piątek, 31 maja 2013

Summer Story 14

Hej!
Więc oczywiście dzisiaj okropnie sie obijałam.Po powrocie ze szkoły(tak byłam dziś w szkole,bo mamy taką super szkołę że dzisiaj wolnego nie było) nie miałam ochoty,potem czytałam sobie opowiadania na innych blogach i sie obijałam a teraz se oglądam film ''Ostatni władca wiatru'' Gdyby nie moja przyjaciółka Natalia nie rozkazała mi iść won do opowiadań to nadal bym tego nie dodała,ale napisałam więc dodaję:

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥

 Powiedziałam Piper żeby poszła do domu,a ja miałam zamiar udać się na polanę.Nie chciałam żeby Piper szła ze mną,bo mogło by się jej coś stać,a wtedy sumienie dręczyło by mnie do końca życia.Szłam niepewnie przez drzewa i zastanawiałam się kogo spotkam na łące.Myślałam że może Avan'a,ale skąd on by wiedział o tym miejscu,chociaż w sumie mógł się dowiedziećnp.śledząc nas albo coś w tym stylu,to możliwe.Później myślałam że to może Dave,bo mu się nudzi i chce sobie żarty porobić,albo zerwał z Joy i chce mojej rady w tej sprawie.Więcej opcji nie było,a najbardziej prawdopodobna była ta z Avan'em,bo Dave dopiero dzisiaj w nocy wrócił z Ameryki,bo był u swoich kuzynów czy kogoś tam,i musi się jeszcze przestawić na nasz czas.
   Kiedy dochodziłam do łąki bałam się coraz bardziej,z każdym krokiem moje serce biło mocniej...Nie wiedziałam czego się spodziewać...Czy jeśli to Avan to znowu będzie chciał ''TO'' zrobić żebym z nim była?Sama już nie wiedziałam czego się spodziewać,szczególnie w miejscu które zna niewiele osób.
   Weszłam tam powoli i rozglądałam się po całej łące,przygladałam się drzewom i wszystkiemu co tam było i nikogo nie widziałam.Nagle usłyszałam za sobą kroki,były ciche,ale słyszalne.Nie odwróciłam się,wolałam jeszcze nie wiedzieć kim jest ta osoba.Nagle ta osoba zasłoniła mi oczy...Nie miałam pojęcia kto właśnie stoi za mną,ale po jakieś chwili usłyszałam śmiech.Nagle wszystki zobaczyłam,przede mna nikogo nie było,ale za mną nadal ktoś stał.Odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego jak Eddie'go.Co on tu w ogóle robił?I czy musiał mnie straszyć?
 -Serio?-Spytałam z wyrzutem-Musisz mnie straszyć?
 -Nie takiego powitania się spodziewałem-Odpowiedział i się uśmiechnął
 -To wcale nie jest zabawne!-Wypomniałam-I w ogóle po co ta cała szopka?Wysyłanie sms-a z zastrzeżonego?Myślałam że to Avan znowu się na mnie uwziął-Powiedziałam i ledwie powstrzymywałam się od krzyku
 -No wiesz...wysyłanie sms-a z zastrzeżonego było dla większego efektu-Odpowiedział
   Tak naprawdę to nie miałam do niego o to żadnych pretensji,ale trochę mu powypominać nie zaszkodzi.Kiedy już skończyłam mu wypominać to wszystko,uśmiechnęłam się,podeszłam do niego i po prostu rzuciłam mu się na szyję,bo prawdę mówiąc przez ten w sumie to jeden dzień,stęskniłam się za nim.Kurczę,ja chyba naprawdę zamieniam się w Amber albo na serio,serio bardzo na poważnie go kocham...
   Kiedy już dałam mu oddychać,zapytałam skąd się tu wziął.W odpowiedzi dostałam:
 -No widzisz,okazało się że mój ojciec ma jakby dwa domy,bo ten tutaj odziedziczył po swojej matce i postanowił że te wakacje spędzi tutaj,a mnie skazano na jego towarzystwo,więc ty jesteś skazana na mnie-Wytłumaczył
   Wizja wakacji spędzonych z Eddie'm wcale nie była zła,pomijając fakt,że możemy się znowu pokłócić,ale to akurat najmniejszy problem,bo jak zawsze pogodzimy się po kilku dniach...chyba,ale przeważnie tak jest...
    Napisałam sms-a do Piper że wszystko ok i wszystko jej powiem jak wrócę.Stwierdziłam,że lepiej będzie napisać teraz niż żeby co 5 minut do mnie dzwoniła.
   Niby robiło się późno,a żadne z nas nie miało zamiaru wracać do domu.Usiedliśmy przy jednym z drzew.Przytuliłam się do niego,a on bawił się moimi włosami...Stwierdziłam że gdyby Amber nas tak zobaczyła to piszczała by z radości,ale na szczęście jej tu nie ma.Rozmawialiśmy chyba z godzinę,sama nie wiem skąd wzięliśmy tematy,ale cały czas o czymś rozmawialiśmy.Czsami kiedy na siebie spojrzeliśmy powoli zbliżaliśmy się do siebie i za każdym razem całowaliśmy...

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥

I jak?

Pa<3
Wyraźnie inna♥

czwartek, 30 maja 2013

Summer story 13


Hej,hej!
No dobra to teraz dodaję wam nową część.Mam dzisiaj zacieszka więc może dodam jeszcze jedną część,ale jak bd dużo komentarzy,a jak nie to nie dodam.

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥

 Po powrocie do domu Niny wszyscy poszliśmy na obiad,który zrobiła dla nas babcia Niny.Po posiłku poszliśmy do ogrodu.Długo rozmawialiśmy i wspominaliśmy dawne czasy,to jak się wszyscy poznaliśmy,jak się nienawidziliśmy i ogólnie wszystko poza Sibuną,bo nie mogliśmy mówić o tym przy reszcie,czyli osobacz niewtajemniczonych.Najlepsze było jak zaczęliśmy wspominać moją nienawiść do innych,oblewanie różnymi napojami...W sumie dawno tego nie robiłam...Miłe wspomnienia...
   Kilka dni później były urodziny Niny i Joy też,więc poprosilimy babcię Niny żeby je gdzieś wyciągnęła,a my w tym czasie przygotowaliśmy jakby przyjęcie.Oczywiście nie obyło się bez Alfie'go,który zjada tort.
 -Alfie,nie zjadaj tortu!-KRzyknęłam kiedy zaczął wylizywać lukier
 -Ja nic nie robię!-Tłumaczył
 -Taa jasne-Powiedziałam i podeszłam do niego z dzbankiem wody,którą po chwili na niego wylałam.
   Alfie wreszcie przestał przeszkadzać w organizacji imprezy i zaczął pomagać.W sumie szybko sie wyrobiliśmy,bo zajęło nam to godzinę.Potem poszliśmy do domu i czekaliśmy na Ninę i Joy...Długo nie przychodziły,ale po dwóch godzinach przyszły,weszły niechętnie do salonu...Pomimo ich niechęci zaciągnęliśmy je do ogrodu,a tam czekało na nich niezłe zdziwienie.Był bardzo zdziwione,niemal zszokowane...Przez trzy godziny świetnie się bawiliśmy,potem dziewczyny otworzyły prezenty i na tym skończyliśmy,bo było późno
   Następnego dnia kiedy wstaliśmy poszliśmy do lasu,a tam mieliśmy niezły ubaw.Alfie i Jerome wprost uwielbiali wpychać wszystkich w dziury i pokrzywy.Gdyby mi się chciało i nie było tak gorąco zemściłabym się...,ale tak czy inaczej mieliśmy niezły ubaw w tym lesie.Raz wiewiórka usiadła Jerom'owi na włosach,a ten zaczął wrzeszczeć na cały głos,a wiewiórka ani myślała z niego zejść.W końcu postanowiłam się nad nim zlitować,bo wnerwiał mnie ten jego wrzask
 -Jerome to tylko malutka wiewiórka-Powiedziałam zdejmując zwierzę z jego czupryny
 -ŁAtwo mówić,tobie nie usiadła na głowę-Odpowiedział
 -Ej wiewiórka linieje,masz jej sierść we włosach-Powiedziałam
   Jerome zaczął odwalać straszne głupoty,a jego włosy przypominać zaczęły gniazdo,miał je takie potargane że trudno by było się połapać jak je z powrotem ułożyć.
   Dwa dni później musieliśmy się rozstać i każdy,no prawie każdy pojechał w swoją stronę.Mara pojechała do swojej rodziny,Jerome,Alfie,Joy i Edde też.Amber pojechała do Nowego Yorku do szkoły mody na miesiąc,Fabian został jeszcze u Niny,czego można by się było spodziewać.Ja i Piper miałyśmy jechać do jakiś kuzynów którzy mieszkają niedaleko,ale w ostatniej chwili dowiedziałyśmy się że mamy jednak wrócić do Anglii,tej deszczowej dziury...
 
   Następnego dnia po naszym powrocie już zaczęłam wymyślać plan jak tu nie zwariować..Na szczęście plastiki pojechały sobie na plastikowy obóz,więc póki co jest odrobina normalności w tym mieście.
   Tego dnia poszłam sobie z Piper na spacer po okolicy.Zastanawiałyśmy się co można by było zrobić ciekawego,ale nic nam nie przyszło do głowy.Zaczęło się ściamniać,a my akurat bylyśmy w parku,zobaczyłyśmy Avan'a.Czy znowu chce mnie ''spokojnie przekonać'' do tego żebym z nim chodziła.Mam nadzieję że nie,bo w końcu jesteśmy tu we dwie.Próbowałyśmy go ominąć szerokim łukiem i się udało.I nagle dostałam sms-a z nieznanego numeru.Jego treść brzmiała:''Przyjdź na łąkę,wiesz jaką'' Było to dziwne,bo tylko kilka osób o niej wiedziało,więc kto napisał tego sms-a...

