpierw straciłem Marę,nawet nie wiem jak mam ją odzyskać,ba nawet nie wiem czy chcę ją odzyskać,bo może nie chcę...Joy mówiła,że ona nie jest teraz taka sama i chyba nawet ma rację,może to z nią powinienem teraz być.-Dziewczyna zupełnie nie wiedziała co ma w tej sytuacji zrobić.Jej przyjaciel wyraźnie bełkotał o jakichś bzdurach i chyba sam do końca nie zdawał sobie prawy z tego co mówi.-Wiesz co?Kiedyś,na początku pierwszej klasy gdy się poznaliśmy bujałem się w tobie.-Zatkało ją.Zawsze traktowała go jak przyjaciela,a on jej nagle wyskakuje z tekstem,że lubił ją bardziej niż koleżankę.-Może to było głupie,ale bujałem się w tobie całą pierwszą klasę i próbowałem wieli sposobów by się do ciebie zbliżyć,a ty zawsze uważałaś mnie za przyjaciela,tylko.Dobrze,że mi minęło...-Przez chwilę milczał,a Williamson nie miała zielonego pojęcia co mogłaby powiedzieć,to była naprawdę niezręczna sytuacja.-Twoje oczy wyglądają ślicznie w świetle księżyca.-Po wypowiedzeniu tych słów przybliżył się do oniemiałej dziewczyny na niebezpiecznie małą odległość,a ich wargi dzieliły tylko centymetry.Z sekundy na sekundę byli coraz bliżej aż w końcu jego ciepłe wargi musnęły delikatnie wargi zszokowanej Patricii.
Rudowłosa otrząsnęła się jednak szybko i bez słowa wstała i odeszła szybkim krokiem do domu zostawiając blondyna samego ze swoimi myślami.Udała się do salonu i w celu odreagowania sytuacji sprzed chwili w towarzystwie Belli,która pojawiła się obok nie znikąd wypiła kolejnego tego wieczoru drinka.Po chwili obie rozdzieliły się ponownie,Bella udała się do Victorii siedzącej samotnie na kanapie,natomiast Patricia wzrokiem odnalazła Eddie'go i ruszyła w kierunku chłopaka.Krótką chwilę później oboje opierali się o blat kuchenny.
-Jerry'emu już chyba odwala.-Mruknął Miller widząc przyjaciela przystawiającego się do jakiejś dziewczyny z innego domu.
-Za dużo wypił-Stwierdziła.
Odwróciła głowę z powrotem w kierunku Eddie'go i napotkała jego wzrok.Patrzył na nią uważnie przez chwilę po czym przyciągnął ją do siebie gwałtownie obejmując w talii i wbił się w jej usta.Nie protestowała,wręcz przeciwnie,chciała zapomnieć o incydencie z Clark'iem i pocałunkiem,a to wyraźnie jej w tym pomagało.Objęła rękami jego szyją zmniejszając dzielącą ich odległość do minimum.Przez dłuższą chwilę po prostu się całowali,jak zwykle.Lecz potem coś się zmieniło.Całowali się bardziej namiętnie,chłopak oblizał językiem jej dolną wargę prosząc o wejście,które oczywiście otrzymał.Pogłębili pocałunek,a ich języki toczyły walkę.Przerywali tylko na krótkie i płytkie wdechy,a gdy w końcu się od siebie oderwali ich oddechy były nierówne,a tętno przyspieszone.Blondyn odgarnął włosy z jej ramienia po czym pochylił się do szyi dziewczyny i zaczął ją delikatnie ssać oraz przygryzać.Rudowłosa przymknęła powieki oddając się przyjemności.Gdy blondyn skończył już swoje dzieło dmuchnął w nie jeszcze chłodnym powietrzem i uśmiechnął się do siebie usatysfakcjonowany i po raz kolejny tego dnia przyciągnął dziewczynę do namiętnego pocałunku.Ponownie znaleźli się bardzo blisko siebie.

