poniedziałek, 29 kwietnia 2013

...

Ej dobra stworzyłam zakładke w której możecie zadawać pytania postaciom.Zadawać pytanka...zeby nikt się nie nudził a w szczególności ja która powinna pisać notatkę na polski xdd

Pytanko?

Hej!
Dzisiaj nie będzie opowiadania bo nadal brak weny xd...No ale póki co mam pytanko.
 Wiele blogów robi zakładkę ''Rozmowa z postacią'' i teraz takie pytanie do was.Chcecie żebym tez tak zrobiła?Odpowiedzi w komentarzach xd...no i pamietajcie ze jak nie bd zadawac pytan to to bez sensu wiec jesli bd chcieli to zadawac pytania...

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

sobota, 27 kwietnia 2013

Taa trzeba było się wczoraj tak nie rozpisywać

Hej!
Dobra coś wam powiem.Jak wczoraj miałam wenę że napisałam 4 części to dzisiaj nie mam wcale.Nie wiem czy dzisiaj się coś pojawi,bo już z 2 godziny próbuję coś napisać i mi nie wychodzi.Mam nadzieję że nie obrazicie się jeśli nie dodam dzisiaj kolejnej części.W przedostatnim opowiadaniu mam zamiar skupić się bardziej na parach i wgl...Mam nadzieję że wena do mnie wróci i dodam wam opowiadanie,w którym będzie coś z każdą parą z DA...Czkam na nowe części u was i nadal próbuję w jakiś sposób odzyskac wenę.No to idę odzyskiwać wenę...

Wyraźnie inna♥

piątek, 26 kwietnia 2013

Cz.38

Hej!
No i udało się napisać kolejną część.Wy panikujecie bo Pat umarła i co dalej...Haha ale ja pieję,bo wiem co jest skarbem którego caly sezon szukała Sibuna,a wy nie wiecie.Ale powiem wam jedno.Jest Peddie <3

Z perspektywy Eddie'go
  Anubis zniknął,a my nadal staliśmy jak wryci.Dopiero po chwili się ocknęlismy i od razu podbiegliśmy do Patricii.Fabian od razu stwierdził że to koniec.Wszyscy nie mielismy pojęcia co teraz robić.Zostać tutaj?Próbować jej pomóc?Nie wiedzieliśmy...Patrzylismy tylko na siebie.Nagle zobaczyłem jakieś jasne światło.Pomyślałem że to Anubis wrócił,ale na szczęście nie...Była to jakaś kobieta,starsza kobieta.
 -Sara?-Zapytała Nina
 -Sara?-Spytałem.Chciałem żeby mi powiedziała kim jest ta kobieta
 -Nie ważne...-Dostałem w odpowiedzi
 -Powiesz nam jak jej pomóc-Spytałem kobiety
 -Mogę wam wskazać miejsce,w którym jest klucz,którym możecie otworzyć pudełko ze skarbem,ale nie wiem czy uda sie wam,bo tylko Patricia ma wisior,a czy posłucha kogoś z was tego nie wiem.
   Nie miałem nawet zamiaru pytać co nam da otworzenie tego durnego pudełka.Za to Fabian zadał pytanie
 -A Patricia w ogóle ma ten wisior przy sobie?
 -O ile się nie mylę,ma go w kieszeni.Zawsze ma go przy sobie-Odpowiedziałem
 -To na co czekacie?Dalej szukajcie tego wisiorka-Powiedziała Joy
 -Nie popędzaj-Powiedziałem.
   Patricia miała na sobie skórę więc wisior pewnie miała w kieszeni.Na szczęście się nie myliłem.Miała go w prawej kieszeni.Spytałem kobietę,której z tego co wywnioskowałem na imię było Sara,gdzie jest ten klucz.Wskazała mi miejsce,w którym miał być ten kluczyk.Podszedłem tam i wisiorek Patricii zaczął się świecić.Nie wiedziałem co to znaczy,ale najwyraźniej ten wisior miał zamiar mi pomóc.Jak to dziwnie brzmi.Nieważne...Jakoś mi się udało znaleźc ten klucz.Podałem go Ninie,która trzymała to zakichane pudełko.Próbowała je otworzyć,ale trzęsły jej się ręce...
   Kiedy ona próbowała otworzyć to pudełeczko ja zastanawiałem się co tam znajdziemy i w jaki sposób to nam pomoże.Co tam mogło być?Jakies zaklęcie?Ja to już sam nie wiem co myślę.zaraz zacznę wierzyć w legendy,które w dzieciństwie opowiadała mi mama.Joy miała minę dziwną taką jakby miała dużo nadziei że coś się wydarzy,że wydarzy się coś dobrego.Amber przytulała się do Alfie'go i płakała.Nie wiem czy w ogóle ogarnęła to wszystko co się w tej chwili tutaj działo.Victoria i Bella były zadziwione.Przyptrywały się wszystkiemu w ciszy.Nie chciały chyba w niczym przeszkadzać.Jerome i Mara wygladali trochę jak Amber i Alfie,a Fabian uważnie przygladał sie temu co robi Nina.Udało jej się wreszcie otworzyć to pudełko.Był w nim jakiś dziwny krzyż,bynajmniej tak wyglądało to coś co tam znaleźliśmy. Wziąłem to coś do ręki i przyjarzałem się temu.
 -Co to właściwie jest?I jak nam pomoże?-Zapytałem Sarę
 -to jest krzyż Ankh,a jak wam pomoże tego sie sam dowiesz jak tylko przekręcisz górę-Odpowiedziała.Miała bardzo miły głos i taki zachęcający.Już ja lubię
   Zrobiłem to co mi poleciła i to była jakby buteleczka.Trzymałem to w ręce i nie mogłem uwierzyć że to jest mozliwe.W środku był złoty płyn.Tylko pytanie:Czy to był ten płyn o którym myślę?
 -Czy to są łzy złota?-Zapytała Amber,która jak się zorientowałem patrzyła mi przez ramię
 -Tak,ale z umiarem.Jeśli przesadzicie to nie pomogą.Jedna kropla nie więcej.-Powiedziała Sara
   Czyli że mogliśmy pomóc Patricii.Cieszyłem się jak głupi,ale w duchu.Póki co razem z Niną zastanawialiśmy się kto z nas jest na tyle trzeźwy by to zrobić.Taa ciagle się między sobą kłóciliśmy.Ona twierdziła,że ja to powinienem zrobić,a ja że ona.W pewnej chwili wypadło na Joy,ale ona powiedziała że tego nie zrobi i wróciliśmy do kłótni.W pewnej chwili odezwała się Sara
 -Radziłabym się pospieszyć.Zostało wam mało czasu...-Powiedziała
   Dobra teraz to już to zrobiłem.Nie wiedziałem czy się uda,ale cóż.Przy okazji zacząłem zastanawiać się co byśmy powiedzieli rodzicom Patricii gdyby ona umarła i nie udało by nam sie jej przywrócić do świata żywych.Jednak przestałem o tym myśleć.
   Jedna kropla zgodnie z zaleceniem Sary i co dalej?Nic sie nie działo...My zaczęliśmy panikować,Sara nam się przyglądała,a my patrzyliśmy na siebie.Nagle usłyszałem głos,nie byle jaki głos.
 -Ej co się stało?
   Udało się!Patricia żyła.Nie wiedziałem od czego zacząć.Opowiedzieć jej wszystko po kolei?Tego nie wiedziałem...Na razie nic jej nie odpowiedziałem tylko ja przytuliłem.
 -Ałł...Eddie możesz mnei nie dusić?-Spytała
 -Taa sorki-Powiedziałem i odsunąłem się
 -Ale serio co się stało.Ostatnie co pamiętam to jak Anubis na mnie spojrzał.I ten przerażający wzrok...Sara?Dobraa co tu się działo?-Patricia nadal zadawała pytania,ale nikt nie dawał jej odpowiedzi.Joy za to przytuliła sie do niej
 -Potem ci opowiem-Powiedziała
 -No i kolejna co mnie dusi...-Stwierdziła Patricia

Z perspektywy Patricii
  Co jest?Wszyscy mnie duszą,a ja nie mam pojęcia o co chodzi.Kiedy już wszyscy skończyli mnie dusić wreszcie mogłam odetchnąć.Nadal nkt mi nie powiedział co się stało.
 -co zrobimy z tym krzyżem?-Spytał Eddie
 -Może schowajcie go tam gdzie kielich-Zaproponowała Sara.No i co ona tu robiła?
 -Ja to zrobię-Powiedziała Nina i wzięła od Eddie'go dziwne coś,które trzymał w ręce.
 -a teraz lepiej juz idźcie-zaproponowała Sara
   Tak zrobiliśmy.Sara jeszcze powiedziała do nas,że mamy wykorzystać te łzy złota do ważnych cełów.Jakie łzy złota?Musiałam się tego dowiedzieć.Była 20:00.Eddie powiedział że mi wszystko opowie.Jest!Wreszcie ktos ma zamiar mi wszystko wyjaśnićPoszliśmy do ogrodu.Jak tam było ładnie wieczorem.Usiedliśmy na jednej z bujaczek ogrodowych i Eddie opowiedział mi wszystko co sie tam wydarzyło.O tym co się działo,o tym jak umarłam i o Sarze i ogólnie o wszystkim co się w tej sali wydarzyło.
 -Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem-Powiedział Eddie-I wiesz gdybym tylko mógł zrobiłbym co tylko można żeby do tego nie dopuścić
 -Co masz na myśli?-Zapytałam
 -Oddałbym swoje życie za ciebie-Powiedział
   Byłam szczęśliwa...Żyłam,byłam szczęśliwa i nikt nie miał zamiaru tego wszystkiego niszczyć.Dopiero teraz wszystko do mnie dotarło.Wszystko co się tam stało.I dopiero teraz zorientowałam się że nie mam wisiorka.
 -Eddie czy ty nadal masz mój wisiorek?-Spytałam
 -aa..tak-Odpowiedział i wyjął z kieszeni mój wisiorek i mi go oddał
 -Dziękuję za wszystko-Powiedziałam
 -To ja ci powinienem dziękować-Powiedział
 -Za co?-Spytałam
 -Za to że jesteś-Odpowiedział
   Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam,a potem go pocałowałam.Nie wiedziałam co wydarzy się jutro,ale póki co chciałam się cieszyć tym co jest teraz...

No i jak?Czekam na komentarze.No i jak obiecałam bedzie 40 części sezonu o oznacza że będą jeszcze 2 części.Pisać komy!Czekam...

Dobranoc!
Wyraźnie inna♥

Cz.37

Hej,
ludzie ja tu prawie ryczę po napisaniu kolejnej części...No więc ja se tu dalej smutam,a wy czytajcie:

Z perspektywy Patricii
   Tyle pytań i ani jednej odpowiedzi...Anubis odwrócił się w naszą stronę.Teraz to już się na serio przeraziłam!Czy on chciał mnie?Czy nie?Chciało mi się płakać,krzyczeć i ogólnie wszystko na raz...Nie wiedziałam co mam robić,nie wiedziałam czy stać tam i czekać aż coś się stanie czy uciekać.Nie miałam pojęcia czy Anubis na pewno szuka mnie.A może nie szuka mnie?Może szuka kogoś innego?Bałam się,jak nigdy w życiu.Anubis spojrzał na mnie.Nina i Eddie też go teraz zobaczyli,ale czy to miało znaczenie?Czy po prostu Anubis chciał żeby go widzieli?
 -Ciebie szukam-Przemówił Anubis.To on mówił tym syczącym głosem,który od jakiegos czasu słyszymy.Wskazał na mnie...
 -Dlaczego ja?-Zapytałam chociaz nie spodziewałam się żadnej odpowiedzi,ale jednak ja dostałam
 -Widzisz,Amneris mnie zdradziła...Chcę się zemścić,a ty jesteś jej potomkinią i za razem jedyną osobą która może mi dać satysfakcję z tego co zrobię...Skończę z tobą,a przez to wiele osób będzie cierpiało...Widzisz,muszę się zemścić i tak jakoś wypadło na ciebie...Chociaż nie...Planuję to już od jakiegos czasu,ale kiedy dowiedziałem się że ty jesteś drugą wybraną po prostu muszę to zrobić...Ile osób będzie cierpiało...Już to widzę-Mówił Anubis i zachwycał się swoją wizją.Ja za to chciałam przedłużyć tą całą rozmowę,więc zadałam kolejne pytanie
 -Co znaczy że Amneris cię zdradziła?
   Trochę mnie to nawet interesowało,ale głównie chodziło mi o to żeby przedłużyć tą rozmowę.Bałam się i to było widać.Anubis tez to widział bo miał jakąś taką zadowolona minę.Ja chciałam żeby z jednej strony to się już skończyło,ale z drugiej nie chciałam umierać...Nie mogłam...Dlaczego ja?Czy ja sobie tego życzyłam?Wszyscy chyba byli w szoku,bo nawet się nie odezwali słowem.A gdy spojrzałam na mine Amber to po prostu nie wiedziałam co mam robic.Prawie płakała...Przytuliła się do Alfie'go i ledwie powstrzymywała się od płaczu.Anubis za to był tym wprost zachwycony.Trochę trwało zanim odpowiedział mi na zadane pytanie,ale to nawet dobrze,bo dzięki temu miałam czas na obmyślanie planu ratunkowego.wymyśliłam póki co że odwrócę jego uwagę i się zwyczajnie wycofam,ale stwierdziłam że to nie ma sensu,bo on i tak mnie zauważy,a wtedy może jeszcze na poczekaniu mnie zabić.Z pewnością to miało nastąpić,ale nie wiedziałam czy dzisiaj czy nie.Czy da mi jeszcze pożyć?Tylu rzeczy jeszcze nie spróbowałam,w tylu miejscach jeszcze nie byłam...No i oczywiście moje rozmyślania przerwał Anubis,który postanowił z łaski swej odpowiedzieć na pytanie,które mu zadałam...Chwila,Amber płakała...Czy oni wszyscy tez go widzieli?Albo przynajmniej słyszeli?Nie wiedziałam tego,ale Anubis nie dał mi sie nad tym zastanowic,bo właśnie zaczął odpowiadać na moje pytanie.
 -Widzisz,Amneris nie zawsze należała do Tutenhamona...Była moją ukochaną,do czasu...Do czasu kiedy go poznała.On ją oczarował,a ona mnie zdradziła...-Opowiedział Anubis.Dłuższej wypowiedzi się nie dalo ułożyć?
 -A dlaczego chcesz mścić się na niej?Co ona Ci zrobiła?-Zadawał pytania Anubisowi Eddie
 -Bo tak!!!-Odpoweidział Anubis ze złością-Zresztą wiele osób będzie cierpiało jesli ona umrze...
   Taaa,bo cierpienie ludzkie jest takie super!Czemu on to robił?Dlaczego ja?Chciał mnie zabić tylko po to żeby wiele ludzi cierpialo?To była głupota.Kiedy tak spojrzałam na nich wszystkich sama nie wiedziałam co zrobić.Czy nadal przedłużać czas czy po prostu pozwolić Anubisowi na to co ma zrobić i tyle?I po wszystkim?Ale tego nie chciałam...Wiedziałam że jeśli tak się stanie oni wszyscy będą cierpieć...Nagle poczułam dziwne uczucie.Czułam się ubezwłasnowolniona...Coś mnie ciagnęło w stronę boga Anubisa,a mój mózg wcale tego nie chciał.Ja tego nie chciałam.Jednak szłam ku niemu.
 -Ej co ty właściwie robisz?-Zapytała Victoria
 -Nie mam pojęcia....Ja tego wcale nie chcę-Odpowiedziałam ze strachem w głosie
 -No to pięknie...To koniec-Powiedział Eddie ze smutkiem w głosie.Co miał na myśli?To że to koniec wszystkiego?
   Byłam przerażona.Stałam teraz oko w oko z bogiem Anubisem

Z perspektywy Eddie'go
   Sam już nie wiem co robić?!Czy spróbowac ją ratować czy stac i patrzeć co się stanie.Raczej to drugie,bo po prostu nie mogłem się ruszyć...Nie wiedziałem co będzie dalej.Czy ona naprawdę umrze?To niemozliwe!Na wszystkie sposoby próbowałem wmówić sobie że się uda że ona przeżyje,ale jednak jakaś część mnie mówiła mi że ją straciłem.Nie chciałem tego...Nie wiedziałem jak moje życie będzie wyglądało bez niej...Gdybym tylko mógł cos zrobić...Ale nie mogłem.
   Anubis zbliżył się do niej i jednym ruchem ręki coś jej zrobił.Patricia padła na ziemię i to chyba był koniec...Chciało mi się płakać,ale nie mogłem,wiedziałem że jeśli to zrobię Anubis będzie przeszczęśliwy...Nie chciałem mu dac tej satysfakcji...Wszyscy patrzyliśmy na Patricię ona juz chyba nie żyła...