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥

Wiem że miało być trochę Peddie i trochę wygłupów,ale tak jakoś wyszło że są same wygłupy,a Peddie będzie później.Zadawajcie pytanka postaciom,bo można się dowiedzieć wielu rzeczy dotyczących następnych rozdziałów.No i fajnie się na nie odpowiada...To czekam

Pa<3
Wyraźnie inna♥

środa, 29 maja 2013

Pytanie?!

Hej!
Słuchajcie mam do was pytanie:Chcecie żebym w kolejnej części Summer Story dała Peddie czy jakieś głupoty o wygłupach całej ekipy?Czas macie do 18:45 wtedy zacznę pisać kolejną część,piszcie odpowiedzi!I zadawajcie pytania postaciom,proszę bo nudzi mi się z leksza no...Lubię odpowiadać na pytania a wy przy okazji mimochodem możecie się dowiedzieć czegoś ciekawego!

Wyraźnie inna♥

poniedziałek, 27 maja 2013

Summer Story 12


Hej!
Więc tak pewnie jest poniedziałek albo było bardzo dużo komentarzy.Sama nie wiem,bo zapisując wersje roboczą tego posta była sobota 25.05 godzina 21:48....Zapraszam na rozdział:


Następnego dnia,wstaliśmy chyba raczej późno,bo o 12:00,ale na nasz czas to byłoby w ogóle późno.Strasznie trudno przestawić się na czas obowiązujący w Ameryce.Nie wiem jak Nina i Eddie to robią keidy wracają co roku do domu Anubisa.Dzisiaj specjalnie dla Jerom'a postanowiłyśmy się z Piper pozamieniać stylami.Piper założyła czarne rurki i moją czarną bluzkę z poprzyczepianymi złotymi agrafkami,a ja czarne spodnie i białą bluzkę w czarne serduszka.Już widzę minę Jerom'a...
   Zeszłyśmy na śniadanie.Próbowałyśmy zachować powagę,ale widząc minę Jerom'a kiedy nas zobaczył po prostu się nie dało...
 -Czyli to jednak nie był sen!MAmy tu bliźniaczki!No uważaj Eddison-Mówił Jerome śmiejąc się
 -Ty lepiej uważaj-Odpowiedział mu Eddie
 -Czemu?-Zapytał Jerome
 -Bo nigdy nie wiesz z którą masz do czynienia-Odpowiedziałam
   Po śniadanniu,które przygotowała babcia Niny wszyscy się ulotniliśmy.Nina zaproponowała żebyśmy się trochę od siebie uwolnili i każdy poszedł gdzie chce...No i oczywiste było że podzieliliśmy się na pary,a Joy,no cóż jakimś dziwnym sposobem w Ameryce spotkałyśmy Dav'a...Joy poszła gdzieś z nim...Więc Nina z Fabianem poszli gdzies do lasu,Mara z Jerome'm gdzieś poszli,nawet nie wiem gdzie,Alfie i Amber tak samo,a Joy i Dave poszli w jakieś miejsce,które podobno znał Dave.Piper za to miała gdzies w pobliżu jakąś koleżankę z tej swojej ''Akademi muzycznek'',więc do niej poszła...
Dziwne uczucie nie znać miasta ani trochę...
   Eddie powiedział że zna to miasto więc poszliśmy w jakieś miejsce.Nie wiedziałam gdzie,male gdzieś poszliśmy i doszliśmy do jakiegoś parku gdzie był staw,ale najdziwniejsze że nie było tam wcale ludzi.Usiedliśmy na trawie po drzewem.Rozmawialiśmy przez chwilę o różnych rzeczach...Głównie rozmawialiśmy o naszym związku...O tym że to wyjątkowe,że tak często się kłócimy,a nadal jesteśmy razem,o tym że nie wyobrażamy sobie życia bez siebie...Było to wszystko przesłodzone,ale fajne...Kiedy już wszystko sobie pieknie powspominaliśmy pocałowaliśmy się...Ten pocałunek był niezwykły.Inny niż wszystkie inne,taki bardziej namiętny...Czułam że ten pocałunek to jakby ukazanie wszystkich naszych uczuć...


Wiem że krótki,ale pisałam na szybko,bo musiałam iść spać...O 4:00 wstawałam(w niedzielę)...Więc komentujcie!Zadawajcie mi pytania na asku:ask.fm/TulaxD

Pa<3
Wyraźnie inna♥

niedziela, 26 maja 2013

Summer Story 11


Hej!
Jeśli to czytacie znaczy że mnie już w domu nie ma i albo jestem w samochodzie i umieram z bólu czterech liter albo zwiedzam se Zakopane...Sama nie wiem kto dodaje to czy ja czy Donia,czyt.Dominika,bo z nią to się skontaktować nie mogłam jakoś,no ale cóż pewnie jakos to zrobiłam,bo prawdopodobnie ona to dodaje...Czytajcie i ostrzegam trochę nudne:

   Kilka dni później wszyscy mieliśmy pojawić się u Niny...Już się nie mogłam doczekać,dawno jej nie widziałam,no jak kilkanaście dni temu,ale szczegół.Chyba powoli zamieniam się w Amber,ale mój styl powrócił,bo zakład się skończył,ale nikt nie wygrał,bo oboje wytrzymaliśmy do końca.Przeważnie tak jest...Z tym że Dave został przy tym stylu,a ja nie,no może trochę...Stwierdzam że jakoś bardziej kolorowo się ubieram,ale to nie zmienia faktu że plastiki trzymają się ode mnie z daleka...No i dobrze,bo ich nienawidzę.Nie dlatego że są załadne czy coś,one po prostu są sztuczne i myślą że są fajne...Nie ważne...
   Właśnie siedziałyśmy z Piper w pokoju i rozmawiałyśmy...Piper znalazła sobie chłopaka,ale zerwali po 2 dniach,bo okazało się że chodził z 2 dziewczynami na raz.Szkoda mi jej było...Gdyby mi ktoś tak zrobił bym się zemściła,ale Piper nie chciała się mścić...Była strasznie zdołowanam,a ja próbowałam ją pocieszyć i przyznam szczerze że nawet nieźle mi to wychodziło,bo poprawił jej się humor i stwierdziłam tez że jesteśmy nawet podobne,jeśli chodzi o charakter,bo wygląd to wiadomo że tak,obie jesteśmy wrażliwe.Obie nie lubimy kiedy ktos nas rani i w sumie sporo podobieństw by można było wymieniać...
   Po jakies godzinie gadania o tym jaki to ten jej były chłopak jest chamski Piper poszła do siebie się spakować,bo też jechała ze mną do Niny.Ja też się postanowiłam spakować...W sumie szybko mi to poszło,bo po godzinie byłam gotowa.Napisałam do Joy żeby zapytać jak jej ida przygotowania,ale odpisała mi że nie ma teraz czasu,czyli pewnie jest gdzieś z Dav'em,no właśnie oni juz na poważnie są razem...Cieszę się że Joy wreszcie sobie kogoś znalazła,przynajmniej,jeśli ktoś się z kims nie pokłóci,będziemy mieli spokojne wakacje,bo Joy nie będzie znów latała za Fabianem...
   Tego dnia szybko poszłam spać,bo następnego dnia o 5:00 rano musiałyśmy wstać,w końcu do Ameryki daleka droga.Zasnęłam o 21:00...Szybko jakoś...

   Następnego dnia obudziła mnie Piper.Spojrzałam na zegarek,wskazywał 6:00...Co?!Szybko zerwałam się z łóżka,a Piper się zaśmiała.
 -Spokojnie,przestawiłam ci zegarek o godzinę później żebyś szybciej wstała-Wyjaśniła
 -Dzięki-Powiedziałam
   Piper wyszła z mojego pokoju,a ja postanowiłam się ubrać.Założyłam czerwone spodnie,białą bluzkę z jakimiś czarnymi wzorkami,i jeansową kurtką z czarnymi rękawami,wisiorek z takimi jakby mini-okularami i (uwaga zdziwicie się) czarne baleriny.Mówiłam że mój styl się trochę zmeinił,ale tylko trochę...
   Kiedy byłam gotowa,zeszłam na dół.Rodzice właśnie przygotowali nam śniadanie.No właśnie z rodzicami układa mi się coraz lepiej.Teraz czuje że z  Piper jesteśmy sobie równe.Po śniadaniu rodzice odwieźli nas na lotnisko i się pożegnaliśmy.
   Po kilkugodzinnym locie wreszcie byłyśmy w Ameryce.Myślałam że plastiki sa straszne,ale to chyba raczej powinnam o samolotach powiedzieć.Dobra,mniejsza o to...Kiedy wreszcie wyszłyśmy z tego lotniska skierowałyśmy się w stronę domu Niny.Muszę jej podziękować że mieszka blisko lotniska...Doszłyśmy do niej jakoś w 10 minut...Zapukałyśmy i otworzyła nam Nina
 -Hej,co tak wcześnie?-Przywitała nas
 -No wiesz,u nas jest jakoś koło 15:00-Odpowiedziałam
 -No tak,racja-Stwierdziła,po czym zaprosiła nas do środka.Jej dom był bardzo ładny.Było tam kolorowo i wszędzie było duzo kwiatów.Nina nas oprowadziła,a potem poszłyśmy do kuchni.Przywitałyśmy się z jej babcią.Muszę przyznać że Nina ma bardzo gościnną babcię,bo gdy tylko nas zobaczyła od razu zaczęła przygotowywać coś do jedzenia.
   Po jakies godzinie u Niny zjawił się Fabian...Ta,jego to się tu mozna było szybko spodziewać.Przyznam że nawet myślałam chwilami że go tu  zastaniemy kiedy przyjedziemy.Nina wpadła do nas na chwilę i powiedziała że wychodzi gdzieś z Fabianem.No tak tego to już w ogóle sie mogłyśmy spodziewać...Wyszli gdzieś,a my poszłyśmy do ogrodu.Zanim tam poszłyśmy zdjęłyśmy kurtki,bo w Ameryce było ciepło,można nawet powiedzieć że gorąco.No już nie to co w Angli.Wzięłyśmy okulary przeciwsłoneczne i poszłyśmy do ogrodu.W ogrodzie było pięknie.Były tam bujaczki ogrodowe i leżaki,grill i duużo kwiatów.Usiadłyśmy na jednej z bujaczek i rozmawiałyśmy...Po jakiś 30 minutach do ogrodu ktoś przyszedł.Nie wiedziałam kto,bo miałam zamknięte oczy,Piper też,bo głowy kierowałyśmy w stronę słońca...Słyszałam tylko kroki.I następne co usłyszałam to:
 -Buu!
   Piper krzyknęła,a ja skupiłam się na tym kto to był...
 -Chciałeś mnie przestraszyć czy rozbawić?-Zapytałam,kiedy zorientowałam się że to Eddie
 -Ciebie też miło widzieć Gaduło-Odpowiedział
 -Jak ona to robi że niczego się nie boi?-Zapytała Piper
 -Podzielność uwagi-Odpowiedziałam i wreszcie otworzyłam oczy i wyprostowałam głowę...Obie wstałyśmy z tej ławki i przywitałyśmy się z Eddie'm...Potem zaczęła się rozmowa o naszych zakochańcach,czyli Ninie i Fabianie.Koło 12,czasu amerykańskiego oczywiście,zjawili się Mara,Jerome,Amber i Alfie,a o 13 reszta...Przez prawie cały dzień i pół nocy gadaliśmy o głupotach...

