Hahaha wróciłam!Ktos się cieszy?
Ogólnie to za to,że wróciłam dziękujcie mojemu łóżku,na którym zawsze mam jakieś pomysły.Więc wyszlo dzisiaj na to,że napisałam cały rozdział w mega szybkim tempie.No to czytajcie:
~Z perspektywy narratora~
Poranek w domu Anubisa,z jednej strony nerwowy,a z drugiej bardzo spokojny.Amber jak co dzień czesała swoje włosy siedząc przed lustrem i rozmawiając ze swoją przyjaciółką.Co prawda Nina miała już trochę dość tej rozmowy,ktora w sumie była jednym,długim i niekończącym się monologiem Amber,a na jej szczęście do pokoju wpadła Patricia.
-Nino,musimy pogadać.-Rzuciła.
Wybrana od razu domyśliła się o co chodzi i obie wyszły z pokoju.
-Więc ty też miałaś ten sen?-Spytała.
-Sen?Po prostu sen?Jak ty możesz mówić o tym tak spokojnie?-Brunetka była oburzona.
-No wiesz,to nie było aż takie straszne...-Zaczęła blondynka,ale Patricia brutalnie jej przerwała.
-Nie było aż takie straszne?Cierpiący ludzie nie są dla Ciebie straszni?-Buntowniczka była zbulwersowana zachowaniem przyjaciółki.
-Chwila co?Ludzie?-Wybrana natomiast była zdezorientowana.
-No tak.Ty ich nie widziałaś?-Dziewczyna dopiero teraz się trochę uspokoiła.
-Nie,w moim snie były tylko jęki i inne odgłosy cierpienia,żadnych cierpiących ludzi.-Powiedziała spokojnie Nina.-Dobra,potem o tym pogadamy.Teraz chodźmy na śniadanie.
Na tym skończyła się ich rozmowa i obie się rozeszły.
Na śniadaniu panował całkowity spokój,nawet Alfie i Jerome byli wyjątkowo cicho.To bardzo dziwiło opiekunkę domu,ale o nic nie pytała,bo wiedziała,że jej podopieczni mają czasami takie dni milczenia,myślała,że to jeden z nich.Jednak bardzi się myliła.Cicho było tylko dlatego,że każdy,no prawie każdy miał powód do zmartwień.Jerome zrozumiał,że kocha Marę i chce do niej wrócić,lecz nie będzie to proste,Joy natomiast zauważyła,że zaczyna lubić Jerom'a,co było bardzo dziwne,bo zazwyczaj się nienawidzili.Nina,Fabian,Patricia i Eddie nadal myśleli nad snem,który mieli,Alfie zastanawiał się czy nie zaprosić Amber na randkę.Tak racja,to nie do końca zmartwienie,ale dla miłośnika kosmitów było.Amber rozpaczała,bo skończył jej się lakier do paznokci.A reszta?Reszta po prostu nie wiedziała co powiedzieć i jak zacząć rozmowę.Wszyscy więc siedzieli w ciszy.
Kiedy wybiła 9 wszyscy ruszyli do szkoły.Nina w międzyczasie zdążyła dać znać Sibunie,że idą razem do szkoły,bo mają coś do omówienia.I tak się stało,klub szedł razem do szkoły.Nina opowiedziała Amber,Alfie'mu i Joy o co chodzi.Podczas drogi do szkoły wszyscy zaczęli zastanawiać się co to może oznaczać,ale nikt nic sensownego nie wymyślił,nawet Fabian.Alfie stwierdził,że kosmici mieszają im w umysłach,ale wszyscy wiedzą,że ta teza była bezpodstawna.
Gdy doszli do szkoły,rozdzielili się i każdy udał się w stronę swojej szafki.
-Musimy pogadać.-Powiedziała Joy do Patrici kiedy obie zmierzały w kierunku ich szafek.
-O czym?-Patricia była conajmniej zdziwiona tym,że Joy chciała z nią o czyms rozmawiać,a z tonu jej głosu wynikało na to,że chodzi o coś ważnego.
-To nie jest rozmowa na szkolny korytarz,chodźmy do sali teatralnej.-Poprosiła brunetka.
Tak jak chciała Mercer dziewczyny udały się do sali teatralnej i usiadły na scenie.
-Więc?O co chodzi?-Zaczęła rozmowę Williamson.
-Bo widzisz ja pomagam Jerom'owi w wymyśleniu planu jak pogodzić się z Marą,ale zaczynam mieć co do tego wątpliwości.-Wyznała onieśmielona dziewczyna.
-Konkretnie?
-Chodzi o to,że według mnie Mara nie zasługuje na Jerom'a,bo w końcu on chciał jej wytłumaczyć o co chodziło z tym wszystkim,a ona go nie słuchała.Ona chce żeby on ją na kolanach błagał o wybaczenie,a ten głupek jest gotów się poniżyć żeby ją odzyskać.
-Chcesz powiedzieć,że nie chcesz żeby oni byli razem?-Spytała Patricia przyjaciółkę,a ta nieśmiało pokiwała głową twierdząco.-Joy,czy ty przypadkiem nie zaczynasz lubić Jerom'a?
-Co nie?!-Szybko zaprzeczyła,ale Patricia i tak dostrzegła prawdę.
-Coś ci nie wierzę.
-No dobra,tak zaczynam go lubić.I nienawidzę siebie za to...Tylko błagam,nie mów o naszej rozmowie Marze,bo mnie znienawidzi.
-Spoko.To zostanie między nami.
Po skończeniu rozmowy obie poszły do sali,w której miały mieć lekcję.Usiadły razem w ławce i zaczęły rozmawiać o głupotach jak gdyby rozmowa,którą niedawno zakończyły w ogóle nie miała miejsca.
Chwilę później do sali weszła nauczycielka i zaczęła się nudna lekcja.
Po skończeniu zajęć uczniowie udali się do domu.Na obiedzie wszyscy zachowywali się w miarę normalnie i rozmawiali ze sobą.Było dosyć przyjemnie i nawet zabawnie.
Po posiłku każdy udał się do swojego pokoju,a to niestety przyniosło małe spięcie.Otóż Mara poprosiła Joy aby ta przyszła do jej pokoju.I tak się stało.Joy i Mara spotkały się w pokoju tej drugiej.
-Musisz mi pomóc.-Powiedziała brunetka.
-W czym?
-Chodzi o Jerom'a.Chce się na nim zemścić za to co mi zrobił,a ty mi pomożesz.
-Maro,tylko jest taki mały problem.On Ci nic nie zrobił!To Danielle go pocałowała,nie on ją,a ty robisz z tego wielką aferę.Nie dałaś mu tego wyjaśnić i to,że już nie jesteście razem to tylko i wyłącznie Twoja wina.Nie pomogę Ci.-Wyrzuciła z siebie Mercer i wyszła z pokoju Mary.
Joy w drodze do swojego pokoju zastanawiała się dlaczego właśnie tak postąpiła i co ona czuje do Jerom'a,natomiast Mara zastanawiała się nad słowami przyjaciółki,chociaż w sumie to już nie wiedziała czy nadal nią jest.Obie jednak nie wiedziały co myśleć...
I jak się podoba?
Bardzo Was przepraszam,że taki jakiś krótki,beznadziejny itd.
No i przepraszam za dłuuuuugą nieobecność.Ale obiecuję,że się poprawię.Komentujcie xD
Pa<3
Wyraźnie inna♥