Podczas gdy ta dwójka nie zdawała sobie sprawy z istnienia innych ludzi wiele się działo dookoła.
-Hej co jest?-Spytała Bella podchodząc do siedzącej samotnie Victorii.
-Nic.-Mruknęła w odpowiedzi.
-Gdyby nic ci nie było nie siedziałaby tu sama z miną dziecka,któremu zabrano ulubioną zabawkę.
-Genialne porównanie
-Nieważne,powiesz mi co się stało?
-Chcesz wiedzieć tak?!
-Tak
W odpowiedzi Victoria po prostu pocałowała przyjaciółkę,nie mając innego pomysłu jak przekazać jej,że od długiego czasu brunetka podoba jej się jako dziewczyna i za każdym razem gdy przy niej jest czuje się inaczej,lepiej.Nie rozumiała tego uczucia,ale jednocześnie podobało jej się to.Za każdym razem gdy znajdowały się blisko,robiły coś razem czuła motylki w brzuchu.
-Co?-Bella była zdezorientowana zaistniałą sytuacją,nie wiedziała nawet co ma powiedzieć,zrobić.Co prawda nie przeszkadzało jej to co właśnie się stało,podobało jej się to,ale czuła się zagubiona.Przez chwilę panowała między nimi niezręczna cisza,żadna z nich nie wiedziała co powiedzieć.
-Ja...przepraszam,nie powinnam tego robić.-W końcu odezwała się Victoria zażenowana.
-Nie masz za co przepraszać.-Odpowiedziała Parker prawie szeptem.
-Ja po prostu,nie wiem,po prostu czuję coś do ciebie i ja chyba,no jestem lesbijką,no tyle.Chyba lepiej będzie jeśli pójdę.-Wyjąkała Martin i chciała wstać z kanapy,ale przyjaciółka ją powstrzymała.
-Nie jest w porządku,to mnie po prostu zdziwiło i w sumie to nie jest tak,że mam cię gdzieś,bo chyba też cię lubię,więc...-Dziewczyna postanowiła podzielić się tym co myślała.Nie była co prawda pewna czy naprawdę coś czuje do swojej przyjaciółki,ale była gotowa spróbować.
-Ale co inni powiedzą?
-Obchodzi cię to?-Po tych słowach Bella pocałowała krótko Victorię prosto w usta.
-Czyli od teraz jesteśmy jakby...razem?

Jerome lawirował zwinnie między nastolatkami tańczącymi w salonie,alkohol w jego organizmie sprawił,że pomimo iż nie umiał dobrze tańczyć robił to nie przejmując się zupełnie tym co pomyślą o nim znajomi.Co chwila tańczył z inną dziewczyną,szukając tej odpowiedniej,która będzie potrafiła oderwać jego myśli od Mary,do której już nie chciał wrócić,przynajmniej tak mu się wtenczas zdawało.Nie wiedział czego chce,wiedział jedynie,że szuka w tym tłumie jednej dziewczyny,która go zrozumie.Podszedł do brunetki tańczącej w rytm muzyki i złapał ją w talii od tyłu.Ta odwróciła się.Była to Joy,ta sama,która kilka dni temu mówiła mu,że nie powinien być z Marą,ta sama na której widok kilka godzin wcześniej zaczął się prawie ślinić.Gdy tylko zobaczył jej oczy uśmiechnął się,co ona odwzajemniła.W tym momencie wiedział,jej szukał,przy niej czuł się szczęśliwy i mógł być sobą.Dziewczyna położyła swoje dłonie na jego ramionach,zaczęli razem tańczyć.Jedna piosenka przerodziła się w dwie,a dwie w pięć.Przy szóstej z kolei piosence,która na ich nieszczęście lub szczęście była wolna chłopak pochylił się składając delikatny pocałunek na ustach Mercer,a ona niewiele myśląc przysunęła się bliżej i zaczęła oddawać kolejne pocałunki.Blondyn oderwał się od jej miękkich ust tylko po to by zejść z pocałunkami na jej szyję.Muskał delikatnie jej szyję,dekolt,a palcami zataczał małe kółka na odkrytej,rozgrzanej skórze jej pleców.
 -Pragnę cię,teraz.-Wyszeptał do ucha dziewczyny,a ona straciła głowę.Nie myślała rozsądnie.Dała się ponieść emocjom.Pocałowała go namiętnie.-Twój pokój czy mój?-Spytał przerywając pocałunek.
-Twój-Odpowiedziała i pociągnęła go za rękę do jego pokoju,który on szybko otworzył po czym wraz z dziewczyną wszedł do środka i ponownie zamknął by nikt im nie przeszkodził.Rzucił kluczyk na biurko i przycisnął brunetkę do najbliższej ściany ponownie zaczynając ją całować z pasją i namiętnością.Przerwał wykonywaną wcześniej czynność i szybko pozbył się bluzki dziewczyny następnie muskając subtelnie jej szyję,dekolt,ramiona.Brunetka nie zastanawiała się długo i również szybko ograbiła przyjaciela z górnej części garderoby.Nie minęło wiele czasu i oboje zupełnie nadzy leżeli na łóżku chłopaka obdarowując się kolejnymi pocałunkami,a ich ubrania porozrzucane były po całym pokoju.Błądziła dłońmi po jego torsie podczas gdy on zostawiał na jej szyi ślady po sobie.
-Jesteś piękna wiesz?-Mruknął blondyn nie kryjąc zadowolenia w swoim głosie,które pojawiło się nie wiadomo skąd.Jedyną odpowiedzią jaką uzyskał był długi pocałunek,którym obdarzyła go dziewczyna.
Chwilę później chłopak bez żadnego ostrzeżenia wszedł w nią,na co ona jęknęła cicho...
Ich wspólna noc pełna była pięknych chwil,a oni cieszyli się sobą jak nigdy dotąd nie zauważając że mogło zniszczyć to ich przyjaźń,którą udało im się zbudować...