Wiem że jest od groma błędów,ale nie chce mi się poprawiać,po za tym kiedy kończyłam to pisać i zapisałam wersję roboczą była 21:21 Jej ktoś o mnie myśli!Lol No dobra to komentujcie i jeśli coś odpisuję jako anonim i podpisuje się ''Wyraźnie inna''

Pa<3Kocham Was ludzie!<3
Wyraźnie inna♥

sobota, 25 maja 2013

Summer Story 10

Hej,hej!
Mam kolejne opowiadanie,więc czytajcie:


 O 13:00 mieliśmy zaśpiewać naszą piosnkę,czyli ''Feel this moment''...Ciekawe jak nam to wyjdzie?Mam dzisiaj jakiś pechowy dzień.Eddie,Avan i jakoś tak wszystko razem...I jeszcze platiki mnie wkurzają na każdym kroku,bo uważają że kto nie ubiera się na różowo ten jest nic nie wart...Wkurzają mnie tym,ale dzisiaj nie mam zamiaru się z nimi drażnić,bo jakoś nie mam ochoty na to...
   Według planu o 13 zaśpiwaliśmy naszą piosenkę...Wyszło chyba nieźle...I musiało wyglądać nieźle,bo wyglądaliśmy mniej więcej jak Pitbul i Christina Agillera w oryginale...




  Po występie oboje zaszliśmy z jakby sceny i się rozeszliśmy.Dave poszedł do Joy,a ja...no cóż ja nie miałam co robić,więć postanowiłam wreszcie wygarnąć temu plastikowi,czy jak kto woli tej durnej lalusi,co o niej myślę...Dzisiaj byłam sobą i nie wiem czemu,ale czułam się jakbym mogła zrobić wszystko.Szłam już w stronę tej,której najbardziej nienawidzę kiedy
poczułam że ktoś mnie z tyłu dotknął.Odwróciłam się żeby zobaczyć kto to,ale nikogo nie zobaczyłam.Odwróciłam się wiec z powrotem do przodu i przede mną stał Eddie...Zapowiada się długa i ostra rozmowa...
 -Musimy pogadać-Zaczął
 -Sorry,ale mam coś do zrobienia-Odpwiedziałam
 -Ona nie jest tego warta-Powiedział kiedy zobaczył o co mi chodzi-Proszę porozmawiajmy ok?To moja ostatnia szansa
 -Ok,ale nie tutaj-Odpowiedziałam po zastanowieniu-I dlaczego to twoja ostatnia szansa?-Spytałam
 -Ojciec powiedział że podjął decyzję i jutro wyjeżdżamy-Odpowiedział
   NIc nie odpowiedziałam tylko dałam mu znak żeby poszedł ze mną.Poszliśmy w jakiś spokojne miejsce zdala od plastików i innych ludzi.Poszliśmy na łąkę...Miałam nadzieję że nie spotkam tam ani Dav'a i Joy ani Piper.Na szczęście nikogo z nich tam nie było...
   Bardzo mnie ciekawiło co chce mi powiedzieć,ale nic nie mówiłam do czasu kiedy tam doszliśmy.Kiedy już byliśmy na łące stanęliśmy na przeciwko siebie i zapytałam:
 -Więc co chcesz mi powiedzieć?
 -Dobra,słuchaj...To wczoraj z nią to było...no to ona pocałowała mnie,a nie ja ją.Po za tym ja do niej nic nie czuję.Zresztą ona nawet całuje jak plastik...Równie dobrze można się całować z tworzywem sztucznym.Ja do niej niczego nie czuję,a pocałowała mnie tylko dlatego że zrobiła to z zaskoczenia.Nie chciałem tego.Wiem że mi nie uwierzysz,ale musiałem ci to powiedzieć-Powiedział i chciał już iść,a ja stałam i zastanawiałam się czy mu uwierzyć czy nie.

Po chwili Eddie zwrócił i mnie pocałował.Postanowiłam że tym razem dam mu jeszcze szansę,ale ostatnią...
 -Dobra,wierzę ci-Powiedziałam-Ale pamiętaj masz ostatnią szansę-Dodałam
   Eddie uśmiechnął się i mnie przytulił...


To be continued...


Nie wiem czy nie za długa ta część,ale trudno,najwyżej będzie więcej do pisania dzisiaj,albo w poniedziałek nic się nie pojawi xd...Zauważyliście pewnie że pojawiły się gify,ale to wyjątek,bo znalazłam je na bestach i postanowiłam je wykorzystać,bo mi się spodobały.No dobra komentujcie i zadawajcie pytania:♥Kliknij,aby przejść do zakładki♥ zadawajcie mi pytania na moim asku oraz obserwujcie i piszcie na twitterze:♥Kliknij,aby przejść na mój profil♥.
Jak wiecie jutro wyjeżdżam(o 5:00 rano) więc jutro albo dodam z telefonu(W co wątpie bo net mi wolno hodzi,przekroczyłam limit.Chyba że wifi znajdę,ale nie wiem) albo doda moja koleżanka(a właściwie przyjaciółka) Haha dam jej hasło do mojego konta.Lol...I pamiętajcie że jeśli zobaczycie gdzieś komentarz (oczywiście w ciągu niedzieli,poniedziałku) podpisany ''Wyraźnie inna'' to pamiętajcie że to ja,tylko że piszę z  telefonu i się nie zalogowałam na blogger'a bo mi się nie chciało i nie chciałam żeby już wgl net mi wolno chodził.Możecie mi zadawać pytania na asku w ciągu tych dwóch dni,bo będę wchodzić
I proszę o komentarze!!!!

Pa<3
Wyraźnie inna

piątek, 24 maja 2013

Summer Story 9


Hej,hej!
Co tam?Jak ja uwielbiam dodawać opowiadania wieczorami...Haha no ale tak wychodzi!No i musze wam coś powiedzieć.Szkołą źle nam robi bo dzisiaj mieliśmy zaciesza z chemi.lol Zwała była na dodatkowej chemi,bo jakiś prjekt mamy i był ubaw na chemii.Doświadczenia były...Dobra teraz nie przedłużam i daję opowiadanie:


  Nie mogłam uwierzyć w to co widzę!Zobaczyłam tego durnego plastika,a co najgorsze zobaczyłam ją z Eddie'm.Najgorsze w tym wszystkim jest to że się całowali!Czułam jakbym rozpadła się na milion malutkich kawałeczków...Nie wiedziałam co mam teraz zrobić...I po raz pierwszy cieszyłam się że Piper jest ze mną.
 -Chcesz mu wygarnąć?-Zapytała moja siostra
 -Nie,jakoś nie mam ochoty z nim gadać-Odpowiedziałam.W moim głosie z pewnoscią było słychać smutek
 -To ja pójdę-Stwierdziła-Spytam czemu to zrobił
 -Jak chcesz-Powiedziałam obojętnie-I oby miał dobrą wymówkę!-Dodałam ze złością
   Piper do niego poszła.Nie wiem o czym gadali,bo poszłam do Lucy,którą gdzieś zobaczyłam.Ostatnie co widziałam to strasznie wkurzona Piper waląca Eddie'go w twarz...Taa należało mu się...
   Czekałam chwilę,a potem Piper do mnie przyszła.Opowiedziała mi o rozmowie z Eddie'm

/Podeszła do niego i pierwsze co zrobiła to uderzyła go w twarz.Potem on spytał za co to było,a ona odpowiedziała:
 -Jeszcze pytasz?!
 -Tak o co ci chodzi!
 -O to że całowałeś się z tym plastikiem!-Wykrzyzała mu w twarz
 -To nie ja ją całowałem tylko ona mnie!
 -I myślisz że ci uwierzę...?-Spytała-I wiesz może i ona jest twarda,ale łatwo ją zranić-Dodała i odeszła/

   Byłam ciekawa czy cokolwiek do niego dotarło,ale to jego wytłumaczenie było słabe...Chciałam mu wierzyć,ale nie potrafiłam.Kiedy mu ostatnio uwierzyłam,czyli wczoraj,to zawiódł moje zaufanie...Jaki ten park jest pechowy...Abo Avan na mnie poluje,albo Eddie zdradza...Byłam załamana,nie wiedziałam co ze sobą zrobić.I nagle ni stąd ni z owąd pojawił się Avan.Tylko jego tu brakowało.
 -Widzę że Twój rycerz Cię porzucił-Stwierdził-To może w końcu będziesz ze mną?-Zapytał
 -Po co?Po to żebyś mnie za dwa dni zostawił?Raczej nie mam takiego zamiaru!-Odpowiedziałam
   Avan odszedł,z czego ja się bardzo cieszyłam,ale tylko wewnątrz,bo na zewnątrz byłam okropnie zdołowana.Po chwili podszedł do mnie Dave.
 -Mam propozycję nie do odrzucenia-Zaczął
 -Już się boję-Stwierdziłam
 -Spoko,chodzi o to żebyś ze mną jutro zaśpiewała na festynie w parku-Powiedział
 -To jutro jest jakiś festyn?-Zapytałam,a on przytaknął-Dobra zaśpiewam z Tobą,ale pod jednym warunkiem,na jeden dzień przerywamy zakład-Powiedziałam
 -Ok-Zgodził się
   Nie mam pojęcia jaką piosenkę zaśpiewamy,ale z pewnością jakąs którą znam.
   Po jakiś 2 godzinach wróciłam z Piper do domu.Od razu poszłam spać.O dziwo udało mi się zasnąć...