I jak?Smuteczkowate prawda?No wiem...Pisać komentarze.Dziękuje za te wszystkie poprzednie.Dzięki wam to napisałam.o i się prawie poryczałam...No więc komentujcie te poje wypociny i wylane łzy,których jeszcze nie było...

Dobranoc chyba:)
Wyraźnie inna♥

Cz.36

Hej,hej!
le ja z kolejną częścią powracam!!!No więc kolejna częśc przed wami



Z perspektywy Patricii
 Następnego dnia rano,na śniadaniu dowiedzieliśmy się że do szkoły możemy ubrać się jak chcemy,pod warunkiem,że nie bedzie żadnych koronek,odkrytych ramion,przykrótkich bluzek itd...czyli jednym słowem żadna wolność,ale to i tak lepsze niż te mundurki.Od razu poszłysmy się przebrać.Założyłam czarne spodnie i bluzkę z sercem,a do tego czrne trampki.Niepodobne do mnie to było,bo bluzka była jasna.Joy założyła jeansy,różową bluzkę i kurtkę jeansową,do tego różowe conversy.Bella założyła jeansy,różową bluzkę i bluzę,a do tego buty nike.Mara ubrała się w jeansy i koszulę,a do tego założyła białe trampki.Victoria ubrała się w jeansy,które są podarte,czarną bluzkę i koszulę w kratę,a do tego niebieskie buty.Amber ubrała zielone spodnie,białą koszulkę i na to bluzkę koloru czarnego z pacyfką,a do tego czarne trampki.To nie było podobne do Amber,ale bardzo ładnie wyglądała.Nina założyła jeansy,bluzkę z napisem ''I ♥ NY'' i sweterek w paski,a do tego złote buty.Amber oczywiście jak zawsze musiała nas wszystkie obejrzeć.Potem poszłyśmy na śniadanie.Po śniadaniu do szkoły.Pierwsza była chemia i oczywiście znowu niespodzianka...Noc w szkole,dzisiaj!Po lekcjach mamy iśc do domów i zostawić torby,ewentualnie się przebrać i wrócić do szkoły na noc.Super!Czyli kolejna noc zmarnowana.No i ciekawe czyj to był pomysł.Nie musiałam nawet o to pytań,bo Sweet powiedział że wpadła na to moja ''ulubiona nauczycielka''-Alexandra...Czyli że ona razem z Victorem coś knują tylko że nie wiemy co.I w tym problem.Lekcje jak zawsze nudne,zresztą chyba jeszcze nigdy nie było ciekawej lekcji.No chyba że o II wojnie światowej,ale dzisiaj to akurat było straaaaaasznie nudno.
   Po lekcjach poszliśmy do domu Anubisa i zostawiliśmy torby i wróciliśmy do szkoły.Nikt z nas nie chciał tam iść,bo tylko tracilismy czas...No i nawet próbowaliśmy się z tego zwolnić,ale niestety się nie udało.Musieliśmy siedzieć w tej szkole.I tylko po to żeby sobie pomyśleć nad tym jaką sztukę zagramy.Przez 2 godziny nic nie wybraliśmy,bo nikomu się nic nie podobało.Nauczycielka już nie miała na nas siły więc powiedziała że sami napiszemy jakąś sztukę.Taaa super!Całą noc będziemy tutaj siedzieć i pisać sztukę.Tylko o tym marzę!Była 4:00 nad ranem a my siedzieliśmy w sali teatralnej i pisaliśmy scenariusz...Napisaliśmy historię dziewczyny która straciła rodziców i jest strasznie smutna,ma mało psyjaciół,a potem poznaje prawdziwą przyjaciółkę,znajduje chłopaka i wreszcie jest szczęśliwa.Mogło być ciekawe i na całę szczęście nie wszyscy musieli w tym grać,bo nie było tyle rół.Na całe  szczęście.
   O 7:30 wreszcie pozwolili nam iść do domu.Gdy weszliśmy do domu Anubisa Trudy zapytała czy coś zjemy.Dla nas ważniejsze od jedzenia było to że wreszcie mogliśmy iść spać.Tak zrobiliśmy.Wstaliśmy gdzieś o 15:00.Od razu wszyscy pojawiliśmy się w kuchni i zapytaliśmy czy Trudy zrobi cos do jedzenia.Trudy odpowiedziała że oczywiście w końcu od wczoraj nic nie jedliśmy.Usiedliśmy przy stole,nie wazne że w piżamach,i czekaliśmy na obiad,śniadanie,to i to?Potem poszliśmy się ubrać i stwierdziliśmy że pójdziemy do piwnicy.Nie byliśmy tego do końca pewni,bo nie wiedzieliśmy kiedy Victor wróci.No właśnie,gdzieś wyszedł,ale nie miałam pojęcia gdzie,zresztą nikt nie miał.Zastanawiliśmy się długo nad tym czy iść do tej piwnicy czy nie,ale w końcu poszliśmy.Nie mieliśmy pewności czy cos tam znajdziemy,ale czas i tak nam się chyba kończył,bo coraz częściej słyszeliśmy ten syk,mówiący: ''Spieszcie się!Macie mało czasu!Jedno z was umrze'' no i powróciły koszmary...Każdy z nich miał przekaz podprogowy,w którym chodziło o to że mamy się spieszyć.Raz miałam sen w którym widziałam zegarek odmierzający czas.Czasu było mało.
   Poszliśmy do sali.Kiedy tylko tam weszliśmy zobaczyłam jakąś postać stojącą w cieniu.Nie wiedziałam kto to lub co to jest,ale jednego byłam pewna,niedługo dowiemy się kto z nas umrze.Postać wyszła z cienia i odwróciła się do nas.Zobaczyłam boga Anubisa.
 -Hej,wy też widzicie Anubisa?-Zapytałam
 -Yyy...nie-Odpowiedzieli razem Nina z Eddie'm
 -Ej czy Anubis to nie był bóg śmierci?-Spytał Jerome
 -Taa dzięki że mi o tym przypominasz...chyba wolałabym nie pamiętać...-Powiedziałam
   Co to znaczyło?Czemu tylko ja go widziałam?Czy miałam umrzeć?I jeśli tak to kiedy?Teraz?Jutro?Za tydzień?Czy Anubis chciał od razu zabić jedno z nas czy tylko nas ostrzec?Tyle pytań i ani jednej odpowiedzi...

No i jak?No i dziękuję wam!!!Dzięki wam wpadłam na fajny pomysł.Najpierw tą która miała umrzeć miała być Nina,ale czytając wasze komentarze stwierdziłam że jednak nie będzie to ona tylko ktoś inny.Czekam na komy!Jak będzie bardzo dużo to dodam dzisiaj jeszcze jedną częśc,ale warunek,musi być co najmniej 8 komentarzy bez moich i nie mogą być dwa od tej samej osoby(nie licząc anonimów oczywiście,bo anonimy to anonimy nikt nie wie kim są)No to jak będzie?

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

P.S ludzie!
Szkoła czasem jest przydatna.Na ten pomysł z nocą w szkole wpadłam dzięki mojej szkole,w której ma się  niedługo odbyć taka noc.
no i wgl dzisiaj na plastyce miałam ubaw.Napisałam notatkę na szybkiego na lekcji,chociaz było to zadanie domowe,a baba mi za notatkę która miała nie całe pół strony dała 5- xD. No dobra to czekam na komy!

Cz.35

Hej,hej!
le ja z kolejnym opowiadaniem nadchodzę.Znowu flaki z olejem,ale cóż.Nastepny będzie ciekawszy...chyba.No to czytajcie:


Z perspektywy Patricii

   Następnego dnia rano,na śniadaniu do jadalni wszedł Victor i powiedział coś że dzisiaj nie ma krecenia się po domu,bo będzie jakaś tam wymiana instalacji grzewczej czy coś.Wymiana grzejników na wiosnę?Coś nie chciało mi się w to wierzyć,ale jasno powiedział że osobiście będzie nas pilnował żebśmy nie chodzili po domu Anubisa.Genialnie,czyli znowu nie zejdziemy do piwnicy i znowu tracimy koleny dzień.Czemu?Dlaczego akurat teraz kiedy grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo Victor musi sobie ''wymieniać instalację grzewczą''?A może on właśnie tego chce?Chce żeby jedno z nas umarło?Wtedy nie będziemy sie przejmować tym co on robi...Wiele myśli kłębiło mi się w głowie,ale moje rozmyślania przerwała Trudy która powiedziała że czas już iść do szkoły.
 -Wymiana ogrzewania w kwietniu?Taa jasne-Stwierdziłam kiedy z Joy wyszłyśmy z jadalni
 -W sumie to nie ma sensu,bo po co wymieniać ogrzewanie kiedy jest ciepło?
 -Joy,on chce po prostu zyskać na czasie-Powiedział Eddie
 -Taa,ale dlaczego?-Pytała moja przyjaciółka
 -Błagam nie zamieniaj się w Amber-Powiedziałam błagalnie
 -Co ja?-Spytała Amber
 -Nie nic-Odpowiedziałam,bo wiedziałam że nie muszę już tego tłumaczyć,bo Joy raczej zrozumiała aluzję.
   Poszliśmy do szkoły.No i oczywiście jak zawsze było strasznie nudno,a na dodatek mamy zaliczyć jakąś głupią sztukę.Mamy wybrać jakąś i ją zagrać.Masakra.I na dodatek codziennie po lekcjach próby.Genialnie!Czy wszystko i wszyscy są przeciwko nam?Na to wygląda...Mieliśmy teraz wybierać sztukę.
 -To może Romeo i Julia?-zaproponował Jerome
 -Taa,a ty zagrasz Julię-Stwierdziłam
 -Taa no chyba ty-Odpowiedział
 -Nawet w roli Romea byłabym lepsza od ciebie-Powiedziałam
 -To zagrasz Julię?-spytała nauczycielka
 -Yyyy...nie-Odpowiedziałam stanowczo
   Uśmialiśmy się przy tym za wszystkie czasy,ale sztuki i tak nie wybraliśmy.Potem był pomysł że sami ją napiszemy.Taa jasne.Las rąk ochotników do pisania.Stwierdziliśmy że jutro się nad tym zastanowimy.No i dobrze.Może do tej pory odwidzi się nauczycielce,którą wprost ubóstwiam*,ta sztuka.Miałam nadzieję,bo przesiadywanie z nią po lekcjach nie było tym o czym marzę.Po tym co mi zrobiła nie miałam ochoty nawet na nią patrzeć.
   Po lekcjach,strasznie nudnych lekcjach,wróciliśmy do domu Anubisa.Nic się tam nie działo.Dokładnie tak jak mogliśmy się tego spodziewać.Victor od razu zeszedł na dół i oznajmił nam iż mamy iść do pokoi się przebrać,a potem zejść na obiad.No i oczywiście potem spowrotem do pokoi.Nie miałam pojęcia co Victor kombinuje,ale nie chciał żebyśmy mu to w jakiś sposób przeszkodzili.Zrobiliśmy to o co prosił i przyszliśmy na obiad.Dzisiaj na obiad Trudy zrobiła kurczaka,więc musieliśmy się spieszyć zanim Alfie wszystko zje.Ale i tak żarłok** zjadł najwięcej.Po obiedzie bylismy zmuszeni wrócić do pokoi.Siedziałam w pokoju i okropnie się nudziłam,ale i tak wolałam to od kolejnych wizji i głosów które mówią że mamy się spieszyć.Coś mnie jednak tchnęło i wyszłam z pokoju żeby zobaczyć co Victor robi.Rolety w jego gabinecie były zasłonięte,a na dole była Trudy.Najwyraźniej miała pilnować żebyśmy nigdzie nie chodzili,ale udało mi się ukryć i podsłuchać trochę z rozmów Victora,o ile można było to tak nazwać,bo była to raczej mantra...Nie rozumiałam słów,ale to mi wystarczyło żeby wiedzieć że Victor coś knuje.Wróciłam do pokoju żeby potem nie było jakiś pretensji od Victora gdyby nagle wyszedł z gabinetu.Nie wróciłam jednak do siebie tylko poszłam do Niny.Powiedziałam jej o tym.Wyszłyśmy na hol i usłyszałyśmy tą mantrę.Nina także nie rozumiała słów tej mantry.Wróciliłyśmy do pokojów i przez jakiś czas,który straszliwie się dłużył,musieliśmy siedzieć tam.Koło 19:00 Trudy zawołała nas na kolację.Nareszcie!!!Ile można siedzieć w pokoju?Z chęcią zeszłyyśmy na dół i usiadłyśmy przy stole.Chwilkę później przyszli chłopacy i Alfie od razu rzucił się na jedzenie.Wyglądało to tak jakby przez tydzień nic nie jadł.No i oczywiście po kolacji rozkaz ''iśc do pokoju'' wydano i musieliśmy się posłuchać.Przez resztę wieczoru siedziałyśmy w pokojach,a potem poszliśmy spać.No nie mogę!Co za nudny dzień!
*ironia
**chodzi o Alfie'go

No i jak?Oznajmiam wam iż przedłużam moje wielkie pisanie o tydzień czyli do następnej niedzieli z tym że w poniedziałek biorę sobie jedno-dniowy urlop xd Więc jeśli będzie dzisiaj duużo komentarzy to dodam dzisiaj jeszcze jedno opowiadanie.No więc wszystko zależy od was

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

czwartek, 25 kwietnia 2013

Cz.34

Hej!
Panika,panika everywhere.Wy panikujecie a moja wyobraźnia wymyśla plan zaskoczenia was.No cóż ja niczego nie zdradzę,ale jeśli tak będziecie komentować jak pod poprzednią częścią to do niedzieli spokojnie dowiecie się jak sie ta historia skończy.Jutro na 8 do szkoły,konkurs z polaka na który się nie uczyłam bo pani nie raczyła mi oznajmić co tam będzie i chór.Jak ja to przezyję to szybko pojawi sie kolejna część opowiadania,a jeśli nie to nie wiem,ale na pewno jutro.Poprzednia częśc była smuteczkowata a ta to flaki z olejem,ale czytajcie:


Z perspektywy Victorii
   W szkole było nudno jak nigdy.Bez Niny,Trixie i Eddie'go to nawet zabawnie nie było.Sweet przynudzał,reszta nauczycieli też.Na każdej przerwie zastanawialiśmy się skąd wziąść klucz,który otworzy to pudełko,w którym jest skarb.Póki co przechowujemy je na zmianę żeby Victor go nie znalazł.Na jednej z przerw dostałam sms-a od Niny.Napisała że znowu słyszeli ten przerażający głos.Usłyszeli że muszą się spieszyć.Fabian wymyślił że powinniśmy iś do biblioteki Frobisher'a ale reszta myślała że nic tam nie znajdziemy...Czy to nie może być jakieś takie prostsze?Czy nie może nam ten głupi głos tego powiedzieć?Zastanawialiśmy się co teraz zrobimy...Wszyscy się martwiliśmy,bo jedno z nich mogło umrzeć.Fabian cały czas chodził zdołowany jakby to on miał umrzeć...Szkoda mi go było,ale co ja mogłam poradzić,martwił się o Ninę i tego nic zmienić nie mogło.
   Po lekcjach szybko poszliśmy do domu Anubisa.Weszliśmy do salonu...Cała trójka tam była i się na czymś skupiała.Nie wiedzieliśmy czy im w tym przeszkodzić czy zostawić ich w spokoju
 -To na nic-Stwierdził Eddie
 -Wiem...To nic nie daje-Odpowiedziała Nina
 -Ej a może powiecie o co właściwie chodzi?-Spytałam
 -Próbujemy się połączyć z jakimiś stariżytnymi ludźmi którzy nam powiedzą gdzie szukać klucza-Wyjasniła Patricia
 -Podejrzewam że wam się nie udaje-Stwierdziła Bella
 -Następnym razem jak nie będziecie mogli spać to mnie obudźcie.Dzisiaj w szkole było tak nudno że się wytrzymać nie dało.Też bym chętnie została sobie w domu-Powiedziałą Amber
 -Dobra...Jeśli chcesz mieć worki pod oczami to ok-Odpowiedziała jej Nina
 -Aaa dobra to lepiej nie-Powiedziała Amber
 -Dobra to może spróbujmy się zastanowić nad tym gdzie szukać klucza-Zaproponował Jerome
 -A może jeśli skarb był w tej sali to może klucz też tam jest?-Zapytał Alfie
 -Możliwe,ale dzisiaj tam nie pójdziemy-Powiedziała Nina
 -Czemu?-Spytała Joy
 -Będziemy próbowali się tego dowiedzieć kontaktując się z kims kto to wie-Odpowiedziała Patricia
   Zostawiliśmy ich w spokoju i poszliśmy się przebrać w normalnie ciuchy.

Z perspektywy Patricii
   Jaki to w ogóle ma sens?Próbujemy połączyć się umysłowo z kimś kto nam powie gdzie jest ten zakichany klucz!Umysłowo to ja moge przeciwnika powalić,a Alfie miał nawet dobry pomysł,a Nina oczywiście karze nam dalej próbować,bo może się uda.Taa jasne.Mamy mało czasu i na dodatek mamy jeszcze siedzieć bezczynnie...Szybciej by było pójśc do piwnicy i sprawdzić czy to co wymyślił Alfie ma jaki kolwiek sens.W sumie to wszystko jest lepsze od bezczynnego siedzenia...Taa ale oczywiście musielismy sobie tam siedzieć i udawać że coś robimy.Potem był obiad,a po obiedzie Nina poszła gdzieś z Fabianem.Pewnie chciała z nim porozmawiać...Ja nie miałam co robić,ale Amber juz o to zadbała.Zwołała spotkanie dziewczyn i rozmawiałyśmy o tym że ktoś znas może umrzeć i że wtedy rozpadnie się jedna z par.Miałam dośc tego tematu.Ciągle tylko o tym gadaliśmy.
 -Czy my nie mamy jakiś innych tematów-Spytałam i wyszłam z pokoju.
   Czy nie wystarczyło im to że się bałam 24 godziny na 24...Musiały mi jeszcze o tym przypominać?Ciekawe co one by przezywały gdyby im to groziło...Poszłam do swojego pokoju,położyłam się na łóżku,założyłam na uszy słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki mojego ulubionego zespołu.Zawsze mi to pomagało,ale nie tym razem.Miałam już tego dość.To ciągłe poczucie że niwiadomo kiedy może mi się coś stać...Nie miałam pewności że to akurat na mnie padnie,ale tak czy inaczej bałam się...

Z perspektywy Joy
   Martwiłam się o Patricię.Ciągle się bała,bo mogła umrzeć...Nie chciała tego,zresztą kto by chciał.Dziwiłam się że jeszcze nie odwaliła żadnego głupstwa.Gdyby takie cos przytrafiło jej się dawniej to na 100% juz by coś zrobiła.Nie wiem co,ale coś złego.Teraz tego nie zrobiła.Chyba nie zrobiła...Właściwie to sama nie wiem...Nie pilnuję jej na każdym kroku...A jeśli jednak coś sobie zrobiła tylko nikt o tym nie wie?Oby nie...Wiem że jest zdolna do wielu rzeczy,ale chyba nic sobie nie zrobiła...No właśnie chyba...Muszę się jej o to zapytać...Weszłam do pokoju i zobaczyłam że leży na łózku.Podeszłam do niej.
 -Mam pytanie-Oznajmiłam
 -Jakie-Spytała
 -Czy ty sobie nic nie robisz...Wiesz o czy mówię...-Zadałam to pytanie.
 -Co?Nie!-Odpowiedziała
 -Na pewno mam ci wierzyć?-Spytałam
 -Chcesz sprawdź-Odrzekła,usiadła na łóżku i wyciągnęła ręce.Dobraa teraz jej uwierzyłam
 -Dobra,wierzę-Powiedziałam
   Na całe szczęście nic sobie nie zrobiła.Jeśli chciała mi to udowodnić to znaczy że nic sobie nie zrobiła.Pewnie nie zrobiła tego tylko dlatego że nie chciała ranić tym innych osób.Nie chciała ranić Eddie'go.Gdyby on się dowiedział o tym że ona coś sobie zrobiła to pewnie by go to zabolało.
   Zostawiłam ją już w spokoju i usiadłam na łózku.Włączyłam sobie laptopa i weszłam na facebook'a.

Z perspketywy Patricii
   O co chodziło Joy?Pytała mnie czy sobie czegoś nie zrobiłam...Za kogo ona mnie miała?No w sumie to strasznie się tym wszystkim zamartwiałam i może przez to pomyślała że mogłam sobie coś zrobić.Myliła się...Ja sobie nic nie zrobiłam i nie mam nawt takiego zamiaru...Była 18:30.Miałam ochotę już iśc spać...Joy odpuściła sobie przesłuchiwanie mnie i zajęła się czymś innym.No i dobrze.Zaraz miała być kolacja więc poszłam na dół zobaczyć czy nie pomóc Trudy w przygotowaniach.
 -Trudy pomóc ci w czymś-Spytałam kiedy weszłam do kuchni
 -Co wy dzisiaj tacy pomocni?-Zapytała,a ja w odpowiedzi wzruszyłam ramionami
   Jak widać nie tylko ja wpadłam na cudowny pomysł żeby pomóc Trudy...Eddie też na to wpadł.Co to?Telepatia?
   Pół godziny później wszyscy byliśmy w jadalni.
 -Mam dośc...Czuję się jakbym miała byc chora-Stwierdziła Nina,a Fabian zrobił przerażoną minę
 -Luzik Fabian...Też mam wszystkiego dość i też się czuję trochę jakbym była chora,ale to raczej przez nie wyspanie.Wszyscy żyją...-Powiedziałam
   Joy spojrzała na mnie wzrokiem ''nie rób nic głupiego''.Nadal myślała że mogę sobie coś zrobić?
 -Joy spokojnie,nic sobie nie zrobię-Powiedziałam
 -Hej ludzie o co chodzi?-Spytała Bella
 -No widzisz Joy.Robisz nie potrzebne halo-Zwróciłam się do niej
 -Ciągle zapominam że się zmieniłaś i już nie robisz głupot-Odpowiedziała Joy
 -Hej idziemy dzisiaj do tunelu poszukać klucza-Zapytała Niny Victoria
 -Nie,nie dzisiaj-Odpowiedziała jej Nina
    Przez resztę kolacji siedzieliśmy  w ciszy.Potem wszyscy poszliśmy do swoich pokoi.Joy znowu gdzieś wyszła.Gdzie ona ciągle chodziła?I czemu mi o tym nie mówiła?Ale przynajmniej mogłam sobie w spokoju pomyśleć.Myślałam znowu o tym samym.O tym że mogę umrzeć.Nie chciałam tego.Ciągle dręczyły mnie myśli o tym kto z naszej trójki umrze.Siedziałam na łóżku i patrzyłam na okno.I nagle ktoś wszedł do mojego pokoju.Przestraszyłam się i szybkim ruchem odwróciłam głowę w kierunku drzwi.Na całe szczęście był to Eddie
 -Powiesz o co chodziło Joy na kolacji?-Zapytał.Musiał zapytać akurat o to?
 -Joy myśli że przez to wszystko co się teraz dzieje mogę zrobić coś głupiego-odpowiedziałam.
 -Czyli co?
 -Sama nie wiem co ona sobie myśli
 -Ale nie zrobisz nic głupiego?
 -Nie
   On mi nie ufał czy po prostu się martwił.Zapytałam go o to.On tylko się uśmiechnął i odpowiedział mi że po prostu się martwi,a potem mnie pocałował.A potem Victor musiał wyskoczyć z tym swoim tekstem o szpilce.Joy wróciła,a Eddie wyszedł.Poprawiło mi to trochę humor,ale tylko trochę.Tej nocy o dziwo obyło się bez koszmarów,ale to chyba przez ogromne zmęczenie...

No i jak?Pisać komentarze.Wiecie ile one mi dają?Duużo...Nie wiem czy napisałabym tą część gdyby nie komentarze,których było naprawde dużo.Dziękuję wam!Pisać komy.Dobranoc :)

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

Cz.33


Hej,hej!
Oto ja z kolejną częścią.Zaraz się przerazicie jak dowiecie się co moja walnięta wyobraźnia wymyśliła.Więc czytajcie:

Z perspektywy Patricii
   Jedno było pewne.Musimy się pospieszyć,bo będzie źle.Na przerwie zastanawialiśmy się nad rozwiązaniem zagadki.Mara i Jerome też do nas dołączyli bo poprosilismy ich o pomoc.Potrzebowaliśmy teraz każdego kto może nam pomóc przy rozwiązaniu zagadki.I ten przerażający syk...Mysleliśmy nad ta zagadką chyba z pół przerwy aż tu nagle Jerome coś wymyślił.
 -Hej skoro kres to początek to może końcem naszych poszukiwań będzie początek tego brydnego,zimnego i ponurego tunelu?
 -To jest...nawet dobry pomysł-stwierdziłam.
   Wszystko było jasne...chyba.No ale innego pomysłu nie mieliśmy.Postanowiliśmy że po lekacjach tam pójdziemy,a póki co idziemy na lekcje.No i oczywiście jakby to było gdyby lekcja była spokojna,musieliśmy znów usłyszeć ten syk.Znów to samo.Tego było już za dużo.Postanowiliśmy że zwolnimy się u Sweet'a z lekcji.Tak zrobiliśmy.Na szczęście nie pytał dlaczego chcemy iść do domu tylko póścił nas.
    Kiedy weszliśmy do domu Anubisa Victora nie było w gabinecie.Poszliśmy ostrożnie do piwnicy,bo on tam mógł być,ale go nie było.Poszliśmy do tej sali.Szukaliśmy i szukaliśmy...Nigdzie nic nie było.Chodziliśmy po tej sali i nikt nic nie znalazł.Mieliśmy już iść gdy nagle usłyszałam głos.Tym razem nie syk.Był to bardzo miły głos.Taki zachęcający.Mówił''Jesteś blisko''...
 -Co jest?-Spytał Eddie.Najwyraźniej on tego nie słyszał
 -Słyszałam głos.Mówił że jestem blisko-Powiedziałam
 -Bo jesteś,twój wisiorek-Powiedziała Bella
  Mój wisiorek się świecił,więc to pewnie znaczyło że gdzieś tu jest skarb.Udało mi się otworzyć to dziwne coś,jakby sejf,ale oczywiście jakby to było gdyby był to już koniec?Skarb był zamknięty w jakimś pedełku,które było zamknięte na klucz,którego nie mieliśmy.Nie mieliśmy pojęcia co teraz robić.

Z perspektywy Mary
   Miałam sobie odpuścić Sibunę,ale nie mogłam.Prosili o pomoc,a ja nie miałam serca im odmówić.Teraz znaleźliśmy jakieś pudełko i niestety nie mamy do niego klucza.Będziemy go szukać.
   Po naszej wizycie w tej sali mieliśmy iść do swoich pokoi bo niby źle się czuliśmy czy coś,bynajmniej taką wymówkę dyretkor miał sprzedać Victorowi.Chciałam iść do siebie,ale zatrzymał mnie Jerome.
 -Jakoś nam się wczoraj nie udało iśc na tą naszą randkę to może pójdziemy dzisiaj-Powiedział
 -Dobra
 -To o 17:00?
 -Ok.Gdzie pójdziemy?
 -Niespodzianka
   Potym poszłam do pokoju.Przez 2 godziny tam siedziałyśmy,a potem poszłyśmy na obiad.Dzisiaj było tak jakoś dziwnie.Wszyscy wyglądali jakby sie zamartwiali o siebie nawzajem.Może znowu coś usłyszeli...Patricii nie było w jej pokoju bo Joy była u nas,więc to możliwe..
 -Znowu coś słyszeliście?-Zapytałam
 -Gorzej-Odpowiedziała Patricia z taką miną jakby miała się zaraz rozpłakać.Zresztą nie tylko ona.Nina i Eddie też mieli takie miny
 -Więc...
 -Widzieliśmy jakąs osobę...która...umierała i...i słyszeliśmy głos...Mówił:...''To jedno z was''-Powiedziała Patricia jąkając się.
 -Czyli że to ktoś z Sibuny?-Zapytała Bella
 -Nie wy jesyeście bezpieczni...To jedno z nas-Powiedział Eddie również się jąkając
 -Czyli to oznacza że...któreś z was umrze?-Zapytał nieśmiało Fabian
 -Tego nie wiemy,ale mamy nadzieję że nie-odpowiedziała Nina i praiwe się rozpłakała
 -Nie możemy do tego dopuścić!-Powiedziała Victoria
 -Tylko co my możemy zrobić?-Zapytał Alfie
 -Otworzyc to zakichane pudełko?-Zapytała Amber
 -To i tak pewnie nic nie da-Powiedziała Patricia.Pierwszy raz ją taką widziałam.Taką roztrzęsioną i prawie płaczącą.Ona zawsze była twarda,tak jakby miała serce z kamienia,a teraz prawie płakała.Zresztą nie dziwię się...Bała się,bała sie o swoje życie.