-Więc ty jesteś tutaj tym mądrym tak?-Spytała szatynka Fabiana.
-Tak na to wygląda.-Stwierdził.
-Zawsze kręcili mnie mądrzy chłopcy.-Mruknęła cicho Danielle,na co brunet posłał jej dziwne spojrzenie.-Nie,spokojnie,nie mam zamiaru cię podrywać.Po prostu,sama nawet nie wiem czemu to powiedziałam.Ale tak na marginesie zazdroszczę twojej dziewczynie,że ma przy sobie taki mózg.
-Fabian możemy pogadać?-Nagle ni stąd ni zowąd pojawiła się obok nich Nina.
Blondynka i Rutter odeszli kawałek i znaleźli w miarę możliwości ciche miejsce,w którym względnie dało się porozmawiać.
-Więc?
-Co to miało być?-Spytała dziewczyna ostro.
-O co ci chodzi?
-Nie udawaj,że nie wiesz!O te twoje flirty z Danielle.
-Moje flirty z...co?My po prostu rozmawialiśmy.-Wytłumaczył chłopak.
-Jeszcze śmiesz kłamać?Dlaczego?
-Dlaczego co?-Fabian zupełnie nie rozumiał o co Ninie w tej chwili chodziło,ale nie oszukujmy się,zapewne żaden człowiek by nie zrozumiał.
-Och,mam cię dość!Z nami koniec!Tak,tak będzie najlepiej!Możesz sobie wracać do tej zdziry!