   Następnego dnia obudziłam się o 9:00...Za godzinę miałam być w parku żebyśmy uzgodnili jaką pisoenkę zaśpiewamy.NA tym festynie ma być całe miasto więc postanowiłam się ubrać jakoś fajnie.Założyłam więc czarne,skórzane rurki,białą bluzkę,skórzaną kurtkę(oczywiście czarną) i czarne szpilki.Włosy zwyczajnie rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.Potem poszłam do parku.Nie bardzo mi się chciało,bo mogłam trafić na plastiki,ale trudno.Dzisiaj odstraszam wyglądem.
   Kiedy dotarłam na miejsce Dave już na mnie czekał.Podszedł do mnie i jedyne co z siebie wydusił to''wow''...Potem oznajmił mi że zaśpiewamy ''Feel this moment'' i stwierdził że chyba mam ochotę się na kimś zemścić.Może i to była prawda,ale mu nie odpowiedziałam.Godzinę później byliśmy już gotowi do występu,pomijając fakt że zobaczyłam Tego durnego plastika,który mnie ostatnio prześladuje.Znowu ją zobaczyłam.Chciałam jej ogromnie wygarną,ale stwierdziłam że nie mam teraz czasu się kłócić.Chciałam pójść pogadać z Lucy,ale ktoś stanął mi na drodze...To był Eddie
 -Unikasz mnie?-Bardziej stwierdził niż zapytał
 -A dziwisz się?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie
 -Powiedz mi o co ci chodzi-Zaproponował
 -Jeszcze nie wiesz?-Zapytałam i odeszłam...

I jak?Piszcie komentarze.Jutro dodam jedno,ale krótkie bo muszę napisać jutro jeszcze ze 3 częśći żeby coś się pojawiało kiedy mnie nie będzie.Oczywiście żadnego wolnego nie biorę,bo keidy wyjadę to będę pisać opowiadania na kartkach.Oczywiście dalsze części Summer Story.No dobra ja sie żęgnam.Komentujcie i zadawajcie pytania postaciom:''Pytania do postaci Summer Story'' <--tam zadawajcie najlepiej...

Pa<3
Wyraźnie inna♥

P.S:Pewnie zauważyliście że od 3 notek pojawiają się u góry gify jakies takie nieznane.Sa one z teledysku Max'a Schneider'a w którym wystąpiła gościnnie Klariza Clayton:


czwartek, 23 maja 2013

Summer Story 8


  Hej,hej!
Dzisiaj udało mi się napisać chociaż miało nie byc dzisiaj wgl,ale jakoś się udało.Więc czytajcie:

 Kiedy wróciłam do domu chciałam porozmawiać z Piper i zapytać dlaczego się tak dziwnie zachowuje,ale kiedy weszłam do jej pokoju jej tam nie było...Zastanawiałam się gdzie może być,ale nic nie przychodziło mi do głowy.Poszłam więc do swojego pokoju...
   Nie miałam zielonego pojęcia co robić.Weszłam więc na facebook'a....Nic ciekawego się nie działo...Czyli nadal będę się nudziła...Stwierdziłam że chyba wreszcie pora się przebrać,więc poszłam do łazienki.Za nim weszłam do tego pomieszczenia zobaczyłam że jest juz koło 21:00,więc postanowiłam że przebiore się od razu w piżamę.
   Po około 30 minutach wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku,założyłam słuchawki na uszy i patrzyłam w sufit.Po chwili do mojego pokoju woarowała Piper i walnęła mnie poduszką.Krzyknęłam tylko ''ej!'' i zdjęłam słuchawki żeby jej wysłuchać.
   Chciała ze mna omówić strój na jutro,bo w naszym mieście organizują dzień bliźniaków i Piper uważa że powinnysmy się identycznie ubrać.Najpierw gadała coś o różówych spodniach i białej bluzce,a potem stwierdziła że lepiej by było na odwrót...Ja w tej chwili jej przerwałam i powiedziałam:
 -Zero różu!!!Nie mam zamiaru wyglądać jak jakiś plastik-Stwierdziłam
 -Ok,masz jakiś inny pomysł?-Zapytała
 -Właściwie to tak-Odpowiedziałam-Białe spodnie i kremowa bluzka do tego czarne baleriny i jakoś fajnie spiąć włosy i tyle-Wyjaśniłam
 -Ok-Odpowiedziała
   Zgodziłyśmy się wreszcie jak się ubrać i Piper poszła do siebie...Ja po krótkiej chwili zasnęłam,nawet nie wiem kiedy

   Następnego dnia obudziły mnie krzyki...Sama nie wiedziałam o co chodzi aż nie otworzyłam oczu.Zobaczyłam Piper która próbowała mnie obudzić.Kiedy zobaczyła że się obudziłam zaczęła mówić
 -Musisz mi pomóc!
 -To zapraszam jak wstanę-Powiedziałam i odwróciłam się na drugi bok oraz zakryłam głowę kołdrą
   Piper w odpowiedzi pociągnęła za kołdrę,a ja spadłam na podłogę
 -Dzięki!-Powiedziałam sarkastycznie
 -Oj nie przesadzaj.Potrzebuję pomocy,chodzi o chłopaka-Powiedziała
 -Taa to lepiej idź do Joy-Odpowiedziałam
 -Czemu nie do ciebie?-Spytała.Pewnie myślała że sie na tym wszystkim znam
 -Gdybyś nie zauważyła nie znam się na tym
 -A która z nas ma chłopaka?
 -Gdybyś nie zauważyła to ciągle się o coś kłócimy,a po za tym nasz związek nie do końca zaczął się normalnie,bo to było bardzo spontaniczne-Wyjaśniłam
 -Dobra,ale potem mi pomożesz,wieczorem.Chociaż mnie wysłuchasz-Prosiła
 -No niech ci będzie-Odpowiedziałam niechętnie
 -Dzięki!A i jest już 11 więc przebierz się i idziemy-Oznajmiła
   JA szybko się ubrałam w wybrany przez nas strój.Potem obie spięłyśmy identycznie włosy.Wzięłyśmy ich część i spięłyśmy z tyłu wsuwkami...POtem wyszłyśmy z domu.Szłysmy w stronę parku,bo tam miała się odbyć ta cała impreza czy coś tam...Kiedy doszłyśmy do parku nie mogłam uwierzyć własnym oczom...

To be continued...

Wiem że krótki,nudny i bez sensu,ale tak jakoś wyszło.W kolejnym za to będzie trochę z Peddie..No dobra to piszcie komentarze.I dzięki tym którzy komentuja i wchodzą na bloga..Kocham was!No dobra to:

Pa<3
Wyraźnie inna♥

środa, 22 maja 2013

Summer Story 7


Hej,hej!
Mam dla was kolejne opowiadanie.Mam nadzieję że będzie wam się podobało.

-Ej jak ty mnie nazwałaś?!-Spytała...właściwie nie mam pojęcia jak się nazywa...no ten plastik
 -Tak jak słyszałaś!-Odpowiedziałam...jak to musiało dziwnie wyglądać jak tak sobie ją obrażałam
 -Nie mam ochoty z Toba gadać!-Krzyknęła i poszła
 -Dzięki-Rzuciłam za nią
 -Dobraa zmieniam zdanie,ani trochę nie złagodniałaś...No i zgaduję iż założyłaś się z Dav'em-Usłyszałam..To była Lucy co ona tu robiła?
 -Taa co tu robisz?
 -Mama kazała mi iść do jakieś swojej znajomej zanieść jej cos tam-Odpowiedziała
 -To wiele wyjaśnia-Stwierdziłam
 -Dobra lecę,bo muszę jeszcze do Joy iść więc pa-Powiedziała chyba na jednym wdechu Lucy
 -Nie wiem czy ją znajdziesz-Powiedziałam
 -A co?
 -Jest z Dav'em-Odpowiedziałam
 -A dzięki-Powiedziała szybko i poszła,a ja za to miałam do pogadania
 -Kim jest ten plastik!?-Spytałam trochę z oburzeniem
   Miałam nadzieję ze miał dobrą wymówkę na to że ten plastik się do niego klei!Czy życie w tym mieście nie mogłoby byc normalne?Raczej nie,bo albo trafie na Avana albo na jakiegos plastika albo na jeszcze innego durnia!Moje życie nie jest normalne!No dobra pomijając to to dziwiło mnie że Eddie długo zastanawiał się co odpowiedzieć.Przez cały ten czas szliśmy prostą drogą prowadzącą mniej więcej do parku i się nie odzywaliśmy.Po jakiś kilku minutach postanowił przemówić...No wreszcie,bo juz miałam ochotę wybuchnąc no
 -Taa ja nawet nie mam pojęcia kto to jest,wiem tyle to plastik który ciągle do mnie zarywa,a ja ją ciągle odrzucam...I na serio nic do niej nie czuję uwierz mi-Wyjasnił
   Sama nie wiedziałam czy mu wierzyć,myślałam nad tym przez chwilę...Powinnam mu zaufać jednal jakaś część mnie mówiła mi że to zły wybór...W końcu mowa tu o plastiku,taka lalusia która potrafi rozkochać w sobie każdego...No,ale cóż poradzę na to że bezgranicznie mu ufałam?
 -Ok,załóżmy że ci wierzę-Stwierdziłam
 -Załóżmy?-Zapytał
 -Dobra,wierzę ci...Pasuje?
 -Taa
   Potem objął mnie ramieniem i delikatnie do siebie przytulił...