Z perspektywy Patricii
   Jedno z nas mogło umrzeć.Strasznie się bałam...Bałam się że moge umrzeć...Prawie się rozpłakałam,ale jeszcze jakoś się trzymałam.Było widać że się rozklejam,bo było to widać.Zawsze po mnie to widać.Moja mina wtedy wygląda jak mina męczennika.Kiedy tak rozmawialiśmy o tej wizji w końcu nie wytrzymałam.Po policzku spłynęła mi łza.
 -No nie wierzę...Trixie się rozkleja-Zartował sobie Jerome
 -Jerome to nie jest zabawne.Ciekawe jak ty byś się zachowywał gdyby to tobie coś groziło-Zwrócił się do Jerom'a Eddie
 -Nie mów że ty też się rozpłaczesz!-Drwił sobie Jerome
 -Zaraz to ty się rozpłaczesz jeśli nie skończysz sobie żartować-Powiedziałam do niego
 -Dobra już będę cicho-Powiedział Jerome
 -Mam nadzieję-dodałam
   Potem wszyscy w ciszy próbowaliśmy coś zjeść,ale przez tą wizje straciliśmy apetyt.Nawet Alfie się nie obrzerał,a to było bardzo dziwne.Po obiedzie rozeszliśmy się do swoich pokoi.Leżałam na łóżku i chciało mi się płakać.Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić,czy płakać czy spróbować być silna i nie dać po sobie niczego poznać.Musiałam z kimś pogadać...Dziewczyny pewnie nie zrozumieją tego co przeżywam,bo im to nie grozi,sa bezpieczne.Poszłam więc do Fabiana e Eddie'go.Weszłam do ich pokoju.Fabiana tam nie było.
 -Gdzie Fabian?-Zapytałam.W moim głosie było słychać smutek.Byłam tak zdołowana,jak jeszcze nigdy w życiu.
 -Poszedł gdzieś z Niną-Odpowiedział Eddie
   Usiadłam obok niego na łózku i się przytuliłam.Potrzebowałam tego jak nigdy.
 -Boję się-wyznałam
 -Taa ja też,w końcu jedno z nas może umrzeć-Stwierdził Eddie i mnie mocniej przytulił
 -Co możemy zrobić żeby do tego nie dopuścić?-Zapytałam
 -Chyba nic...-powiedział ze smutkiem
   Jeszcze bardziej chciało mi się płakać.Nie wiem jak,ale się powstrzymywałam.Nie chciałam żeby któreś z nas umarło.Czy to że się pospieszymy coś da?Myślałam nad tym wszystkim i wreszcie nie wytrzymałam.Rozpłakałam się.To wszystko mnie przerosło.
 -Ej tylko nie płacz...Będzie dobrze-Powiedział Eddie
 -Sam w to nie wierzysz prawda?
 -Tak-Odpowiedział po chwili namysłu.
   Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.Trochę się przez ten czas uspokoiłam,ale to nie zmienia faktu że strasznie się tym wszystkim przejmowałam.Było już późno i Victor zaraz znowu miał powiedzieć ten swój nudny tekst o szpilce,więc postanowiłam że pójdę do siebie.
   Kiedy weszłam do naszego pokoju Joy w nim nie było.Pewnie poszła do dziewczyn na górę...Położyłam się na łóżku,a pięć minut później do pokoju weszła Mara.Szukała Joy,bo nigdzie jej nie ma.Powiedziałam że nie wiem gdzie jest i zapytałam jak było na randce.Opowiedziała mi wszytsko ze szczegółami

Z perspktywy Mary
   Patricia spytała jak było na randce.Dziwnee...Chyba chciała byc po prostu miła,to w końcu nie Amber która musi o wszystkim wiedzieć.Opowiedziałam jej o wszystkim.
  *wspomnienie*
  Szliśmy drogą prowadzącą nad jezioro,które jest niedaleko domu Anubisa.Mało ludzi tam chodzi,bo jest ono między drzewami i trudno je znaleźć.Poszliśmy tam.Jerome zorganizował piknik.Nie spodziewałam się tego.Siedzieliśmy nad brzegiem jeziora,rozmawiliśmy.Było bardzo miło.Kiedy już mieliśmy się zbierać bo było późno Jerome wyznał mi że mnie kocha.Potem się pocałowaliśmy i wróciliśmy do domu.
  *koniec wspomnienia*
   Potym jak opowiedziałam jej wszystko poszłam do swojego pokoju.

Z perspektywy Patricii
   Chwilę po tym jak Mara wyszła z pokoju wróciła Joy.Powiedziała że była na spacerze,bo jej się nudziło.Coś nie chciało mi się w to wierzyć,ale nie miałam humoru na długie rozmowy o tym co Joy dzisiaj robiła,więc poszłam spać.Nie spodziewałam się spokojnej nocy,bo pewnie znowu będą mnie męczyć koszmary.No i się nie myliłam.Śniło mi się pewne wydarzenie z mojego życia.Dzień,w którym widziałam przypadkiem jak umiera moja koleżanka z klasy,a raczej jak ktos ją zabija.Miałam wtedy 12 lat,ale było to dla mnie straszliwe przeżycie.Teraz to wszystko do mnie wróciło...A co jeśli ktoś teraz zabije mnie?Co jeśli przyjdzie mi się spotkać z osobą,która mówi tym syczącym głosem,który słyszymy?Przez ten sen obudziłam się o 1 nad ranem,a myśli które krążyły po mojej głowie nie dawały mi spać.Nie mogłam zasnąć.Była 7:00 a ja do tej pory nie zasnęłam.Poszłam się ubrać,a potem wróciłam do pokoju.Joy już się obudziła i poszła do łazienki żeby się ubrać.Potem zeszłyśmy na śniadanie.Wszyscy już tam byli.Jerome z czegos się śmiał,a Nina i Eddie rozmawiali z Trudy.Trudy spojrzała na mnie.
 -No nie kolejna...Czy wy nie możecie spać?-Zapytała Trudy
 -Nie jakos nie-Odpowiedziałam zaspana
 -Cała wasza trójka zostanie w domu dzisiaj.Nie ma opcji żebyście w takim stanie poszli do szkoły-Powiedziała do nas i poszła do Victora żeby mu o tym powiedzieć
 -Niech zgadnę...Koszmary.-Stwierdził Eddie
 -Taa i myśli nie dające mi spać-Odpowiedziałam
 -Witamy w klubie-Odpowiedział
 -Czyli wy też?-Spytałam
 -Tak-Odpowiedzieli w jednym momencie
   Na śniadaniu Amber mówiła coś że słyszała rozmowę Victora z tą nową nauczycielką.Mówili coś o nas i że muszą się spieszyć bo ich szansa na nieśmiertelność zniknie.Potem wszyscy poszli do szkoły,a my zostaliśmy w domu.No i jak by to było gdybyśmy znowu nie słyszeli tego głosu.Mówił nam ''Spieszcie się''...

No i widzicie.Moja wyobraźnia jest mega walnięta.Pisać jak się podoba.Pisać jak myślicie: Czy naprawdę ktoś umrze?A jesli tak to kto to będzie?...Pisać komentarze.Jeśli będzie ich dużo to może dodam jeszcze jedną częśc dzisiaj chociaz nie wiem bo jeszcze wos przede mną.Sprawdzian jutro,więc muszę się uczyć,ale kto wie...Może dzisiaj uda mi się napisać jeszcze jedną część,ale dodam ją pod warunkiem że będzie duużo komentarzy.Jutro na pewno dodam,bo piątek i wgl.A po za tym mój wielki tydzień pisania trwa do niedzieli.Dziękuję wszystkim komentującym i wchodzącym na blogu.Dziękuję za te wszystkie wyświetlenia...|Kocham was ludzie.No i pewnie zastanawiacie się czemu moja wyobraźnia wymyśla takie walniete rzeczy,ale chcę dociągnąć moje opowiadania do 40 części a innego pomysłu na to nie miałam.Mam nadzieję że wam się podobało dzisiejsze opowiadanie.Czekam na komy!

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

środa, 24 kwietnia 2013

Cz.32

Hej,hej!
Więc było sporo komentarzy to ja dodaję kolejne opowiadanie.Są linki więc uwaga.Mam nadzieję że wam się spodoba:

Z perspektywy Victorii
 -Tylko lepiej uważaj,bo jak wylądujesz w szpitalu to nie mów że nie ostrzegałam.
 -Dobraa...To gdzie ona jest?
 -Myślisz że ci powiem?!
 -Sam ją znajdę!
   Kim był ten chłopak.Piper go znała,a on kogoś szukał.Tylko kogo?Zapytałam o to Piper.

Z perspektywy Piper
   Tylko tego brakowało.Zjawił się tu Kevin!Dziewczyny nie wiedziały o co chodzi,a Victoria mnie o to zapytała.Powiedziałam im wszystko
  -To Kevin.Taki głupek z miasta,w którym mieszkamy z rodzicami.Zarywa ciągle do Patricii i ubzdurał sobie nawet że ona chce z nim być,a to nieprawda.Mam nadzieję że Eddie jest z nią teraz bo może być gorąco.Lepiej jej poszukam-Powiedziałam i poszłam szukać Patricii
   Po drodze natknęłam się na Jerom'a i Marę.Spytałam czy ją widzieli.Powiedzieli że jest niedaleko.Spojrzałam w bok i ją zobaczyłam.Podeszłam do niej szybko.
 -Kevin tu jest!
 -Co?Masz na myśli TEGO Kevina?-wiedziała o co chodzi
 -Tak!
 -Tego samego Kevina,który się we mnie buja i ubzdurał sobie że chcę z nim być,chociaż wiele razy już go spławiłam
 -Tak!
 -Tylko nie to
 -Powiecie o co chodzi?-Spytał Eddie
 -W skrócie...Koleś który się we mnie buja tu jest i jest zdolny do wszystkiego
 -Eddie nie spuszczaj jej z oka nawet na minutę,bo zabiję!-zagroziłam
 -Luzik
   Mam nadzieje że Kevin się do niej dzisiaj nie zbliży

Z perspektywy Patricii
   Kevin tu jest!!!Tylko nie to!!!On jest zdolny do wszytskiego,bo jego reputacja jest dla niego tak ważna,że musi poderwać każdą dziewczynę,a ja mu się nie dałam i teraz chce mi coś zrobić,bo psuję mu tą jego reputację.Bałam się...Nie wiedziałam co on może zrobić.Eddie chyba to zauważył.
 -Co on może zrobić?-Zapytał
 -Sama nie wiem,ale może zrobić wszystko-Powiedziałam
 -On nie rozumie że nie chcesz z nim być?
 -Nie i nie rozumie że mam chłopaka
   Taa my sobie tu rozmawiamy o głupotach a Kevin mnie szuka.Wspaniale!Nie miałam zielonego pojęcia jak mu uciec,albo go wykiwać.On był sprytny...Poszliśmy na dwór przed szkołę,bo stwierdziliśmy że tam będzie bezpieczniej.Niestety myliliśmy się.Kevin tam przyszedł.
 -Zawsze tak jest...Uciekasz tam gdzie mało ludzi,zostawiasz mnie tam gdzie jest ich dużo.To może wreszcie przyznasz że mnie kochasz i przestaniesz mi niszczyć reputację...-Mówił Kevin
 -Po pierwsze:nie kocham cię,po drugie:nigdy z Tobą nie będę,po trzecie:będę niszczyć twoją reputację!-Powiedziałam
 -Serio?Mam ci uwierzyć?Wiem że mnie kochasz...
 -Serio?Myślisz że te twoje lipne teksty na mnie działają?
 -Oczywiście-Odpowiedział i zaczął się do mnie zbliżać.Teraz to się przeraziłam.Kevin chciał mnie dotknąć.Ja już byłam na tyle przerażona że nie mogłam się nawet ruszyć
 -Ej gdzie z tymi łapami-zareagował Eddie
 -O widzę że załatwiłaś sobie ochroniarza-zwrócił się do mnie Kevin
 -A co zazdrosny?
 -Zejdź mi z drogi!
 -Ani mi się śni!
 -Uważaj,bo zaraz ci się coś stanie,a potem jej-wskazał na mnie Kevin
 -Grozisz mi?Serio?
 -Tak!
 -Weź już stąd lepiej idź-Powiedział Eddie.Powiedział to jakby z wściekłością.Kevin wreszcie sobie poszedł.
   Eddie mnie przytulił i spytał czy wszystko dobrze.Odpowiedziałam że tak.Niby nic mi się nie stało,ale nie mogłam się udpokoić.Wolałam nie myśleć co by się stało gdyby nie było tutaj Eddie'go.Mogło być bardzo,bardzo źle.

  Następnego dnia na szczęście mieliśmy wolne.Siedzieliśmy własnie w jadalni i jedliśmy śniadanie.Wszyscy byliśmy w piżamach,bo dopiero wstaliśmy,a była niedziela więc mogliśmy sobie na to pozwolić.Późnie mieliśmy zorganizoważ sobie malutką imprezę,bo Piper i Ariana miały następnego dnia wyjechać.Bella powiedziała że nam coś zaśpiewa,tak na dobre zakończenie potym co wszyscy ostatnio przeszliśmy.Wredna Nina,Ariana oszukująca wszystkich na około...Mogło być fajnie.Po za tym mieliśmy zorganizować sobie spotkanie Sibuny,bo Amber czegos chciała,ale nie wiedzieliśmy kiedy to zrobić,bo dzisiaj nie będzie czasu,a w nocy Victor będzie pilnował domu żebyśmy nie łazili po nim.Na impreze mamy czas do 1:00 nad ranem,a potem nie wolno nam chodzić po domu,albo będziemy szorowac klozety szczoteczkami do zębów.Nie nawidziliśmy tego więc postanowiliśmy że nie zrobimy tego spotkania w nocy.Wiedzieliśmy że mamy więcej czasu niż 2 dni,bo 2 dni już minęły i nic sie nie działo.Dziwne było to że jakoś za poważnie to my nie podchodzimy do tej zagadki,a mamy mało czasu.Zdążymy...Zawsze na ostatnią chwilę nam się udaje.
  Po śniadaniu wszyscy poszliśmy się ubrać.Założyłam jeansowe spodenki,bluzkę w paski,takie jak u tygrysa i czarne trampki.Piper ubrała się w jeansy,czarną bluzkę,granatową marynarkę i trampki,Joy jeansy,które są podarte,bluzkę z napisami i rónież trampki,a Mara czerwone spodnie,bluzke z napisami i baleriny,a Bella seledynowe spodnie,bluzkę ze smerfami i szare conversy.Potem do naszego pokoju przyszła reszta dziewczyn.Amber jak zawsze cudnie wyglądała.Miała na sobie spodenki,niebieską bluzkę i szpilki w kolorze niebieskim.Nina za to miała na sobie leginsy,bluzkę z króliczkiem w kapeluszu i baleriny,Victoria miała czarne jeansy,białą bluzkę,czerwoną baseballówkę i czerwone conversy,a Ariana czarne spodnie,różową bluzkę i baleriny.
   Amber stwierdziła,że cudownie wyglądamy.Poszłyśmy do salonu porozmawiać.Chłopaków tam nie było.Nie miałam pojęcia gdzie byli,ale napewno tu nie przyjdą.Nie będą siedzieć w salonie z samymi dziewczynami,więc albo gdzieś poszli,albo siedzą w pokoju.
   Rozmawiałyśmy o różnych rzeczach,ale głównie o chłopakach.Amber chwaliła się swoją bransoletką od Alfie'go i powiedziałą nam że ta bransoletka należała do jego babci i że dał jej ją bo mu na niej zależy.Amber spytała też Ninę jak to było dokładnie,że Fabina powróciła,a Nina jej wszystko opowiedziała.
   2 godziny później,czyli o 16:00 zaczęła się impreza.Było bardzo fajnie,Bella śpiewała piosenki,a my się wygłupialiśmy.I pomysleć że na tych wygłupach minęło 5 godzin.Potem stwierdziliśmy że kończymy i zaczęliśmy sprzątać.Nic szczególnego się nie wydarzyło.Po prostu się bawiliśmy i śmialiśmy.
   Było przed 22:00,więc poszliśmy do pokoi.
   Następnego dnia rano pożegnaliśmy się z Piper i Arianą.Potem musieliśmy iść do szkoły,niestety.Nie byłoby źle,gdyby nie to że na chemii usłyszeliśmy głos.Mówił: ''Spiszcie się!On jest blisko!''.To był znowu ten straszliwy syk i znowu na chemii.Co ta chemia ma w sobie?No i co oznaczał ten straszliwy syk?