-Więc Jack,skąd właściwie jesteś?-Spytała ciemnowłosa blondyna siedzącego obok niej na schodach przed domem Anubisa.
-Manchaster.-Odpowiedział.
Mara siedziała właśnie na zewnątrz z Jack'iem Nickolsem z domu Izydy i zapoznawali się.Nigdy wcześniej nie mieli do tego okazji,a okazało się iż mają wiele wspólnych zainteresowań.Jednym z nich była chemia,do której chłopak również miał zamiłowanie,a jeszcze innym czytanie.
-Czemu ja cię wcześniej nie poznałam.-Spytała samą siebie Jaffray.
-Nie wiem.Czemu?
-Takiego chłopaka ze świecą szukać,naprawdę.-Stwierdziła patrząc w niebieskie tęczówki chłopaka,w których dosłownie można było utonąć.
-Więc taka dziewczyna jak ty nigdy nie spotkała takiego chłopaka jak ja?Niemożliwe.
-co masz na myśli?
-Jesteś niesamowitą osobą Maro,dziwię się,że nie masz chłopaka.Piękna,mądra.-Brunetka zarumieniła się słysząc jego słowa.Nikt nigdy nie mówił do nie w ten sposób.
-Dziękuję.-Szepnęła.
Blondyn zaśmiał się widząc zmieszanie na twarzy dziewczyny.
-I urocza.-Dodał jeszcze.
Spędzili kilka minut w ciszy,nie tej niezręcznej,raczej tej,gdzie nie trzeba słów by się zrozumieć,wymieniając ukradkowe spojrzenia w swoją stronę.Byli sobą zauroczeni,ciężko było tego nie zauważyć.Po pewnym czasie ich spojrzenia się skrzyżowały,a oni oboje w tym samym czasie uśmiechnęli się do siebie.Ich twarze zaczęły się zbliżać,dzieliły je jedynie milimetry i nawet nie wiedzieć kiedy ich usta połączyły się ze sobą w krótkim aczkolwiek namiętnym pocałunku.Oboje podczas tego krótkiego zbliżenia czuli coś jakby ogień wewnątrz swoich ciał i ciężko było im uwierzyć,że spowodowane było to tylko krótkim pocałunkiem...

WAŻNA NOTKA-PRZECZYTAJ,PROSZĘ,TO NAPRAWDĘ WAŻNE!

Hej!To ja!
Pamiętacie mnie jeszcze.Ta szurnięta blondynka,które bez uprzedzenia olała wszystko i wszystkich?
no cóż,więc przepraszam,bardzo,bardzo was przepraszam za tą moją meeeeega długą nieobecność.W ogóle jest tu ktoś jeszcze?W każdym razie,wiem nie wynagrodzę wam tego niczym,ale mogę wam obiecać,że spróbuję się postarać dodawać coś częściej,co będzie trudne zważając na to,że ciągle mam sprawdziany i lekcje codziennie do 15:20,ale zobaczymy,spróbuję znaleźć jakąś chwilę na pisanie.
Ale wiecie.Jest osoba,której dziękować na kolana powinniśmy za mój napływ weny,wsparcie psychiczne dla mnie i poprawienie mi humoru kiedy tego potrzebowałam i za sprawienie,że wena mi napłynęła i wyszło to.No cóż,nie zadaję się z normalnymi ludźmi,dlatego wyszedł taki właśnie rozdział.Wiem,że pewnie są tu osoby,którym nie podoba się ten rozdział ze względu na treści itd,itp,ale akurat taki mi wpadł do głowy pomysł,a Łucja aka osoba wyżej już wspomniana nakręciła mnie do napisania tego.Ale dziękuję!Nie dałabym rady tego napisać bez ciebie.I dziękuję za bycie moim osobistym konsultantem przy pisaniu rozdziału.I hej ludzie wszyscy którzy jeszcze to czytają!
Ten rozdział dedykuję mojej kochanej Łucji za to całe wsparcie duchowe dla mnie itd
O hej,miałam tu dodać jeszcze,że tak wiem,jestem zboczona,przyznaję się,ale proszę nie wysyłajcie mnie do psychiatryka!
No to teraz taka mini reklama.Założyłam nowego bloga,na którym również piszę opowiadanie(znaczy nwm czy mam je pisać,bo nikt nie czyta so) i chcę wam dać link żebyście wpadli i ocenili,więc jeśli lubicie The Vamps(bo o nich będzie to opowiadanie) lub nawet nie (możecie to traktować po prostu jako kolejne opowiadanie mojego autorstwa tylko,że już nie o tda) zapraszam na you-change-my-life-ff.blogspot.com
Liczę na wasze opinie w komentarzach i tu i tam.Proszę,naprawdę to ważne dla mnie
+ nie wiem jeszcze co z resztą moich blogów i czy będę je prowadzić ale będę nad tym myśleć.
++spadam spać,bo jutro muszę do kościółka po podpisik iśc,bo bierzmowanie w tym roku.
+++wiecie gdzie znajdę spis wszystkich imion które mogę wybrać przy bierzmowaniu?

Papa
Liczę na komentarze
Wyraźnie inna/względnie po prostu Natalia,bo zmieniłam już tą nazwę c'nie