Wiem że krótkie,ale takie własnie będa się pojawiać w tygodniu,w weekendy może dłuższe...No i oficjalnie wam mówię że w niedzielę o 5:00 rano wyjeżdżam z rodzicami do Zakopanego?Mieszka ktoś tam?Haha jestem walnięta...Po co o to pytam?No dobra szczegół,ale obiecuje że w tym czasie na 100% pojawi się opowiadanie chyba że mnie wena opuści,ale to już ode mnie nie zależy...Dobra to czekam na komentarze i pytania do postaci...Wiem że na razie nie odpowiedziałam jeszcze na tamte pytania w zakąłdce ''Pytania do postaci♥'' no ale wswzystkie pytania są do wszystkich i trochę dużo do pisania bym miała po za tym te pytania moga trochę poczekać bo póki co to Summer Story będzie...Ok czyli czekam  na pytania.I pamiętajcie w czasie kiedy mnie nie będzie będę się z wami komunikowac przez komentarze z anonima...I tak samo bd komentować czyjeś opowiadania..Czyli jeśli zobaczycie komentarz podpisany ''Wyraźnie inna'' to wiedzcie że to mój...

Pozdrowionka
Wyraźnie inna♥

wtorek, 21 maja 2013

Summer Story 6


Hej!
Wreszcie się zebrałam na napisanie kolejnej części!Wow sukces!No dobra to najpierw czytajcie,a później kilka spraw

   Taa no dobra nie ogarniam już co my odwalamy!Zdaje się że bawimy się w kotka i myszkę...,ale nie ze sobą tylko z Joy i Dav'em...Zacznę od początku...

   /Kiedy tylko usłyszeliśmy Joy,ni trudno było jej nie usłyszeć,bo była dzisiaj strasznie podekscytowana czymś i kiedy zaczynała coś mówić to prawie krzyczała.No więc kiedy ją usłyszeliśmy schowaliśmy się za jakieś najbliższe drzewo,potem ulotnić się szybko z tej łąki i zostawić ich samych.Pomimo że wydawało się to łatwe wcale takie nie było...Lepiej daruję sobie opisywanie drogi przez las,krzaki,pokrzywy...Że tez ja się musiałam z Dav'em załozyć.Moje spodnie zmieniły kolor z żółtego na szare...Taa nie wiedziałam tylko czy to od drzew czy ogólnie,ale trudno...No a wracając do Joy i Dav'a to ostatnie co zobaczyłam to jak się do siebie zbliżają,ale czy sie pocałowali to nie wiem,ale jeśli tak to jeszcze dzisiaj się dowiem/

   Ale tego co było później to już totalnie nie ogarniam!Wyszliśmy z tego lasu,no w sumie to nie był las,ale nie wiem jak można by było to inaczej nazwać...No więc wyszliśmy z tego lasu,cały czas śmiejąc się z naszego zachowania...No wkońcu chodzilismy se po lesie po największych trwach jakie tam były i do tego się ciągle goniliśmy,jak kotek i myszka...

   /Goniliśmy się po całym tym jakby lesie.I jestem pewna że hdyby ktos nas zobaczył to pomyślał by że jesteśmy conajmniej nienormalni albo chorzy psychicznie.W sumie to chyba to samo,ale nie ważne.Właściwie wyglądało to bardziej tak:Eddie mnie gonił,a ja mu próbowałam uciec.Próbowałam bo jest oczywiste że jest ode mnie szybszy.I za każdym razem kiedy już mnie dogonił łapał mnie w tali i zawsze padało pytanie:''Przestaniesz wreszcie uciekać?'' Ja nie miałam zamiaru zbyt szybko mu ulegać więc odpowiadałam ''No nie wiem'' a potem oczywiście próba przekonania mnie do tego żebym przestała być jakby ''myszką'' czyli pocałunek...Tak było w kółko do póki nie wyszliśmy z tego lasu...A wyszliśmy po drugiej stronie miasta,genialnie...Dzielnica gdzie mieszkają same lalunie!Jak ja ich nie znoszę!Przy nich to Avan jest wprost wspaniały!/

   Od razu spotkaliśmy kilka plastików...Żygać mi się chciało jak je widziałam!Tony tapety i tak dalej!
 -Gdzie my właściwie jesteśmy-spytał Eddie
 -Gdzies tak na drugim końcu miasta...Mieszkają sobie tu same plastiki-Odpowiedziałam
 -Taa
   Ale przechodząc do tego dlaczego nie ogarniam tego co się tam działo to nikt by nie uwierzył że to jest możliwe...Nagle znikąd pojawił się tu jakiś plastik.Dziewczyna ubrana była w różowej sukience i różowych szpilkach.Wyglądała jakby szła na jakąs imprezę a nie na...,właściwie nie wiem gdzie szła ale tak czy inaczej wygladała masakarycznie.Najlepsze w pojawieniu sie tego plastika było to że zupełnie niespodziewanie rzuciła się Eddie'mu na szyję piszcząc...Potem kiedy się od niego wreszcie odczepiła spytała
 -W czym ona  jest lepsza ode mnie?To jakaś wieśniara!-Spojrzała na mnie
 -Ej wiesz bycie wieśniakiem,jak ty to ujęłaś,jest lepsze od bycia różhowym* plastikiem!-Odpowiedziałam

*(różhowym)wcale się nie pomyliłam!Tak miało być...Takie określenie na plastiki wymyślone przez moja przyjaciółkę Natalię

Wiem że krótkie,ale tyle tylko mi sie udało napisać.Więc teraz taka sprawa:


W nocy z soboty na niedzielę prawdopodobnie wyjadę z rodzicami do Zakopanego...To jeszcze nie oficjalne,ale prawdopodobne!Sama do końca nwm czy pojade wgl ale pewnie tak i prawie na 100% pojedziemy w nocy z soboty na niedzielę...Nie pojawi się wgl opowiadanie,bd taki krótki urlop pomyslicie sobie.Otóż nie...Podczas wyjazdu będę pisać kolejne części na kartkach,a w neidzielę opowiadanko doda moja koleżanka,bo ją poprosiłam.Doda wam kolejną część i tyle...Napisze ona z mojego konta jakby co i macie 100% pewności że to moje...Wgl ja napisze cały wstęp,a ona tylko wstawi w niedzielę ewentualnie może w poniedziałek.Zalezy ile napiszę
Druga sprawa dlaczego tak mało komci było pod ostatnim opowiadaniem?Weźcie trochę komentarzy napiszcie bo mnie to strasznie motywuje!
Trzecia sprawa!UWAGA Na tym blogu nie toleruję SPAMU!!!Od dzisiaj każdy komentarz zawierający tylko i wyłącznie SPAM zostaje usuwany!
No dobra to kończę tą notkę...Piszcie komentarze,a i bym zapomniała podczas mojego wyjazdu będę się z wami kontaktować za pomocą anonimowych komentarzy podpisanych ''Wyraźnie inna'' lub bd pisać na twitterze...A propos twittera:Wchodźcie na mojego twittera i obserwujcie:twitter.com/Tulaaaaaaa pytajcie na moim asku:ask.fm/TulaxD i to chyba tyle.Pa<3

Wyraźnie inna♥

sobota, 18 maja 2013

Summer Story 5

Hej,hej!
Na początek przepraszam że długo nie pisałam i już wyjaśniam dlaczego:

Poniedziałek

Lekcje od 8:55 do 15:25 i nauka na sprawdzian z matmy
Wtorek

Wypad na Motoarenę...


Środa


Lekcje+chór i caritas i potem wyjazd do cioci


Czwartek:


W sumie nic ale jakoś weny nie miałam


Piątek


Musiałam ochłonąć po filharmonii.Mój mózg się zlasował i gorąco na dworzu że aż na nic siły już nie miałam



Sobota

Dzisiaj dodaję późno,bo występ chóru miałam z okazji rocznicy bitwy pod Monte Cassino...Haha śpiewaliśmy Czerwone Maki na Monte Cassino,pierwsze wykonanie tej piosenki w wykonaniu dzieci...