I jak?Pisać komentarze!Może jeszcze się dzisiaj uda dodać kolejną część,ale musi by sporo komentarzy.

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

Cz.31


Hej,hej!
Moja wena wróciła i ja również z nowym opowiadaniem.Więc czytajcie

Z perspektywy Fabiana
  Victoria miała rację.Powinienem być z Niną,tylko czułem się głupio.Wyglądało to tak jakbym po prostu chodził z Victorią po to żeby Nina była zazdrosna itd.Nie obchodziło mnie to jednak,bo w końcu to Victoria powiedziała mi że powinienem  być z Niną.Sam już nie wiedziałem co mam robić.Wiedziałem jednak że powinniśmy do siebie wrócić.Tak się stało.

Z perspektywy Eddie'go
   Nie no dobra nie ogarniam.Piper chce ze mną pogadać?Co ja zrobiłem?Nic...chyba że o czymś nie wiem.Poszliśmy przed szkołę.Piper stanęła na przeciwko mnie i spojrzała na mnie z powagą.Byłem zdezorientowany.Piper wybuchnęła śmiechem.
 -Nie mogę z twojej miny-Powiedziała nadal się śmiejąc
 -O co ci chodzi?-Zapytałem.Nie miałem pojęcia co ona ma do mojej miny
 -Wyglądasz tak jakbym miała ci coś zaraz zrobić-Odpowiedziała
 -Może i tak.Nie wiem po co mnie tu przyprowadziłaś
 -W sumie racja.No ale dobra,spróbuję ci to powiedzieć,bo ktoś musi,a Patricia tego nie zrobi-Mówiła,a ja nadal nie miałem pojęcia o co chodzi-Dziękuję.Dzięki tobie rodzice juz się stąd ulotnili.Nie mają pojęcia co teraz robić.
 -No wiesz ma się te talenty-Powiedziałem
 -Taa...moja siostra to szczęściara-Stwierdziła Piper
 -No przecież wiem-Odpowiedziała jej Patricia,która stała za mną
   Piper poszła,a Patricia spytała mnie dlaczego powiedziałem to co powiedziałem im rodzicom.Powiedziałem że sam nie wiem,po prostu wkurzało mnie ich zachowanie i to że nie rozumieją że powinni się intersować własnymi córkami.
Pat uśmiechnęła się i mnie pocałowała.Kiedy się od siebie odkleiliśmy powiedziałem:
 -Muszę ci częściej wyświadczać przysługi
 -Nie musisz-odpowiedziała
 -Czekaj co to znaczy?-Zapytałem
 -Że nie musisz sobie zasłużyć żebym cię pocałowała-Odpowiedziała
 -Serio?
 -No chyba...W końcu jesteśmy razem.-Powiedziała i mnie pocałowała
 
Z perspektywy Amber
   Dobraa nie ogarniam!Fabian wyszedł gdzieś z Victorią i wrócił z Niną?Dziiwnee.Zobaczyłam że Victoria rozmawia teraz z Arianą,Bellą,Piper i Joy.Powiedziałam Alfie'mu że zaraz wrócę,bo muszę się czegoś dowiedzieć.
   Podeszłam do dziewczyn i zapytałam co to wszystko znaczy.Victoria wytłumaczyła mi że Fabian znów jest z Niną.Dziwiło mnie to wszystko,ale skoro już wszystko wiedziałam wróciłam do Alfie'go.No właśnie Alfie...Udowodnił dzisiaj że jest cudownym chłopakiem.I ta bransoletka,śliczna.Właściwie to skąd on ją ma?Hmm...muszę z nim porozmawiać.Poszliśmy przed szkołę,bo tylko tam można było spokojnie porozmawiać.
 -Alfie...jesteś cudowny
 -No wiesz,ma się te zdolności...Ale o co właściwie chodzi?
 -No wiesz jakoś nie miałam okazji ci tego powiedzieć kiedy dałeś mi tą bransoletkę.Dziękuję
 -Podoba ci się?
 -Bardzo!
 -Dostałem ją od babci zanim umarła.Powiedziała żebym dał ją dziewczynie,która jest dla mnie ważna,a ty jesteś dla mnie bardzo ważna.-Powiedział,a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć więc rzuciłam mu się na szyję,a potem go pocałowałam.Odwazejmił pocałunek.Kiedy się od siebie oderwaliśmy usłyszeliśmy głos Victora.Rozmawiał z tą wredną babą,która chciała zawładnąć Patricią.
 -Musimy coś wymyślić.Zostało nam niewiele czasu a te głupie dzieciaki mają wskazówki.Jeśli ich nie zdąbędziemy to po naszym życiu wiecznym pozostaną tylko wspomnienia.-Mówił Victor
 -Tak wiem,ale te bachory są czujne i nie da rady nimi zawładnąć.Bardzo sobie ufają i ciągle trzymają się razem.-Powiedziała mu nasza nauczycielka,której i tak nie znosiłam,bo była straszna
 -Później coś wymyślimy
 -Musimy,bo Eric odszedł od nas i zostaliśmy sami
   Czyli jednak to prawda że ojciec Eddie'go już nie pracuje z Victorem.Musimy o tym wszystkim powiedziec Sibunie,ale tym to już się po balu zajmę.Teraz miałam zamiar cieszyć się tym wszystkim co się dzisiaj dzieje.Wróciliśmy z Alfie'm do szkoły i zobaczyłam że Jerome i Mara się kłócą.Ciekawe o co im poszło.

Z perspektywy Mary
   Jerome mnie strasznie denerwował.Chciałam z nim jutro gdzieś wyjśc,a on powiedział że ma swoje życie i nie może się ciągle ze mną umawiać.O co mu chodziło?Miał kogoś?Nie chciał już ze mną być?Musiałam go o to zapytać,więc kiedy wyszliśmy ze szkoły zapytałam go o to.
 -Co?Nie,nie mam nikogo.Tylko że chcę się czasami spotkać z kumplami i tak dalej-Mówił
 -Co zrobisz żeby mnie o tym przkonać?
 -Nie wierzysz mi?
 -No jakoś nie!Wygląda to tak jakbyś nie chciał już ze mną być!
 -Co?Maro wcale tak nie jest...Chcę być z Tobą
 -To dlaczego się tak zachowujesz?
 -Przepraszam
 -Myślisz że ci tak od razy wybaczę?-Spytałam chociaż tak naprawdę mu wybaczyłam,ale chciałam zobaczyć jak się stara
 -Dobra...To jutro pójdziemy na randkę,przygotuję coś supeer...-Zaczął mówić,a ja stałam niewruszona,chociaż tak naprawdę wystarczyło mi to,ale chciałam zobaczyć czy postara się bardziej
 -Kocham cię-Powiedział i mnie pocałował-To wybaczysz?
 -Oczywiście!

Z perspektywy Amber
   Wyszli skłóceni,wrócili jak prawdziwa para trzymając się za ręce.Tyle się dzieje na tym balu.Jakby teraz jeszcze Joy,Bella i Victoria znalazły chłopaków to chyba normalnie bym tu zemdlała od nadmiaru wrażeń.Ale to mi nie grozi,bo one ciągle sobie stoja w konciku i plotkują.

Z perspektywy Victorii
   Rozmawiałam z dziewczynami o różnych rzeczach,głównie o tym co się tutaj dzieje.Wszyscy są tacy szczęśliwi,tylko my tutaj same stoimy.Stwierdziłyśmy też że każda z nas powinna sobie znaleźć chłopaka,przynajmniej nie musiałybyśmy stać same w śród szczęśliwych par.No cóż to jest po prostu niemożliwe,bo chyba wszyscy chłopacy w tej szkole mieli dziewczyny,albo próbowali ją zdobyć.Jednak się tym nie martwiłyśmy teraz,bo tak czy inaczej kiedyś znajdziemy kogoś.Stałyśmy tam dalej aż tu nagle podszedł do nas jakiś chłopak.Nie znałam go i chyba rzadna z nas go nie znała,bo wszystkie miałyśmy zdziwione miny.W sumie to Piper miała taką inną minę.Taką zdziwioną,ale nie taką jak my,wyglądała jakby znała go i była zdziwiona że tu jest.Może to jej chłopak.
 -Nie szukaj jej-powiedziała Piper.O co jej chodzi
 -Będę jej szukał jeśli zechcę-odpowiedział chłopak
 -Tylko lepiej uważaj,bo jak wylądujesz w szpitalu to nie mów że nie ostrzegałam.

Jak myślicie kim jest ten chłopak i czego chce?No i widzę że spadłą liczba komentarzy,więc mam zachętę do komentowania.Jeśli będzie duużo komentarzy to dodam dzisiaj jeszcze jedną część nawet jeśli miałabym dodać ją o 23:59.No i dziękuję wam oczywiście za te komentarze które są i za wyświetlenia.Jest ich już ponad 19000!Dziękuję.Jeśli dobijemy do 20000 to będę strasznie szczęśliwa!Więc czekam na komentarze...

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

wtorek, 23 kwietnia 2013

:(

Hej!
Ludzie nie wiem czy dzisiaj pojawi się kolejna część,bo jakoś weny nie mam.Więc mam nadzieję że nie obrazicie się jeśli dzisiaj nie dodam.No i dodawać u siebie rozdziały,bo kto wie może dzięki wam wróci mi wena.Często juz tak było.Więc nie wiem kiedy kolejna część

Wyraźnie inna♥

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Cz.30


Hej,hej!
Co tam?Mam dla was kolejną część.Krótka,ale jest.Mam nadzieję że wam się spodoba.\


 Z perspektywy Victorii
  To co powiedzieli nam Nina,Patricia i Eddie bardzo mnie przeraziło.Mieliśmy 2,ale co 2?Godziny,dni,tygodnie,miesiące?Ta zagadka była strasznie skomplikowana i musieliśmy się spieszyć,bo nie wiedzieliśmy jak dużo czasu nam zostało.
  Kiedy tak się nad tym zastanawiałam zerknęłam na Fabiana.Stał koło Niny.Widziałam w nich wspaniałą parę,widziałam Fabinę.Byłam pewna że to że chodzę z Fabianem jest dla Niny ciężkie,mimo że już się z tym oswoiła.Musiałam coś zrobić w tej sprawie,ale niestety nie miałam jeszcze pomysłu.

4 godziny później.Bal.Z perspektywy Victorii
Wszystkie byłyśmy gotowe i miałyśmy schodzić,ale Amber miała jakąs dziwną minę.Patricia spytała ją co się stało.Amber powiedziała że Alfie jej nie zaprosił na bal.Patricia oburzyła się o poszła na dół.Chwila gdzie była Piper?

Z perspektywy Patricii
Zeszłam na dół,ale kiedy tylko zaczęłam schodzić po schodach wiedziałam że to bardzo zła decyzja.Byłam już gotowa na bal,więc byłam w mojej sukience,a na dole w holu stali rodzice.Tylko tego brakowało.Zaraz zaczną się komentarze.Szczególnie kiedy zobaczą mnie i Piper w tym samym miejscu.
 -Co to za okazja że aż tak się stroisz?-Zapytała matka
 -Będziesz zgrywać trskliwą matkę?-Zapytałam i poszłam do pokoju Alfie'go

Z perspektywy Eddie'go
No i się zaczęło.Patricia nie ma zamiaru być miła dla rodziców co równa się z wielką aferą.Piper tak stwierdziła.Kiedy Patricia weszła do pokoju Alfie'go i Jerom'a,nie mam pojęcia po co tam poszła,ale szczegół,ja i Piper oparliśmy się o futrynę od drzwi  w salonie.Usłyszeliśmy pytanie mamy bliźniaczek do ich taty
 -Co ją ugryzło?
 -Nie mam pojęcia-Odpowiedział.
   Nie na serio?Czy oni nie widzą że ona ich zwyczajnie nienawidzi,bo się nią kompletnie nie interesują?Kiedy tak udawali że są troskliwymi rodzicami coś we mnie zwyczajnie się zagotowało i nie wytrzymałem.Wygarnąłem im że są strasznymi rodzicami i przez nich Pat czuje się niedoceniana,bo ciągle ja porównują do Piper...Większośc z tego co mówiłem Patricia słyszała,bo szybko wyszła z pokoju Alfie'go i poszła na górę.Nie spodziewałem się że nie pójdzie do siebie tylko będzie się przysłuchiwać temu co ja wygaduję.Kiedy tylko ich rodzice spytali kim ja właściwie jestem że tak mówię,Patricia sama im na to odpowiedziała.
 -Gdybyście się mną bardziej interesowali byście wiedzieli

Z perspektywy Patricii
   Tego się nie spodziewałam.Eddie wygarnął moim rodzicom że są straszni.Było to bardzo miłe.Pewnie go znienawidzą tak jak mnie,ale co tam...Oni nikogo nie lubią tylko Piper.Rodzice nic nie ogarnęli,a kiedy próbowali się domyśleć wszystkiego ja zeszłam na dół i stanęłam między Piper i Eddie'm.Eddie nic sobie nie robił z tego że właśnie wygarnął nienzajomym ludziom co o nich myśli i na luzie mnie objął.Mi to nie przeszkadzało.Chciałam żeby rodzice się pownerwiali.Chyba wreszcie wszytsko zrozumieli.Nie myliłam się,bo powiedzieli że teraz wszystko zrozumieli.Ja poszłam do pokoju,bo dziewczyny na mnie czekały.Kiedy wróciłam do pokoju powiedziałam Amber o mojej wizycie w pokoju Alfie'go.Powiedziałam że Alfie ma dla niej niespodziankę!Nie wiedziałam o co w tym chodzi,ale na pewno się niedługo przekonam.Zeszłyśmy z dziewczynami na dół i jak się spodziewałam Alfie podszedł do Amber.