A teraz bez przedłużania kolejna część:

  To miejsce było piękne.Była to łąka.Rosły tam kwiaty i drzewa...To miejsce nie było piękne,ono było zadziwiające...Tylko dlaczego ja tu wcześniej nie trafiłam?Chodziłam po całym mieście i nigdy tam nie doszłam...Dziwne,ale mozliwe.Mogłam jakoś pominąć tamte uliczki...Sama nie wiem,ale to miejsce było śliczne.Nie wiedziałam czy jeszcze kiedyś tu trafię,ale trudno...Podziwiałam to miejsce,ale w pewnej chwili zadzwoniła do mnie mama i powiedziała że mam wracać na obiad.Czemu akurat teraz,kiedy trafiłam tutaj?Niechętnie poszłam do domu.Po drodze stwierdziłam że wcale mocno nie zmokłam.W sumie to ubrania miałam suche.Weszłam do jadalni,a moja mam zrobiła minę typu:''Ze niby co?''
 -No co?Zakład-Powiedziałam
 -Wszystko jasne-Stwierdziła
 -Oh,znowu zakład.Fajnie...Ej wiesz że jutro w naszym mieście jest jakieś tam coś dla bliźniaków-Powiedziała moja siostra,która własnie weszła do jadalni
 -Tak,tak,nie nie wiem.Chwila masz zamiar ubrac się identycznie?-Odpowiedziałam jej tym na pytania
 -Oj no proszęęę!-Prosiła mnie siostra
 -Dobra-Zgodziłam się
   Potem zjedliśmy obiad.Po posiłku poszłam do swojego pokoju i weszłam na facebook'a.Dave dodał wpis o zakładzie...No własnie będę się z nim musiała dzisiaj zobaczyć,jako dowód,wracając do jego wpisu napisał:''Zakład rozpoczęty!Tym razem zmiana stylu''.
   Taa wakacje jednak są baaardzo nudne!Nie ma co robić...Całymi dniami siedzieć i się nudzić...Taa ja chyba jednak wolę zagadki i dom Anubisa.Nawet Victora...Sama nie wierzę że tak myślę...Ile można siedzieć w internecie?To bez sensu.Kiedy już miałam wylogować się z portalu napisał do mnie nie kto inny jak Dave.Chciał się spotkać w parku.Zgodziłam się,musiałam.Dosłownie sekundę później do mojego pokoju weszła moja siostra i zaproponowała wspólny spacer.Zgodziłam się.Mogło być zabawnie.Ciekawe kto stwierdzi że mamy jeszcze jedną bliźniaczkę o której żadna z nas nie mówiła.Na dworzu zrobiło się chłodno,bo było tylko 13 stopni,więc obie wzięłyśmy kurtki,a co zabawniejsze identyczne kurtki,białe ze skóry.Jedyne co nas w tej chwili różniło to kolor spodni i długość włosów.Na to drugie nikt nie zwróci uwagi,więc w sumie tylko dzięki spodniom można nas rozróżnić,Piper miała koloru mięty,a ja żółte.
   Wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy kroki w stronę parku.Gdy tam doszłyśmy czekał już na nas Dave.Kiedy nas zobaczył zrobił oczy jak 5 złotych.Pewnie nie spodziewał się że ja plus zmiana stylu równa się mega podobieństwo do siostry.Nie ważne.Podeszłyśmy do niego,a on nie mógł wydusić z siebie słowa.Był zszokowany,chyba naszym podobieństwem.
 -Wow,nie sądziłem że będziecie aż tak podobne.-Wreszcie powiedział
 -Taa widzisz mówiła że to nie bardzo dobry pomysł-Zarzuciłam
 -Wcale tak nie mówiłaś-Odpowiedział na to
 -No wieem-Stwierdziłam
   Muszę ze swojej strony przyznać że jemu ze zmianą stylu jest całkiem do twarzy.Teraz jak się spotka z Joy to nie wiem co będzie.Joy chyba się zacznie na jego widok ślinić.No może przesada,ale tak czy inaczej ze zmianą stylu Dave'owi bardzo dobrze.Powiedziałam mu o tym.On się zaśmiał.W sumie to teraz stwierdziłam że z nasze zakłady sensu nie mają,bo kiedy tylko jesteśmy w domu albo gdzieś jedziemy itd to możemy go sobie olewać.No ale zakłady traktujemy poważnie,co oznacza że tak nie robimy.Gadaliśmy przez chwilę,a potem nie mogłam się po prostu powstrzymać i powiedziałam Dave'owi że powinien się umówić z Joy.On powiedział że to nawet dobry pomysł,ale nie ma pojęcia gdzie by mógł z nią iść.Piper zaproponowała mu kino i komedię romantyczną,a ja stwierdziłam że po tym Joy będzie jego na 100%.Dave stwierdził że to jest dobry plan.Potem Dave chciał się z nami podroczyć i biegać po parku.Wspaniały pomysł!Wszędzie mokro,a my mamy biegać.O nie!Nie w tych spodniach!Ups...Ja się chyba za bardzo  wczuwam w ten styl...Jak tak dalej pójdzie to ludzie zaczną myliś mnie z Piper jeszcze bardziej niż do tej pory.Szczerze mówiąc mogłoby być zabawnie.Chwilę jeszcze gadaliśmy,a potem mieliśmy ubaw.Dlaczego?To proste...Ni stąd ni z owąd nagle pojawił się Eddie.No i oczywiste że nie ogarniał która jest która.Najpierw to w ogóle pomyślał że dwoi mu się w oczach.Chciało mi się śmiać z jego reakcji.Wreszcie kiedy przestał próbować nas rozróżnić wyjaśniłyśmy mu wszystko.Było to co najmniej dziwne,bo mówiłyśmy na przemian,tak że można się było jeszcze bardziej pogubić.
 -To zakład...-zaczęłam
 -Oni-Piper wskazała na mnie i Dav'a-ciągle się o coś zakłądają
 -Tak już jest...
 -nikt tego nie zmieni...
 -teraz jest zakład dziwny z leksza
 -zamieniają swoje style...
 -i prowadzi to do tego że przez najbliższy tydzień
 -będziemy jak prawdziwe bliźniaczki
 -takie identyczne
 -i weź tu nas rozróżnij
 -nie da się-skończyłam
 -Taa czyli która z was jest która?-Spytał
 -Taa też właśnie przestałem ogarniać-Wtrącił Dave
 -Fajnie...to przez cały tydzień myśl że Piper to ja-Powiedziałam
 -Nie ma takiej opcji-Odpowiedział Dave
 -Albo weź idź zaproś Joy na randkę-Powiedziałam
 -Taa nie mam zielonego pojęcia gdzie-Stwierdził
 -Właściwie to znam takie jedno miejsce-Stwierdziłam-więc ci je pokażę,a ty pójdziesz tam z Joy
 -Taa dobra,ale gdzie to jest?-Spytał
 -Właściwie sama nie wiem czy ogarnę tą drogę,ale dobra...chodźmy-Powiedziałam
   Taa próbowałam znaleźć drogę na tą łąkę,na której całkiem niedawno byłam i jakoś mi się to udało.Dotarłam tam znowu.
 -Jak ktoś po za Joy dowie się o tym miejscu zabiję-Powiedziałam
 -Czemu?-Spytała Piper
 -To miejsce jest genialne do rozmyśleń.Po co ktoś by miał tu łazić?-Odpowiedziałam
 -Taa to ma sens-Stwierdziła moja siostra
   Dave poszedł do Joy spróbować się z nią umówić.Raczej mu się uda.
 -Taa czyli że zostaliśmy tu tylko my?-Spytała moja siostra
   Stanęłam na przeciwko niej i spojrzałam na nią.Miała dziwne spojrzenie,ale znałam je.Chciała się zacząć zachowywać jak małe dziecko...Chciała się kulac po ziemi.Serio?
 -Nie w tych spodniach!-Powiedziałam jej
 -No weeź-Prosiła
 -Nie!-Odpowiedziałam stanowczo
   Piper zrobiła smutną minę.Ja za to odsuwałam się od niej,bo wiedziałam że prędzej czy później będzie chciała mnie łaskotać tak że ka padnę na glebę i ona będzie się nade mna znęcać.W sumie jest to zabawne,ale nie mam zamiaru tarzać się po ziemi w jasnych spodniach.Jednego tylko nie przewidziałam,potknęłam się,sama nie wiem o co,ale się potknęłam i przewróciłam.No genialnie!Już nie żyję!Piper uśmiechnęła się triumfalnie...No nie,ona serio się na mnie uwzięła...Dlaczego ja?
 -Ej co ty masz zamiar zrobić?-Spytał ją Eddie...ej no tak on nadal tu jest...
 -Nic po prostu poznęcać się trochę nad siostrą-Powiedziała żartobliwie
 -Nie serio?Chociaż dobra,ciesz się.I tak już jestem na glebie-Stwierdziłam
 -Ej nie kopie się leżącego,ale przyznam że to jest nawet dobry pomysł
 -Serio?Też się będziesz nade mną znęcać?-Zapytałam
 -Taa no może trochę-Odpowiedział Eddie
   Spojrzeli na siebie.Taa nic mi nie zostaje,tylko się poddać.Piper się na mnie rzuciała i zaczęła łaskotać...Normalka...No i się zaczęło,Piper zna każdy mój słaby punkt i ja się przez nią musiałam po ziemi tarzać bo nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.Niech Joy się tu szybko zjawi...
 -Ej dobra,muszę lecieć-Powiedziała Piper
 -Taa to ja zacznę cię unikać-Stwierdziłam
   Piper poszła,a ja wstałam z tej ziemi i spróbowałam oczyścić trochę moje spodnie z piachu i trawy.Piper już zniknęła?Coś się z nią dzieje...Ostatnio dziwnie się zachowuje i znika...Ale o co chodzi?Dowiem się...chyba...Nie ważne...
 -Co jej się stało?-Spytał Eddie
 -Nie mam pojęcia...-Odpowiedziałam
   Potem spojrzeliśmy na siebie i się pocałowaliśmy...bez powodu,ale szczegół...

I jak?Piszcie komentarze,a ja lecę ogladać Pamiętniki z wakacji xdd...Kolejna część może jutro...Zadawajcie pytania postaciom!Obserwujcie mnie na twitterze:twitter.com/Tulaaaaaaa i zadawajcie mi pytanka na ask.fm/TulaxD No to czekam!