Z perspektywy Alfie'go
  O to właśnie  chodziło.Amber była smutna,bo jej nie zaprosiłem na bal.Stała przede mną ze smutną miną.Była zawiedziona.Wiedziałem że będę musiał się nieźle postarać żeby ona poszła ze mną na ten bal,ale chciałem jej pokazać że jestem dobrym chłopakiem.Wyciągnąłem z kieszeni marynarki pudełeczko z prezentem dla Amber.Amber zrobiła dziwną,zdezorientowaną i przezabawną minę.Pewnie sobie pomyślała że chcę jej się oświadczyć.Chciało mi się śmiać,ale jakoś się powstrzymałem.
 -Pójdziesz ze mną na bal?-Zapytałem pewny siebie i otworzyłem pudełeczko,w którym była bransoletka z diamentowym serduszkiem należąca do mojej zmarłej babci.Chciałem dać ją Amber,bo była dla mnie ważna i ją kochałem.Powiedziałem jej o tym.
   Ona uśmiechnęła się i rzuciła mi się na szyję.
 -Czy to znaczy tak?-Zapytałem
 -Tak!-Odpowiedziała szczęśliwa,a ja założyłem jej bransoletkę na rękę.
   Wszyscy się temu przyglądali,ale kompletnie mi to zwisało.Pocałowałem ją.Amber była zdziwiona,ale odwzajemniła mój pocałunek.
   Potem wszyscy poszliśmy na ten bal.

Z perspektywy Victorii
   Szliśmy właśnie do szkoły.Spojrzałam na Ninę.Była smutna,ale udawała że wszystko jest dobrze.Wiedziałam że chodzi o Fabiana.No cóż chyba ja będę musiała z tym coś zrobić.Na balu tańczyłam z Fabianem i myślałam nad wszystkim.Potem wyszłam i stało się...Mój plan zaczął działać

Z perspektywy Niny
   Victoria gdzieś wyszła.Nie miałam pojęcia o co jej chodziło,bo uśmiechnęła się do mnie.Chwilę póxniej podszedł do mnie Fabian i zaprosił mnie do tańca.Zgodziłam się.Chciałam z nim znów być tylko że on był z Victorią.Nie miałam zamiaru psuc związku siostry.Kiedy skończyliśmy taniec podeszła do nas Victoria i zabrała gdzieś Fabiana bo chciała z nim pogadać.

Z perspektywy Victorii
   Musiałam to zrobić.Widziałam jaka Nina jest szczęśliwa kiedy jest z Fabianem.Powiedziałam mu to prosto w twarz bez owijania w bawełnę.Powiedziałam że powinien być z Niną,bo słodka z nich para,a przede wszystkim powinien z nią pogadać.Spytał czy ma to jaki kolwiek sens,a ja powiedziałam że ma,bo Nina się zmieniła.Zrozumiała co zrobiła źle,zrozumiała że nas zraniła.Fabian nie był co do tego przekonany,ja zobaczyłam Ninę wychodzącą ze szkoły,powiedziałam Fabianowi że nie powinniśmy być razem,że naprawdę go lubię itd,ale on powinien być z Niną.I po prostu odeszłam.

Z perspektywy Niny
   Zobaczyłam Victorię odchodzącą od Fabiana,a on odwrócił się i miał smutną minę.Podeszłam do niego i najpierw go przeprosiłam za moje wcześniesze zachowanie.Powiedziałam mu też że chciałabym z nim być,że żałuję tego co zrobiłam.On uśmiechnął się.Nie miałam pojęcia z jakiego powodu,ale szybko się tego domyśliłam,bo mnie pocałował.
 -Wybaczam ci-powiedział.
   Bardzo się z tego cieszyłam,bo on był dla mnie ważny.

No i jak?Pisać komentarze!

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

niedziela, 21 kwietnia 2013

Cz.29



House of Heroes
Hej,hej!
Mam dla was kolejną część opowiadania.Jeśli będzie dużo komentarzy to może dodam dzisiaj jeszcze jedną,ale nie wiem,bo jakoś dzisiaj brak mi weny.No ale pisać komentarze.Czytania miłego życzę:


Z perspektywy Patricii
   Za chwilę miała być kolacja.W jadalni byli już prawie wszyscy,nawet Nina,która do tej pory była wściekła na Fabiana.Nie było tylko Eddie'go bo ojciec czegos od niego chciał.Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy aż Trudy zawoła nas do stołu.Nie zbyt miło było ostatnio u nas w domu Anubisa,bo ciągle coś się działo.Piper nadal u mnie była,rodzice mieli jutro przyjechać,Nina ciągle była wściekła na cały świat.Wiele razy próbowaliśmy z nią porozmawiać,ale na marne.Nie chce nas słuchać...
   Moje rozmyślania nad tym jak poskromić złośnicę,czyli Ninę,przerwał Eddie.Wrócił od ojca i oznajmił nam że w szkole będzie bal.Nie dość że bal,to jeszcze mamy się na kolorowo ubrać,a bal jest jutro.Na szczęście dyrektor zrobił jutro wolne,bo Amber by przeżywała że nie ma się w co ubrać.Ledwie się o tym dowiedzieliśmy Amber postanowiła że musimy iść na zakupy.Bal wiosenny+tańce+kolorowe stroje?Tylko o tym marzę!Najgorsze w tym wszystkiem jest to że mamy się jako tako dobrać w pary i znów będzie wojna...Chyba...
   Trudy zawołała nas na kolację.Wszyscy siedzieliśmy cicho,bo jakoś nie mieliśmy ochoty wysłuchiwać kłótni i krzyków,które możemy sprowokować każdym słowem.A już szczególnie nie mogliśmy mówić o balu,bo wtedy to Nina by chyba wybuchnęła.Podczas posiłku dostałam sms-a że o północy jest zebranie Sibuny w piwnicy i że Victoria chce pogadać więc mamy się z nią spotkać w ogrodzie.Do ogrodu rzadko chodzimy,ale czasami kiedy musimy porozmawiać to jest najlepsze miejsce.Miałyśmy się tam spotkać z Victorią.Piper i Ariana też miały przyjść.Za to Alfie,Jerome i Eddie mieli odwrócić uwagę Niny.No a Fabian miał się po prostu nie wtrącać.
   Po kolacji wszytskie poszłyśmy do ogrodu i usiadłyśmy na bujaczkach ogrodowych.Victoria powiedziała że głupio się czuje chodząc z Fabianem i na dodatek Nina jej teraz nienawidzi.Chciała żebyśmy jej poradziły co ma robić.Wszystkie byłyśmy w tej sprawie zgodne.Powiedziałyśmy jej żeby chodziła z Fabianem i się nie przejmowała,bo Nina sama sobie zasłużyła.No i żeby porozmawiać z Niną,bo bez tego to za długo nie damy rady wytrzymać w tym domu.Kiedy rozmawiałyśmy przyszedł Eddie i powiedział żebyśmy kończyły te rozmowy bo Nina nas szuka.Victoria powiedziała że pójdzie z nią pogadać,a Amber,Ariana,Mara,Bella i Joy poszły z nią.Piper powiedziała że pójdzie dowiedzieć się co słychać w jej szkole,a ja zostałam sama.Chciałam pobyć trochę w ciszy.Eddie spytał co wymyśliłyśmy.Powiedziałam mu o wszytskim...
 -Ładnie tu-Stwierdził kiedy rozejrzał sie po ogrodzie.Chwila...Czy on tu w ogóle był?
 -Nigdy tu nie byłeś?-Zapytałam
 -Nie,jakoś nie było okazji-Odpowiedział.
 -To dobre miejsce żeby pomyśleć
 -Nad czym masz zamiar myśleć
 -Nad niczym...Będę się cieszyć ciszą
   Eddie zaśmiał się i usiadł obok mnie.Siedzieliśmy chwilę w ciszy,a potem Eddie zadał mi pytanie
 -Wiesz w sprawie tego balu to...idziemy razem?
 -Nie-Odpowiedziałam
   Eddie zrobił minę zdiwioną i jednocześnie smutną.A ja zaczęłam się śmiać
 -Żartuję-Powiedziałam nadal się śmiejąc.
 -Gaduło weź!
 -Ale co?
  Teraz to oboje się śmialiśmy.Kiedy wreszcie się opanowaliśmy Eddie spojrzał na mnie i mnie pocałował.
 -Yhmm sorki że wam przeszkadzam,ale Victor czegos od nas wszystkich chce-Usłyszałam głos Piper.Super moment sobie wybrała.
   Niechętnie poszliśmy do domu Anubisa.Kiedy wszyscy byliśmy w salonie Victor powiedział że jutro nie będzie rano Trudy,bo idzie pomagać przy balu,a my mamy sobie sami zrobić śniadanie.Mówił też że na ten bal mają iść tez Piper i Ariana.O no to będzie ubaw...Ciekawe ile osób mnie pomyli z Piper.Kiedy Victor skończył swoje nudne gadki Amber powiedziała mu że idziemy jutro na zakupy,a on o dziwo zgodził się bez rzadnych 'ale'Chociaż w sumie z Amber n ie było co się kłócić,bo i tak ona postawi na swoim.Potem rozeszliśmy się do swoich pokoi.
   Zapytałam Joy jak poszła rozmowa z Niną,a ona powiedziała że nawet dobrze.Udało im się jej wytłumaczyć co zrobiła źle itd...Nina powiedziała że będzie milsza.Wreszcie nie będzie tej napiętej atmosfery panującej od jakiegoś czasu w domu Anubisa.
   Na zebraniu Sibuny,które było o północy dowiedziałam się wielu rzeczy.Chłopacy rozwiązali zagadkę.W tym całym ''Aby odnaleźć skarb znajdź miejsce w którym dzień spotyka kres w południe i wsłuchaj się w świat'' chodziło o to  że aby odnaleźć ten zakichany skarb musimy iśc do miejsca gdzie dzień spotyka kres w południe czyli na strych i wsłuchać się tylko nie wiemy w co się wsłuchać.Postanowiliśmy że jutro to zrobimy tylko że musimy do tego czasu wrócić z zakupów.To już nie będzie takie proste.
   Następnego dnia wstałam o 7:00 ubrałam się w czarne rurki i białą bluzkę z koronką na rekawach.Kiedy wszystkie dziewczyny były już przygotowane zeszłyśmy na dół żeby zrobić śniadanie,bo było logiczne że chłopacy więcej nabałaganią niż to wszystko warte.Po śniadaniu od razu poszłyśmy na zakupy żeby zdąrzyć wrócić do 12:00.Chodziłyśmy po najróżniejszych sklepach i kupowałyśmy sukienki.Amber zabroniła mi kupić czarnej sukienki więc kupiłam czerwoną i czerwone szpilki do tego.Amber kupiła sobie jasno-różową i do tego kremowe szpilki.Victoria wybrała sobie szukienkę koloru wrzosu i do tego pasujące szpilki.Joy jeansową sukienkę i czarne szpilki,Bella sukienkę w kolorowe ciapki i szpilki koloru białego,Piper białą sukienkę z koronką i białe szpilki,Mara białą sukienkę i szpilki tego samego koloru,Ariana różową krótką sukienkę i do tego czarne szpilki,a Nina jasno-różową i czarne szpilki.Kiedy już wszystko było kupione szybko wróciłyśmy do domu Anubisa.Wyrobiłyśmy się,bo kiedy dotarłyśmy do domu była dopiero 11:30.Zaniosłyśmy zakupy do pokoi i wszyscy poszliśmy na strych,a właściwie do pokoju Mary i Belli.Wybiła 12 i nic się nie działo aż do czasu kiedy usłyszałam przeraźliwy syk...
 -Kres to pączątek,znajdź skarb.Spiesz się bo masz 2
   Nie wiem czy wszyscy to słyszeli,ale Nina i Eddie na pewno,bo ich miny wyglądały podobnie do mojej.Byliśmy przerażeni.Powiedzieliśmy reszcie o tym co  usłyszeliśmy.

No i jak?Pisać komentarze

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

sobota, 20 kwietnia 2013

Cz.28

Hej!
No więc pewnej osobie obiecałam że dodam kolejny dzisiaj więc dotrzymuję obietnicy.Aleks andra z dedykiem dla ciebie!


Z perpektywy Victorii
   Skończyliśmy zebranie.Zastanawiało mnie nie tylko to co się dzieje z Niną,ale także zachowanie Fabiana.Na tym zebraniu patrzył na mnie tak dziwnie...Nie wiedziałam o co mu chodzi,ale póki co miałam ważniejsze rzeczy na głowie.Na każdej lekcji siedziałam zamyślona.Myślałam o tym gdzie się podziała Nina...Może i była dla nas wczoraj wredna,ale to nadal moja siostra.

Z perspektywy Niny
  Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu.Było tam ciemno i zimno.Chciałam wiedzieć gdzie jestem,ale niestety nie mogłam tego określić.Nagle do pomieszczenia w którym byłam wszedł jakiś mężczyzna.Nie wiedziałam kim był,bo miał na głowie kaptur.Spytał mnie kim jest druga wybrana.Odpowiedziałam mu że nie wiem.On powiedział że na pewno wiem,a ja odpowiedziałam że nie mam pojęcia kto to jest.Potem ten mężczyzna zbliżył się do mnie i wyciagnął nóż.Zagroził że jeśli mu nie powiem to mnie zabije.
 -Zostaw ją-Usłyszałam głos Eddie'go.Czy ja mam omamy?
 -Bo co mi zrobisz?-Mężczyzna się odwrócił.Czyli jednak się nie przesłyszałam
 -Ja nic-Odpowiedział Eddie.Co on kombinował.Chwila nie był sam.No nie czemu on musiał wplątać w to wszystko Patricię!?
 -Ojej tylko nie mów że ta mała mi coś zrobi?-Spytał drwiąco mężczyzna.
 -O serio!Jestes pewien?-Wtrąciła się Patricia,a potym mocno się na czymś skupiła nie wiedziałam o co chodzi
 -Co się dzieje?!-Pytał mężczyzna,który zaczął się zwijać z bólu
 -Chciałeś wiedzieć co ona Ci może zrobić,więc prosze.Chcesz więcej?-Wyjaśnił Eddie
  Mężczyzna upadł na Ziemię,a Eddie i Patricia podeszli do mnie i rozwiązali liny,którymi byłam do tej pory związana.
 -Sama bym dała radę.Nie musieliście mi pomagać!-Krzyknęłam

Z perspektywy Patricii
   Co ją ugryzło?My jej pomagamy,a ona nam tak dziękuje!?Wrzasnęła tylko że sama by dała radę i nie musieliśmy tu przychodzić.Ja jej tylko powiedziałam że nie trzeba było.Taka już jestem.Jesli ktoś jest dla mnie wredny to ja jestem oschła,albo jeszcze bardziej wredna.Nina gdzieś poszła i nas zostawiła nawet o nic nie pytając.Nie ciekawiło jej jak nam udało się ją uratować?Dziwne
   Fabianowi wreszcie udało się coś znaleźć na temat drugiej wybranej.Znalazł coś z mitologii egipskiej.Pisało tam że druga wybrana może używać swoich mocy tylko w razie potrzeby i musi być skupiona żeby jej się udało.Na chemii mieliśmy wizję,w której dokładnie widzieliśmy gdzie jest Nina i co się stanie jeśli nie zdązymy na czas jej uratować.Od razu na przerwie poszliśmy jej szukać,a reszta miała nas kryć.W sumie nie wiem po co ale na wszelki wypadek przed niewtajemniczonymi nauczycielami.
   Nie wiem jak mi się udało obezwładnić tego olbrzyma.Mężczyzna który zaatakował Ninę miał ze dwa metry wzrostu i był umięśniony.Na szczęście ją uratowaliśmy tylko że ona gdzieś zniknęła.Znowu...
   Wróciliśmy na lekcje.Wszyscy pytali czy ją znaleźliśmy.Opowiedzieliśmy im wszytsko jak było...Victoria była smutna.Pewnie dlatego że Nina nigdy taka nie była,a teraz nagle jest wredna.Wredniejsza ode mnie.Victoria była smutna,ale Fabian nie bardzo.Jego zachowanie było bardzo dziwne.Przyglądał się nieustannie Victorii...nie wiem czemu.Raczej nie dlatego że widział w niej Ninę,bo w końcu one były inne.Różniły się od siebie.
  Kiedy wróciliśmy do domu Nina tam była.Siedziała w salonie i rozmawiała z Trudy.Fabian poszedł i chciał z nią porozmawiać...Ciekawe o czym...

Z perspektywy Fabiana
  Musiałem porozmawiać z Niną.Nie wiedziałem jak ona przyjmie to co chcę jej powiedzieć,ale po prostu musiałem to zrobić.
 -Więc co chcesz mi powiedzieć?-Spytała Nina kiedy poszliśmy do mojego pokoju.
 -Słuchaj...Z nami koniec...Nie jesteś już tą samą dziewczyną,którą pokochałem-Powiedziałem
   Nina nic nie odpowiedziała tylko wyszła z pokoju.Pięć minut później do mojego pokoju weszła Victoria.Pewnie będzie mnie chciała zabić.Na szczęście nie.Powiedziała że dobrze zrobiłem i że Niny to nawet nie ruszyło.Mówiła też że coś jest nie tak z Niną tylko nie wie co.Nie wiem czemu ale przebywanie z Victorią sprawiało mi przyjemność.Kiedy Ariana powiedziała jej że ja chcę z nią być to w sumie nie było aż takie kłamstwo,ale wtedy nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie Niny.Teraz już jestem pewien czego chcę i muszę o tym powiedzieć Victorii teraz,zanim stchórzę.
 -Muszę Ci coś powiedzieć-zacząłem.
 -Tak?-Zrobiła niepewną minę
  Nie mogłem z siebie wydusić ani jednego słowa,więc ją pocałowałem.Ona nawet mnie nie zatrzymała,nie uderzyła w twarz  tylko po prostu odwzajemniła mój pocałunek.Taa mogę liczyć na to że Amber mnie walnie z liścia i znowu będzie mnie cała twarz bolała...Chyba że mnie zrozumie.Kiedy z Victorią się całowaliśmy do pokoju weszła Nina
 -Taaa czyli zostawiłeś mnie tylko po to żeby być z moją siostrą!-Krzyknęła
 -Ałł...
 -Nie o to tu chodzi!Ty po prostu już nie jesteś tą samą osobą,którą kiedyś poznałem.Teraz jesteś...-Mówiłem
 -Gorsza ode mnie kiedy tu przyjechałam-Spytała Victoria.Wiedziałem że ona nie zbyt chce się w to wszytsko wtrącać,bo powiedziała to sciszonym głosem.
 -Właśnie...Taka się stałaś,a Victoria w przeciwieństwie do ciebie jest miła i wspierała mnie kiedy tego potrzebowałem-mówiłem o tych chwilach kiedy zamartwialiśmy się zniknięciem Niny.Oboje jej szukaliśmy i się wspieraliśmy...
 -Skoro tak,to ja żegnam-Powiedziała Nina i wyszła
  Nie miałem pojęcia po co ona tu przyszła.Może wreszcie ruszyło ją to że z nią zerwałem,ale ja już nie chciałem z nią być.Spytałem Victorii czy chce ze mną być,a ona odpowiedziała mi że bardzo tego chce,ale to będzie nie fair w stosunku do Niny,a ja nie wiem czemu odpowiedziałem jej że biorę wszytsko na siebie.W najgorszym wypadku moja twarz będzie inaczej wyglądała kiedy mnie Amber dorwie
   Poszliśmy do salonu,bo zaraz miał być obiad.Już się bałem co się wydarzy.
 
Z perspektywy Patricii
  Siedzieliśmy w salonie czekając na obiad.Nina gdzieś poszła,była wściekła.Najwyraźniej Fabian jej coś powiedział.Mara i Jerome chyba umówili się na randkę...Nalezy im się,bo dawno nigdzie razem nie byli...My za to zastanawialiśmy się co tak wkurzyło Ninę i gdzie się podziała Victoria.Ariana siedziała cicho i patrzyła się na Alfie'go za to Amber posywała jej mordercze spojrzenia.Bella powiedziała że ma zamiar je pogodzić i zrobić z nich prawdziwe siostry.Może jej się uda...Jej się wiele rzeczy udaje.Siedzieliśmy i rozmawialiśmy aż tu nagle do salonu wchodzi Fabian z Victorią i się śmieją i ogólnie jacyś tacy szczęśliwi.Teraz już wiem dlaczego Nina była taka wkurzona.Fabian teraz chodzi z Victorią.Ałłł...Zerwał z Niną i chodzi z jej siostrą bliźniaczką.W sumie to go rozumiem,bo z Niny zrobiła się teraz jakaś straszliwa złośnica,a Victoria jest bardzo miła.Teraz będzie jeszcze gorsze piekło skoro Nina jest aż tak zła na Fabiana.No i ona chyba nie jest smutna tylko po prostu zła...Coś z nią jest nie tak.Ja na jej miejscu byłabym bardzo smutna,a ona najchętniej to by coś rozwaliła...
   Moje rozmyślania przerwała Trudy która zawołała nas na obiad.Dziwiła się że nie ma Niny i pytała dlaczego jest nieobecna na obiedzie.Powiedzieliśmy jej prawdę.
 -Jest wściekła,bo Fabian z nia zerwał-Powiedziała Mara
 -Aha...Wiecie gdzie poszła?
 -Nie-Odpowiedzialiśmy wszyscy razemj
  Zjedliśmy obiad i pozaszywaliśmy się w pokojach.Bella poszła z Marą i Amber do ich pokoju porozmawiać z Arianą,ja,Piper i Joy poszlyśmy do mojego pokoju,bo Piper dostała sms-a od rodziców że przyjadą tutaj i obie stwierdziłyśmy że musimy się do tego przygotować,a chłopacy i Victoria siedzieli w pokoju Fabiana i próbowali rozwiązać zagadkę.Jerome niby zrezygnował z Sibuny,ale nudził się,a nie chciał przebywać z aż tyloma dziewczynami u Belli i Mary pokoju bo jeszcze zwariuje
  Usiadłyśmy w pokoju i zaczęłyśmy się zastanawiać co zrobic zeby rodzice szybko się stąd ulotnili.Postanowiłyśmy po prostu normalnie się zachowywać.Miałam nadzieję że rodzice wreszcie zrozumieją że obie jestesmy równie dobre.Zawsze uważali że to Piper jest tą super córką i tak dalej,a ja byłam dla nich zupełnie nie ważna.Nie wiem czy to że im to powiem coś da,ale spróbuje im powiedzieć że czuję się nie doceniana.

W tym samym czasie Z perspektywy Belli
  Siedziałyśmy w pokoju z Arianą i próbowałyśmy jej powiedzieć że nie powinna tak robić.Nie powinna nikogo okłamywać i podrywać zajętych chłopaków.Ona po tym jak jej wszystko wytłumaczyłyśmy pogodziła się z Amber i obie wytłumaczył sobie wszystko...am nadzieję że będą teraz zachowywały się jak prawdziwe siostry...Kiedy już skończyłyśmy rozmawiać z nimi robiło się późno.Była 18:30 więc poszłyśmy na dół na kolację.Byli tam juz wszyscy po za nami.Ciekawiło mnie czy chłopacy wmyślili coś z tą zagadką.Dowiem się tego na zebraniu Sibuny,które ma być o północy w piwnicy.
  Po kolacji rozeszłyśmy się do swoich pokoi,a właściwie to ja,Joy,Piper i Ariana rozeszłyśmy się do pokoi.Mara poszła z Jerom'em na spacer,Fabian z Victorią też gdzieś poszli,ale nie mam zielonego pojęcia gdzie,Amber poszła do pokoju Alfie'go,a Patricia do Eddie'go.

Z perspektywy Mary
  Poszliśmy z Jerom'em na spacer.Bardzo dawno nigdzie razem nie byliśmy.Szliśmy drogą i rozmawialiśmy o wielu rzeczach,o nas i o innych parach z domu Anubisa.Spacerowaliśmy trzymając się za ręce.W pewnym momencie stanęliśmy.Nie wiedziałam dlaczego.Bałam się że Jerome chce ze mną zerwać.Na szczęście nie...Powiedział mi że mnie kocha i że nie wyobraża sobie życia z inną dziewczyną,a potem mnie pocałował.

Z perspektywy Amber
  Siedziałam u Alfie'go w pokoju i rozmawialiśmy o Arianie.Alfoe powiedział mi że nigdy by nie dał się uwieść Arianie.Było to bardzo miłe.Potem Alfie zblizył się do mnie.Chciał mnie pocałować...W sumie to byliśmy już długo razem i nie miałam zamiaru przeszkodzić Alfie'mu w tym o zamierzał.Może tego nie okazywałam,ale kochałam go i chciałam żeby był ze mną.Alfie mnie pocałował,a ja odwzajemniłam jego pocałunek...To było...cudowne...

Z perspektywy Victorii
   Nie rozumiem dlaczego Nina była dla Fabiana taka wredna,szczególnie po tym jak kiedyś zerwali.Amber mi o tym powiedziała...Fabian był naprawde słodki,mądry i miły...Zakochałam się w nim,ale nie dawałam po sobie tego poznać,bo on był z Niną,a teraz za to głupio czułam się będąc z nim,w końcu Nina to moja siostra.Fabian powiedział że mam się tym nie przejmować,ale i tak gdzies tam w głębi mnie to gnębiło.Fabian postanowił że zrobi coś żebym się tym nie zadręczała więc mnie pocałował.W sumie troszkę mi to pomogło.Potem szliśmy dalej i lepiej się poznawaliśmy

Z perspektywy Patricii
   Siedziałam z Eddie'm w jego pokoju i wspominaliśmy dawne czasy.Wspominaliśmy bal,mleko na jego głowie,nasze kłótnie,nasze godzenie się,to jak się nienawidziliśmy i wakacje...Wakacje z nim były cudowne.Raz zrobiliśmy bajzel na podwórku,było tam mokro i my też byliśmy mokrzy...
*wspomnienie*
   Poszliśmy do ogrodu.Było bardzo ciepło,a właściwie gorąco.Siedzieliśmy na trawie totalnie wykończeni...Eddie nagle wstał i gdzieś poszedł.A ja nadal siedziałam na trawniku.Nagle zimny strumień wody mnie zmoczył.To Eddie oblał mnie wodą.Wstałam z ziemi i do niego podeszłam.
 -Co ci odwaliło?-Spytałam oburzona
 -Nic?
 -Nie odpowiada się pytaniem na pytanie!
 -I co z tego.
 -A to-Odpowiedziałam i go popchnęłam a ten wpadł do jeziorka,które było za nim.On tez już był mokry.Nie chciałam być aż tak chamska,więc chciałam mu pomóc wstać.Podałam mu rękę,a on mnie pociągnął.Teraz oboje byliśmy bardzo mokrzy...
 -Masz za swoje
 -Co ja ci zrobiłam?
 -Przez ciebie jestem mokry
 -A ja to niby przez ciebie nie?!
  On zamiast mi odpowiedzieć po prostu mnie pocałował.
*koniec wspomnienia*
 Teraz,kiedy wspominaliśmy stare dobre czasy on również mnie pocałował...

No i koniec na dzisiaj.Pisać komentarze!Jutro kolejna część.Nie wiem ile ich dodam,ale jedną na pewno!

Sibuna i Dobranoc
Wyraźnie inna♥

Cz. 27



Hej,hej!
Więc skoro komentarzy jest dużo i wszyscy piszą że opowiadanie super to daję wam kolejną część,drugą dziś,dwudziestą siódmą z całej historii i trzecie w moim ''wielkim tygodniu pisania''Czytajcie:



Z perspektywy Victorii
  Siedziałam w pokoju sama.Amber gdzieś wyszła,a Nina nadal nie wróciła.Poszłam do Patricii,chciałam z nią pogadać,ale nie było jej w pokoju.Były tam tylko Joy i Piper.Pomyślałam że pójdę do pokoju Fabiana i Eddie'go.Tak też zrobiłam.Kiedy weszłam do ich pokoju znalazłam również Patricię.Spytałam czy nie widzieli Niny.Dziwili się dlaczego jeszcze jej nie ma.Spytałam też czy nie wiedzą gdzie jest Amber.Patricia powiedziała mi że Amber pilnuje Alfie'go.Postanowiłam,że nie będę im przeszkadzać,bo szukali informacji o drugiej wybranej.I tak pewnie nie znajdą,ale niech se szukają.

Z perspektywy Fabiana
   Niny nadal nie ma?Dziwne...Chociaż w sumie pewnie gdzieś się ukrywa i wróci wieczorem.Szukaliśmy z Patricią i Eddie'm informacji o drugiej wybranej,ale nic nie znaleźliśmy.Dlaczego rzeczy które są nam potrzebne nigdy nie ma w internecie.Chyba powinniśmy iść do biblioteki Frobishera,może tam byśmy coś znaleźli.No i musimy rozwiązać zagadkę...Za dużo tego wszystkiego na raz...I jeszcze Nina obraziła się na cały świat.Próbowaliśmy jej z Victorią wytłumaczyć że wszyscy i tak są narażeni na niebezpieczeństwo,ale ona nie chciała nas słuchać tylko ciągle wyjeżdżała z tą swoją gadką ''nie chcę nikogo narażać''.Nie rozumiem jej...W końcu Patricia i tak jest już narażona na niebezpieczeństwo,bo jest w Sibunie,a to że jest drugą wybraną oznacza tylko to że może jakoś nam to pomoże.
  Szukałem informacji w internecie i nagle zauważyłem że Patricia z Eddie'm dziwnie się na mnie patrzą.Trochę tak jakby byli nieobecni duchem.U Eddie'go to w sumie normalne,ale tak czy inaczej nie miałem pojęcia o co chodzi.Próbowałem się z nimi porozumieć,ale oni jakby mnie nie widzieli.Kiedy wrócili już ''do świata żywych''wyglądali na przerażonych.Spytałem o co chodzi.Oni odpowiedzieli tylko że sami nie wiedzą.Widzieli jakąs postać,a właściwie cień,który robił coś strasznego.Jakby chciał kogoś zabić.Nie wiedzą niestety kto to był.
   Patricia potem poszła do siebie żeby spędzić trochę czasu z siostrą,a zaraz po jej wyjściu o dziwne w pokoju zjawiła się Ariana.Przywitała się z nami.Była bardzo miła.Zapytała czy nie moglibyśmy jej oprowadzić po okolicy,bo amber jest zajęta.Ja byłem zajęty i ona to widziała,więc poprosiła Eddie'go.Była strasznie słodka i Eddie się szybko zgodził.