Pozdrowionka
Wyraźnie inna♥



sobota, 11 maja 2013

Summer Story 4


Hej,hej!
Sorki że dopiero dzisiaj dodaję.Mialam dodać wczoraj,ale jakoś tak wyszło że nie miałam kiedy.Na 8:00 do szkoły,po lekcjach posprzątałam w pokoju i potem poszłam spotkac się z przyjaciółkami.Wróciłam o 21:00 i nie miałam siły pisać...Mam nadzieję że się nie obraziliście na mnie.Dobra więc ostatnio skończylismy na tym że rodzice Pat weszli do kuchni,w której była też ona...No więc czytajcie:

 -O wreszcie wstałaś-Powiedziała mama
 -Będziecie zgrywać troskliwych rodziców?-Zapytałam
 -Pogadajmy-Zaproponował tata
   Zdziwiło mnie to.Oni chcieli ze mną gadać?Ciągle nie mogłam w to uwierzyć.
 -Wiem,że nie często się interesujemy tym co się u ciebie dzieje i interesujemy się głównie Piper.Chcieliśmy przeprosić.Zrozumieliśmy wreszcie że nie powinniśmy tak robić.Prawda jest taka że nie jesteś wcale gorsza-Powiedział ojciec,a ja zdziwiłam się że te słowa przeszły mu przez gardło.
 -I tak nagle sami z siebie zrozumieliście że czuję się niedoceniana?
 -Właściwie to rozmawialiśmy z Piper-Wyznała mama,a Piper jak na zawołanie pojawiła się w kuchni.Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
   Po rozmowie z rodzicami poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa.Weszłam na twittera i dodałam wpis: ''Niektórzy ludzie są fałszywi.Raz są mili,a gdy im czegoś odmówisz sie zdolni do wszystkiego''.Dotyczyło to Avana i tego co sie dziś wydarzyło.Potem weszłam na facebooka.Przeglądałam go z pół godziny.Lucy dodała wpis o ognisku i kilka zdjęć głównie jej zdjęć.Potem się wylogowałam.Była 13:20.Nie miałam co robić.Miałam ochotę gdzies wyjść,ale się bałam.Nie chciałam siedzieć w domu.Niby pogodziłam się z rodzicami,ale spacerowanie po mieście w wakacje to mój zwyczaj.Nie miałam pojęcia co mogę teraz robić więc założyłam moje ulubione czarne buty,wzięłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam.
   Poszłam pierwszą lepszą drogą.Kiedy tak szłam spotkałam Dav'a.No tak...zakład.Pewnie mnie szuka już od baaardzo długiego czasu.Odkąd się poznaliśmy ciągle sie o coś zakładamy.Tym razem założyliśmy się  o to kto dłużej wytrzyma ze zmianą stylu.Zakład ma trwac tydzień...No genialnie,czyli że przez tydzień zero czerni?Taa...Chyba to przeżyję.Zmiana stylu oznaczała dla mnie zero czerni,a dla Dav'a chodzenie w jakiś koszulach.Taa ciekawe kto dłużej wytrzyma?Załozylismy się,a ty nagle pojawiła się Joy
 -Oh,Joy hej-Przywitał się z nią Dave
 -Hej-Odpowiedziała mu niesmiało Joy
   Coś mi się wydaje że ta dwójka ma się ku sobie i zdaje się że nie powinno mnie między nimi być.Wycofałam się powoli w tył i przyglądałam się się im.Stwierdziłam że ta dwójka sama nie da sobie rady,bo gadali tylko o głupotach.W suemi od czegoś trzeba zacząć.Taa po jakiś 5 minutach się pożegnali i rozeszli.Będę im musiała chyba pomóc.Chwila czy ja się nie zamianiam w Amber?Oby nie!Mam nadzieję że nie...Powiedziałam Joy że musi z tym coś zrobić.Udawała że nie wie o co mi chodzi,ale bylo widać,że tak naprawdę to wie.
   Postanowiłyśmy się przejść.Gadałyśmy o samych głupich rzeczach typu:obgadywanie ludzi na ulicy.To niegrzeczne,ale też nieuniknione,bo w moim mieście mieszka tak wielu durniów.Obgadałyśmy już wszystkich najgłupszych,nawet Avana.Nie powiedziałam jej o tym co się wydarzyło w nocy,bo po co...Potem Joy opowiedziała mi o swoim pobycie u kuzynów.Była u nich przez ostatnie 3 dni,a teraz wróciła.Mówiła że jakby jeszcze troche tam została to by ją kuzynka zaraziła manią na One Direction,ale póki co jeszcze jej się nie udało.Potem  rozmawiałysmy o tym że niedługo pojedziemy do Niny.Joy zastanawiała się jaki prezent jej kupić.Doradiłam jej żeby kupiła Ninie coś co jej sie spodoba,np. jakąs książkę...Joy stwierdziła że to nawet dobry pomysł.Potym skończyły nam sie tematy,więc pożegnałyśmy się i obie wróciłyśmy do domu...
   Kiedy tylko weszłam do domu w samym progu dopadła mnie Piper.Nie miałam zielonego pojęcia o co jej chodziło,ale miała błagalną minę.Patrzyła na mnie chwilę i przemówiła
 -Potrzebuję pomocy
 -Czekaj czy ja się nie przesłyszałam,potrzebujesz pomocy?W sprawie?-Spytałam
 -Chłopaka-Odpowiedziała
 -Więc ja ci nie pomogę,bo ja się na tym nie znam
 -Ty się nie znasz?-Nie wierzyła mi
 -Ty wiesz ile my już razy zrywaliśmy?Ja się zwyczajnie nie znam na związkach-Wyjaśniałam mojej siostrze
   Potem poszłam do pokoju i...nie miałam pojęcia co robić.Taa nudziło mi się tak bardzo,że aż wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać.Po jakiś 15 minutach stwierdziłam że nie będę czytać.Dostałam sms-a od Dav'a że zakład zaczynamy dzisiaj.Super,czy on chciał mnie wykończyć?Dobra nie ważne...Na dworze zaczęło wiać i na niebie pojawiły się chmury.Postanowiłam się przebrać w ciuchy nie w moim stylu i wyjść na dwór.Podczas deszczu jest bardzo fajnie.Jest taki ładny zapach i można zrobić jakieś fajnie zdjęcia.Założyłam jasno-żółte jeansy,niebieską bluzkę i baleriny...Nie mogłam się do tego stroju przyzwyczaić.To gorsze od pięknej sukienki i szpilek.Poszłam na dwór.Nie wiem co mi odbiło bo poszłam na deszcz i nie wzięłam parasola i nie miałam tez kaptura.Szłam drogą prowadzącą,właściwie to nawet nie wiem gdzie.Nie pryzpominałam sobie tej drogi,ale miejsce w które po chwili doszłam było...

No i jak?Dobraa dzisiaj możliwe że dodam jeszcze jedną część,ale to zalezy od komów,pytań i mojego natchnienia...Więc czekam...Zaraz odpowiem na resztę pytań zadanych postaciom.Tyle że do nowej części jeśli miałaby się pojawić dzisiaj liczę pytanka do postaci z Summer Story.Więc czekam
Zadawajcie mi pytania na asku:ask.fm/TulaxD Nie trzeba mieć konta,można pytać z anonima.Obserwujcie mnie na twitterze:twitter.com/Tulaaaaaaa No i to tyle

Pozdrowionka!
Wyraźnie inna♥

niedziela, 5 maja 2013

Summer Story 3


Hej,hej!
Co tam?Przepisałam kolejną część,więc dodam...

 -Stul gębę,albo oberwiesz
   Zamknął się wreszcie,a deszcz przestał padać.Jakaś nowość.Przez około 4 godziny wygłupialiśmy się u Lucy,a potem wszyscy się rozeszli.zerknęłam na telefon.Była dopiero 3:00.Spytałam Lucy czy jej nie pomóc,ale ona nie chciała.
 -Czyli pójdę się przejść-Stwierdziłam
   Tak też zrobiłam.Szłam drogą w kierunku parku.Uwielbiałam to miejsce.Mogłam tam spokojnie pomyśleć.Spacerowałam wąskimi ścieżkami i oczywiście jak to w Anglii często bywa zaczęło padać.Co ja mówię?Zaczęło lać,ale ja i tak nie miałam zamiaru wracać do domu.Kiedy tak szłam usłyszałam trzask gałęzi.Przez moją głowę przemknęło wiele myśli na raz.Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Avana.No nie...To już chyba wolałabym iść do domu i słuchać marudzenia moich rodziców i wtrącania się w moje życie.Jest 3:15 w nocy w pustym parku...Tylko ja i Avan.Sama na sam...On jest zdolny do wszystkiego.Wszyscy myślą że jest to chodzące bóstwo i nawet muchy nie skrzywdzi ,ale ja wiedziałam że jest inaczej.Kiedyś próbował dobrać się dziewczyny,która nie chciała z nim być.Bałam się że ze mną też spróbuje.Stałam w tym parku zdezorientowana i wystraszona.Nie wiedziałam nawet co robić.Czy uciekać czy stać tam i czekać aż coś się wydarzy.Byłam tak przerażona że nie mogłam wydusić z siebie słowa.Avan zbliżał się do mnie,a ja nadal tam stałam nie wiedząc co robić.Stanął na przeciwko mnie i dotknął mojej twarzy.I znowu usłyszałam trzask gałęzi.Myślałam że to jeden z jego kolegów,ale tym razem miałam szczęście.
 -Czy nie słyszałeś o tym że nie straszy się dziewczyn o 3:0 w nocy?-Spytał znajomy mi głos-Chociaż niee w ogóle się ich nie straszy
   Avan nic nie opowiedział tylko uciekł.Chyba zrozumiał że mu się nie uda.
 -Nic ci nie jest?-Spytał Eddie...chyba jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak na jego widok
   Pokreciłam głową w odpowiedzi na pytanie i wtuliłam się w niego.Nadal nie mogłam wydusić z siebie słowa.Kiedy tak spróbowałam się uspokoić stwierdziłam że koniec z nocnymi spacerami.Próbowałam się uspokoić ale nie do końca mi to wychodziło.Po jakiś 10 minutach wreszcie doszłam do siebie i mogłam wreszcie odkleić się od Eddie'go.Dziwiło mnie jak on to wytrzymał.Nie pytał o nic,po prostu mnie przytulał.Kiedy już byłam w pełni spokojna Eddie tylko na mnie spojrzał.Chyba chciał żebym mu opowiedziała o co chodziło temu padalcowi Avanowi,ale o to nie pytał.Ja jednak chciałam mu o tym opowiedzieć.
 -Avan zarywa do mnie od trzech lat,a ja nie mam zamiaru z nim być.Chciał się zemścić,bo niszczę jego nieskazitelną reputację,albo chciał mnie przekonać żebym z nim była.-Opowiedziałam
 -Skąd wiesz co chciał zrobić?-Spytał
 -Zrobił to juz kiedyś jednej dziewczynie,właściwie chciał zrobić,ale na szczęście mu się nie udało-Opowiedziałam
 -Chodźmy lepiej stąd-Zaproponował
   Ja tylko przytaknęłam Nie chciałam iść jeszcze do domu,nie tylko z powodu rodziców,chciałam po prostu chłonąc po zdarzeniu z Avanem.Gdyby mnie rodzice tak zobaczyli zaczęli by zgrywać troskliwych rodziców,wywołali by aferę a ja niepotrzebnie bym się tylko ciągle wkurzała.W mieście było cicho...Zresztą czego się spodziewałam.Była gdzieś 3:30 w nocy.Byłam zmęczona,ale nie miałam ochoty wracać,bo rodzice pewnie nie śpią...Do domu wróciłam dopiero po 4:00...Na całe szczęście rodzice spali.Poszłam do pokoju,umyłam się i poszłam spać.
   Następnego dnia,a właściwie tego samego,wstałam o 12:30.Mogłabym jeszcze pospać.Kiedy już się obudziłam wzięłam z szafy bluzkę w czarno-niebieskie paski i jeansowe spodenki..Przeważnie się tak ubieram w lato,bluzka,spodenki i tyle...Poszłam do łazienki się ubrać.Gdy wróciłam do pokoju założyłam wisiorek z delfinkiem i bransoletkę z małym diamentowym serduszkiem.Dostałam ją od babci zanim umarła.Bardzo ją kochałam.Ona w przeciwieństwie do moich rodziców martwiła się o mnie i ogólnie była ich totalnym przeciwieństwem...Tęskniłam za babcią.Z zamyśleń wyrwał mnie telefon od Amber.Czego ona mogła ode mnie chcieć.Odebrałam telefon.
 -Jedziesz do Niny za 6 dni?-Spytała
 -Tak...Tylko po to dzwonisz?
 -Nie,bo widzisz Nina ma za 12 dni urodziny i tylko przypominam .Zorganizujemy jej przyjęcie.Więc wiesz kup jej prezent i pomyśl co możemy zrobić żeby nie zorientowała się że cos szykujemy
 -Dobraa
   I Amber się rozłączyła.Ja poszłam na dół do kuchni żeby coś zjeść.Zjadłam płatki z mlekiem.Kiedy zjadłam nie miałam pojęcia co robić.Nie chciałam iść do parku,nie chciałam iśc tam sama.Bałam się...Do kuchni weszli rodzice.No pieknie...
To Be Continued

No i tak oto prawie skończyło się to co napisałam...Dzisiaj cos napiszę(na kartkach moich do przepisania na komputer w późniejszym czasie) i jutro raczej nie,bo biologia do nauczenia,a lekcje wazne,we wtorek też nie  napiszę ewentualnie sobie napiszę,ale na komputer nie przepiszę,w środę to wgl odpada,w czwartek będe na religii pisać ciąg dalszy na kartkach żeby mieć co w weekend dodawać no i w pt to samo z tym że w pt chyba wreszcie dodam na bloga kolejną część.Zadawać pytania.Pytania możecie zadawać do:Niny,Amber,Patricii,Mary,Joy,Fabiana,Alfie'go,Eddie'go,Jerom'a,Avana,Lucy i Dav'a,a i jeszcze Piper.Więc czekam....Zaobserwujcie mnie na twitterze:twitter.com/Tulaaaaaaa Zaobserwujesz=ja też zaobserwuję i zadawajcie mi pytanka na moim asku:ask.fm/TulaxD Tym razem podnisę poprzeczkę do następnego opowiadania(to prowadzi do tego że opowiadanie staram sie dodać jak najszybciej.) & komentarzy+15 pytań do postaci z Summer Story=next Ale szantaż!No to czekam

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥

sobota, 4 maja 2013

Summer Story cz.2



Hej,hej!
Mam drugą część,więc czytajcie

Trzy dni później...
   Siedziałam na łóżku w swoim pokoju i patrzyłam na krople deszczu na oknie
 -Ej,podmienili Cię czy co?-Spytała moja siostra,która właśnie weszła do MOJ?EGO POKOJU,ale ni interesowało mnie to czy jest u mnie czy u siebie.
 -Nie,a co?-Mruknęłam w odpowiedzi
 -No co Ci jest,siedzisz tu i patrzysz na deszcz?-Spytała
 -Eddie:Odpowiedziałyśmy jednocześnie
   Poprawiło mi to humor,ale jeszcze bardziej pocieszył mnie sms od Niny.
 ''Jak możesz to wpadnij do mnie z Piper za tydzień.Chcę z wami wszystkimi powspominać dawne czasy''-Napisała
   Od razu jej odpisałam że będziemy.Tak naprawdę chciałam tam pojechać żeby uwolnic się od rodziców.Niestety przez cały tydzień musiałam wysłuchiwać gadki rodziców  o tym jaka to ja jestem zła.Była 14:30 i rodzice zawołali nas na obiad.Kiedy tylko weszłam do jadalni od razu im powiedziałam że za tydzień wyjeżdżamy do Ameryki.Oni bez żadnych sprzeciwów się zgodzili.Zresztą czego się spodziewałam?Że będą się zamartwiać?Przy obiedzie jak zawsze było cicho,bo rodzice nie byli osobami,które lubią rozmowy przy posiłkach.
   Po obiedzie poszłam się przejść,bo zrobiła się ładna pogoda.Wyszło słońce i było ciepło.Szłam parkiem i spotykałam znakomych.Z każdym się witałam i chwilę rozmawiałam.Jedna z moich lepszych koleżanek,nie mogę powiedzieć że przyjaciółka,zaprosiła mnie na ognisko.Szybko się zgodziłam,bo nie miałam co robić.Miało się odbyć tego samego dnia...
   Miałam tu wielu znajomych,bo strasznie często wychodzę z domu i chodze po okolicy.Zrobiło się późno i chłodno,więc wróciłam ze spaceru,powiadomiłam rodziców że wychodzę i poszłam się przebrać.Założyłam czarne rurki,bluzkę z krótkim rękawem i koronką na plecach,skórzaną kurtkę i czarne conversy.Wyszłam i poszłam do Luzy-u niej miało się odbyć ognisko.Kiedy weszłam na podwórko zobaczyłam Sweet'a.Co on tu robił i co ważniejsze czy był tu tez Eddie.Podeszłam do Luzy i zapytałam"
 -Co tu robi Sweet?-Spytałam
 -Poszukuje kogoś komu może dać stypendium do swojej szkoły-Zaczęła-Ale nie obchodzi mnie co on tu robi,bo wziął ze sobą syna.To taki przeuroczy blondyn.Zobaczysz że będzie mój-No tak od niej można się dowiedzieć wszystkiego
 -Po pierwsze,to zajęty przeuroczy blondyn,a po drugie,nie będzie Twój.-Powiedziałam i postanowiłam podlizać się naszemu ''kochanemu dyrektorowi''
   Zrobiłam tak...Podeszłam do Sweet'a i się przywitałam,on coś tam do mnie mówił,a ja odpowiadałam nie do końca ogarniając o czym mówi.Po chwili powiedział że musi iść i odszedł.
 -Wiesz że nie musisz mu się podlizywac w wakacje?-Usłyszałam pytania i się odwróciłam.Zobaczy łam Eddie'go
 -Wiem że nie muszę,ale skoro już go spotkałam to nie będę go unikać-Stwierdziłam
 -Skoro tak uważasz
   Potem się normalnie przywitaliśmy.Przytuliliśmy się.Brakowało mi tego....Co się ze mną dzieje?Dobra nie ważne
 -Trixie chodź pomoć mi wybrać płyty,a nie sobie z chłopakiem flirtujesz-Powiedziała Lucy
 -A zabronisz?-Spytała troche żartobliwie
 -Trixie nie poznaję cię-Stwierdziła Lucy
 -Nie szkodzi..Też się nie poznaję
 -Taa no w sumie gdyby się zastanowić,kiedyś byłaś wredniejsza-wtrącił Eddie
 -A co?Wylać ci mleko na głowę?
 -Niee
 -No chodź,bo jak mi nie pomożesz to będzie muzyka Czajkowskiego i Chopina
 -Dobra,lepiej póję
   Poszłyśmy wybrać kilka płyt,a potem wyszłyśmy z domu.Zaczęło padać...Pewnie właśnie zaczęli rozpalać ogień
-Zaczęliście rozpalać ogień-Stwierdziłam
 -Jasnowiddz?-Spytał jeden z moich kolegów-Dave
 -Niee,tylko zawsze tak jest
 -Fakt,czy kiedykolwiek udało nam się zorganizować ognisko tak żeby nikt nie był mokry?
 -Nie-Odpowiedziała Lucy po chwili namysłu
 -Czyli przechodzimy do głupich zachować i próbowania kryc się pod drzewem dzięki czemu będziemy jeszcze bardziej mokrzy?-Zapytałam
 -Albo możemy sobie to odpuścić i po prostu iść do domu-Stwierdził Avan-kolejny z moich kolegów.Ten akurat ciągle mnie podrywa
 -Chcesz zniszczyć tradycję?Uważaj bo zaraz sprawię że będziesz bardziej mokry od całej reszty-Zagroziłam
 -Też cię kocham-Próbował się odszczekać Avan
 -Stul gębę,albo oberwiesz

Jakoś tak dużo dialogów dzisiaj...Nie wiem jak to wyszło,ale jakoś tak po prostu.No więc tak następna część za 7 komentarzy i 7 pytań do postaci z Summer Story xdd Wracam do szantażu.No nie wiem jesteście ciekawi kim są nasi nowi bohaterowie którzy się tutaj pojawili?Czyli Lucy,Dave i Avan...Pokażę xd

Lucy


Dave

Avan

No to czekam na komy i pytania.Pamiętajcie: 7 komentarzy,7 pytań do postaci z Summer Story=kolejna część!!!

Sibuna ludzie!
Wyraźnie inna♥