Z perspektywy Eddie'go
   Ariana jest naprawdę strasznie słodka i trudno jej odmówić.Mimo woli zgodziłem się oprowadzić ją po okolicy.Szliśmy sobie drogą ja jej trochę opwiadałem o tym mieście.W pewnym momencie Ariana stanęła na przeciwko mnie.Nie wiedziałem o co jej chodzi,ale po chwili po prostu poprosiła żebyśmy wrócili.Tak zrobiliśmy.Wróciliśmy akurat na kolację.Na szczęście.Usiedliśmy przy stole.Nie wiem co się stało dzisiaj Patricii,ale w ogóle się do mnie nie odzywała.Kiedy chciałem z nią pogadać ta od razu wyszła.Nie wiedziałem o co jej chodzi,aż w końcu,po kolacji Piper mi o tym powiedziała.
 -Widziała cię z Arianą
 -Czekaj,czyli że ona myśli że coś mnie z Arianą łączy?
 -Dokładnie
 -Ale gdzie ona mnie z nią widziała?

Z pespektywy Piper
Byłam dzisiaj z Patricią na spacerze żeby pogadać ogólnie o tym co się dzieje,o rodzicach i o tym że dawno się nie widziałyśmy.Chciałyśmy też powspominać dawne czasy.I zobaczyłyśmy wtedy Eddie'go i Arianę.Wyglądali jak para,ponieważ siostra Amber stała na przeciwko Eddie'go.Patricia od razu stwierdziła że Eddie ją z nią zdradził.Nie chciał z nim nawet pogadać.No cóż taka jest jej natura...Powiedziałam o tym Eddie'mu...
  Zresztą nie tylko Patricię wkręciła.Powiedziała Amber że Alfie i ja potajemnie jestśmy razem i ciągle ze sobą piszemy.Widziała nas jak rozmawialiśmy przed kolacją.Alfie opwiadał mi tylko o sztuczkach.Podobno lepiej mu z nimi idzie.A Ariana powiedziała Amber że rozmwialiśmy o tym żeby Alfie zerwał z Amber dla mnie.To był stek bzdur,ale Amber w to uwierzyła i jest teraz obrażona na mnie i na Alfie'go.Jedyna osoba która nie została przez nią okłamana to chyba Nina,bo jej nie ma nadal.Mi powiedziała że Patricia tylko udaje że mnie lubi,Victorii powiedziała że Fabian chce z nią być,ona do niego poszła i się strasznie pokłócili.Wszyscy jesteśmy skłóceni.Marze za to powiedziała że Jerome chce być z Joy i się we trójkę pokłócili.Belli powiedziała że Mara jest z nią w pokoju z litości i obie ze sobą nie rozmawiają.Musimy się pogodzić.Byliśmy ostrzeżeni że Ariana będzie próbowała nas skłócić,a jednak daliśmy jej się.
  Poszłam do Amber.Ona nie chciała ze mną gadać,ale i tak powiedziałam jej to co chciałam.Powiedziałam że nie mam z Alfie'm żadnego kontaktu i rozmawialiśmy tylko o sztuczkach magicznych.Amber na szczęście mi uwierzyła.Potem się rozdzieliłyśmy i poszłyśmy każdemu wszystko wyjaśnić.I na całe szczęście się udało.Wszyscy się pogodzili i mogliśmy spokojnie iść spać.

Następny dzień z perspektywy Victorii
  Obudziłam się o 7:30 i Niny nie było w pokoju.Albo już jej nie było,albo jeszcze.Poszłam się ubrać i zeszłam na śniadanie.Jak wszyscy zresztą,bo śniadanie było o 8:00.Kiedy jedliśmy do jadalni wszedł Victor i powiedział że Nina wyjechała do babci.Spytałam czemu nic o tym nie wiem i dostałam jedynie odpowiedź że nie chcieli mnie martwić.Wysłałam do Sibuny sms-a że dzisiaj mamy spotkanie na lunchu przy wypalonym drzewie.
   Na tym zebraniu powiedziałam im że coś mi tu nie pasuje,bo czemu ja bym nic nie wiedziała o tym że Nina ma wyjechać do babci.Wszyscy przyznali mi rację...Nie mieliśmy pojęcia co się z nią dzieje.Dzwoniliśmy do niej chyba ze sto razy,wysłaliśmy ze 30 sms-ów.Pisaliśmy do niej na twitterze,gadu-gadu,facebooku na żadną wiadomość nam nie odpowiedziała.


I jak się podoba?Piszcie komentarze...Jeśli mi się uda to dzisiaj może będzie jeszcze jedna część.No i ludzie dziękuję wam za te komentarze i wyświetlenia.Kocham wam♥♥♥♥♥♥♥

Sibuna kochani!
Wyraźnie inna♥

Cz. 26


Hej,hej!
Mam dla was kolejną część...Jest wcześnie,więc może się jeszcze dzisiaj pojawi jedna.No więc większość woli opowiadania,więc od tej chwili piszę opowiadania.Przed wami opowiadanie cz.26 pisane dzisiaj rano...Nie jest jakieś długie,ale musiałam w tym momencie skończyć...


<Z perpektywy Patricii>
 -To nic nie wiecie?
  Kiedy zadał to pytanie zamarłam.O co mogło mu chodzić?Co powinniśmy wiedzieć?Co to dla mnie oznacza?W mojej głowie kłebiło się wiele pytań.Chciałam wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi
  -Czego?-Spytaliśmy razem
  -Nie wiecie nic o drugiej wybranej
  -Drugiej wybranej?!-Zapytaliśmy w tym samym czasie.No co jest?
  -Tak...Wiecie że Nina jest wybraną,ale po za nią jest jeszcze jedna wybrana.To taka jakby jej pomocniczka.Ona jest wśród was,a że Patricia ma na szyi wisiorek to myślałem że sami się już dowiedzieliście o drugiej wybranej...Chciałem rozmawiać z waszą trójką,bo nie byłem ewien kto jeszcze jest w to wszystko wtajemniczony.A wybrańcy na pewno są...-Opowiedział Sweet
   Co?!Ja drugą wybraną?Nie mogę w to uwierzyć.Dlaczego właśnie ja?Nie żeby mi to przeszkadzało,ale czemu ja a nie na przykład Victoria,która jest siostrą Niny
 -Taa...Możesz powiedzieć coś więcej?-Zapytał Sweet'a Eddie.On chyba też nie mógł w to wszystko uwierzyć
 -O drugiej wybranej nie mam już co opowiadać.Je rola jest taka sama co pierwszej wybranej,tylko że druga jest silniejsza...Ma swego rodzaju moce,ale nie może ih ujawnić w każdej chwili tylko kiedy naprawdę tego potrzebuje...No i wisior słucha tylko jej,ale jeśli go zgubi wtedy może być z wami źle...
 -Taa...Czyli od tej chwili mam dwie wybrane do pilnowania?Nie ma drugiego osiriona?-Eddie nadal nie dowierzał
 -Nie...No to teraz na lekcje...I nie zgubie wisiora-Pożegnał sięz nami dyrektor
   Poszliśmy na lekcje.Teraz miał być frnacuski,ale nie bylo nauczyciela,więc mogliśmy sobie pogadać.Musimy jak najszybciej powiedzieć Sibunie o czym powiedzial nam Sweet.Weszliśmy do sali,nie było tam rzadnego nauczyciela.I dobrze.
 -Dowiedzieliście się czegoś?-Spytała Joy,kiedy dołączyliśmy do Sibuny.Wszyscy siodzieliśmy na blatach stolików.
 -Taa...Mam być obrońcą dwóch dziewczyn
 -Jaśniej proszę-Powiedział Jerome
 -Są dwie wybrane-Odpowiedziałam
 -Co?-nikt z nich nie mógł w to uwierzyć
 -Dobra skoro są dwie wybrane to kto jest drugą?-Zapytała Amber
 -Amber na serio nie możesz się tego domyśleć?-Zadała jej pytanie Mara
 -Aaaa...-Amber chyba wreszcie to ogarnęła-Ale czemu Patricia a nie Victoria?W końcu Victoria to siostra Niny i do tego bliźniaczka
 -Ja to w sumie wolę się w to nie mieszać.Jakieś tam dziwne rzeczy...Mi wystarczy to że jestem w Sibunie-Wtrąciła Victoria
  Opowiedzieliśmy im jeszcze o wszystkim czego się dowiedzieliśmy...

Z perspektywy Niny
   Wystarczająco dużo osób jest już w ogromnym niebezpieczeństwie!Ja i Eddie.Czy to nie wystarczy.Narazony jest każdy z osobna,kto jest w Sibunie i do tego jeszcze musi byc druga wybrana...Czy nie wystarczy jedna?
 -Nie podoba mi się to wszystko-Stwierdziłam.
 -Czemu?To dobrze że mamy dwie wybrane.Przynajmniej będzie nam łatwiej może z niektórymi rzeczami-Stwierdziła Bella.Tak ona zawsze jest tą miłą ktora musi się wtrącać
 -|Nie chcę narażać zbyt wiele osób
 -I tak już jestem narażona!Cały świat jest,bo jeśli nie zdążymy na czas nie mamy pojęcia co się wydarzy!Wiesz co ja myślę?Myślę  że tak naprawdę to jesteś zła,że teraz nie tylko ty będziesz zbierać laury za wykonanie czegoś czego nie da rady zrobić nikt inny z Sibuny!Jesteś po prostu zazdrosna!-Prawie wykrzyczała Patricia.Zadzwonił dzwonek,a ona od razu wyszła z sali
 -Super...Idę z nią pogadać...Chociaż nie myśl że przyjdzie cię przeprosić i powiedzieć że się myliła...Ona ma rację...Ta gadka o narażaniu tak naprawdę jest tylko wymówką.-Powiedział Eddie i również wyszedł

Z perspektywy Patricii
   Co ona sobie myśli?I tak jestem narażona,więc po co jej ta gadka o narażaniu.Nie ppwie to nowym członkom,albo Fabianowi.Po co o tym mówiła mi?!Jestem już narażona i wcale mi to nie przeszkadza.Lubię niebezpieczeństwo.
   Poszłam na plac przed szkołe...Była długa przerwa,więcnie musiałam sięspieszyć z powrotem do Niny i reszty Sibuny...Zobaczyłamże Eddie przyszedł tu za mną.
 -Nie mam zamiaru jej przepraszać!-Powiedziałam
 -Masz rację...Nina ciągle tylko ma jakieś pretensje do całego świata o to że musi nas narażać,a to jest nasz wybor,ona nie ma tu nic do gadania.Tak samo jak to kto jest drugą wybraną,to też nie zależy od niej.
 
W tym samym czasie z perspektywy Belli
   W sumie to Patricia ma rację...I tak wszyscy są narażeni,cały świat,a Nina przejmuje się tym że jest druga wybrana.Ja na jej miejscu bym się cieszyła że mam jakąś pomoc,a ona zachowuje się jakby Victor miał jej pomagać.
   Siedzieliśmy w tak zwanej ''sali teatralnej''.No właśnie czemu nie mamy zajęć teatralnych,amamy salę...Podobno nie ma nauczyciela.Mogłoby być zabawnie...Siedzieliśmy i nikt się nie odzywał tylko Nina rozmawiała z Fabianem.Z tego co usłyszałam Fabian próbował wytłumaczyć Ninie że nie powinna tak reagować na wieść o drugiej wybranej,ale ta tylko ciągle utrzymywała swoją wersje ''nie chcę narażać zbyt wielu osób''.Victoria też próbowała z nią pogadać,ale jakoś jej to nie wyszło,bo Nina tylko się na nich obraziła.Chwila czy to kolejne zerwanie Fabiny w ciągu jednego tygodnia?Taa jak tak dalej pojdzie to nie będzie Fabiny.Victoria i Fabian mieli chyba dość,bo poszli gdzieś.Ja tylko powiedziałam że oni mają racje,a Nina mi powiedziała że mam się nie wtrącać.Uraziło mnie to bo tylko chciałam pomóc.Ja również wyszłam.Poszłam na dwór.Byli tam Patricia,Eddie,Victoria i Fabian.
 -Ej wy też uważacie że Nina jest jakaś taka strasznie wredna?-Spytałam
 -Ona tylko się tym wszystkim strasznie przejmuje...-Mówił Fabian
 -Nie próbuj jej usprawiedliwiać Fabian!Sam nie wierzysz w to co mówisz!-Powiedziała Patricia
 -Emm...Patricio może nie mów o tym przy Victorii-Wtrąciłam delikatnie
 -Nie,jest spoko.Ona ma racje...Nina się zmieniła i to bardzo.Pamiętam że kiedyś była bardzo miła i ogólnie lubiła pomoc i pomoc przyjmowała.-Powiedziała Victoria
   Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i przyszła do nas też Amber.Ona była tego samego zdania co my...Alfie i Joy również.Czyli że tylko Mara i Jerome trzymają się jeszcze z Niną.Albo nie.Nie wiem.Lubiłam Ninę,ale dzisiaj dała mi powód żeby to zdanie zmienić...Była wredna dla każdego,nawet dla Fabiana i Victorii,czyli osób które są jej najbliższe.
   Kiedy zadzwonił dzwonek poszliśmy na lekcje.Miała być teraz matematyka.Kiedy weszliśmy do sali zobaczyliśmy Marę i Jerom'a.Powiedzieli nam że opni się z tego wszytskiego wypisują,bo mają dość tego rządzenia Niny.Powiedzieli też że może kiedyś wrócą do Sibuny,ale na razie wolą się nie mieszać.Nie zmuszaliśmy ich do zostania.Usiedliśmy w ławkach.Dzisiaj się coś zmieniło.Ja usiadłam z Joy,chociaż zawsze siedziałam z Victorią,Victoria z Fabian'em,a Patricia,Eddie,Amber i Alfie jak zawsze usiedli ze sobą,parami*.

Z perspektywy Victorii
   Ta lekcja była okropnie nudna!Kiedy przeokropnie się nudziłam na tej lekcji zauważyłam że nie ma Niny.Pomyślałam że pewnie poszła do domu,bo ma mega doła że wszycsy ją opuścili.Siedziałam dzisiaj z Fabianem i nie powiem był naprawdę fajny.Można z nim było porozmawiać praktycznie o wszystkim.Wszyscy postanowiliśmy,że od teraz tak siadamy,bo w końcu Nina dla każdego z nas była wredna.Niby była moją siostrą,ale dzisiaj wydała mi się osobą zupełnie obcą.Nie wiem jak Fabian z nią wytrzymał przez tyle czasu.Fabian był miły i pomocny,a ona często była dla niego po prostu wredna,a on mimo to nadal chciał z nią być...
Po lekcji rozmawialiśmy o Ninie i o tym że nie było jej na lekcji,ale postanowiliśmy się o to nie martwić,bo pewnie jak to ona poszła poszukać ukojenia w samotności.
   Po lekcjach poszliśmy prosto do domu.Kiedy weszliśmy przywitała nas Trudy.Spytaliśmy czy Nina jest w domu,a Trudy nam odpowiedziała że nie...Wtedy wszyscy stwierdziliśmy że pewnie poszła gdzieś na spacer...

Haha w dalszych częściach będą niezłe jaja...Ogólnie to będzie zamieszanie...No i jak myślicie czy Nina na prawdę poszła na spacer czy nie.Piszcie w komentarzach.Pisać też jak się podoba :-)

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