sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 13

  

Hej,hej,hej!
No co tam?Napisałam rozdział!Ale nie liczcie na to,że pojawi się też coś na innych blogach,no chyba,że jeszcze dzisiaj mi się uda,bo jutro uczę się na biologię.Bo nasza mądra pani wymyśliła sprawdzian w poniedziałek,zaraz po weekendzie.A co tam.
Wgl to jaram się nowym wyglądem bloga.Nwm czemu,ale mi się podoba.A wam?Podoba się?
No to kończę gadkę i czytajcie!


   ~Z perspektywy narratora~
 -Sama nie wiem dlaczego to powiedziałam.-Wyznała Joy kiedy zwierzała się przyjaciółce wieczorem.
 -Bo to prawda Joy.Mnie raczej zastanawia dlaczego Jerome.Ty go przecież nigdy nie lubiłaś.-Odpowiedziała jej Williamson.
 -No wiem,ale teraz jest jakoś inaczej...-Stwierdziła brunetka.
 -taa,ale zastanów się zanim...-Zaczęła Patricia,ale przerwała,ponieważ do pokoju wszedł Jerome.
 -Wspaniale,że jesteście obie.Muszę z Wami pogadać.-Powiedział.
   Blondyn wyglądał na szczęśliwego.Jaki był tego powód?Tego obie jeszcze tego nie wiedziały,ale dzieliły ich tylko sekundy by się dowiedzieć.
 -Więc?-Postanowiła zacząć Mercer widząc,że chłopak milczy.
 -Więc ja i Mara znowu jesteśmy razem.Byłem u niej,pogadaliśmy i się pogodziliśmy.-Powiedział uradowany.-I Joy dzięki za pomoc i w ogóle,no wiesz...-Dodał jeszcze i wyszedł z pokoju przyjaciółek.


   I rzeczywiście,kilka chwil wcześniej Jerome Clarke postanowił zapomnieć o swoim ego i poszedł do swojej byłej dziewczyny porozmawiać.Zaczął ją przepraszać,błagać...Jednym słowem poniżył się przed Marą,a ona tego właśnie chciała.To był właśnie ten powód,dla którego znowu była z blondynem.Patrząc na to z perspektywy czasu,dziewczyna niesamowicie się zmieniła.Teraz pragnęła zwyczajnie by przyznawano jej rację,niczego więcej.Dawniej to ona by poszła porozmawiać z Jerome'm,a nie czekała aż on się przed nią poniży,dawniej była dla wszystkich miła,a kilka chwil przed przyjściem Jerom'a do jej pokoju chciała się na nim mścić.Nie oszukujmy się,to już nie była ta sama dziewczyna...


   Joy po usłyszeniu wieści Jerom'a nie wiedziała co ma zrobić.Chciała,próbowała cieszyć się jego szczęściem,ale nie wychodziło jej to za nic w świecie.W duchu cieszyła się,że blondyn tak szybko wyszedł z pokoju,bo nie wiedziałaby jak ma się przy nim zachowywać.W tej chwili przynajmniej była z przyjaciółką i mogła zachowywać się naturalnie i nie udawać,że cieszy się z tego,że Jerome i Mara do siebie wrócili.Brunetka nie mogła z siebie wydusić nawet słowa.Walnęła się tylko na łóżko i w głowie zadawała sobie pytanie ''dlaczego?''.
 -Joy,wszystko w porządku?-Spytała ją zmartwiona przyjaciółka
 -Yhym-Mruknęła tylko.
 -Na pewno?
 -Nie...
   Joy w tej chwili dopiero zrozumiała,że zależy jej na tym,aby Jerome miał odpowiednią dziewczynę i był szczęśliwy,a nie cierpiał,bo Mara z nim zrywa z byle powodu.Taka prawda.Dziewczyna wiedziała,że tak jest tylko wcześniej nie chciała tego przyjąć do wiadomości,teraz zaakceptowała tą myśl i wiedziała również,że ten chłopak nie jest już dla niej wrogiem,ani nawet znajomym,był kimś o wiele więcej.Można nawet powiedzieć,że przyjacielem,tyle tylko,że on sam o tym nie wiedział.Joy zebrała się żeby powiedzieć to wszystko przyjaciółce.I tak właśnie zrobiła.
 -Joy myślę,że dość już nowości na dziś.Chodźmy może spać?-Zaproponowała Patricia gdyż widziała,że jej przyjaciółka coraz bardziej jest przygnębiona.
 -Jasne,to dobry pomysł.-Stwierdziła Mercer.
   Obie przebrane w piżamy poszły do łóżek(tak wiem jak to brzmi).Patricia zasnęła szybko,ale Joy nie poszło to tak szybko.Wierciła się na łóżku,przekręcała z boku na bok,odkrywała,zakrywała i chyba do trzeciej w nocy nie mogła zasnąć.Ciągle rozmyślała nad poprzednim dniem.Po długim czasie,ale w końcu zasnęła.Nie spała jednak zbyt dobrze,jej sen był niespokojny.

   Rano obudziła się wcześnie.Nie była wyspana,ale musiała się ogarnąć i iść do szkoły.Tak zrobiła,poszła do łazienki i przygotowała się do szkoły.Gdy wróciła do pokoju jej przyjaciółka już nie spała.
 -Hej.I jak tam?-Spytała zmartwiona.
 -Źle,prawie nie spałam.-Odpowiedziała.-Myślisz,że ja mogę coś do niego czuć?-Spytała po chwili.
 -Nie chcę nic mówić,ale to możliwe.-Odpowiedziała Williamson.
   Około pół godziny później przyszła pora na śniadanie.Obie zeszły na dół i usiadły przy stole.Byli tam już prawie wszyscy.Śmiali się i żartowali.Podczas posiłku było niezwykle zabawnie,ale tylko do czasu.Kiedy do jadalni weszły dwie ostatnie osoby,których do tej pory brakowało zrobiło się mniej przyjemnie.Do pokoju weszli Mara i Jerome.Olewali to,że wszyscy jedzą i przytulali się,całowali,w skrócie zachowywali się jak para.
 -Hej,nie przy ludziach!-Zaczął drzeć ryja Alfie.(Jak ja kocham ten tekst)
 -O co Ci chodzi?-Spytał Clark.
 -O Was!-Powiedział wskazując palcem na parę.
 -Weź się zapchaj tym jedzeniem.-Warknął na przyjaciela Jerome.
 -A Tobie znowu o co chodzi?!-Tym razem to Joy zabrała głos.
 -A o co ma mi chodzić?!-Odpowiedział jej pytaniem na pytanie Clarke.
 -Kiedyś sam byś krzyczał,że romantyczne scenki Ci obrzydzają jedzenie,a teraz sam je tworzysz.-Dziewczyna powiedziała to co myślała.
   Chłopak nic sobie z tego nie robił.Miłość zupełnie go zaślepiła.Joy chciałaby wiedzieć co on w niej widzi,ale postanowiła sobie darować dalszą wymianę zdań z blondynem.
   Droga do szkoły wyglądała dokładnie tak samo jak zawsze.Sibuna trzymająca się razem i omawiająca zagadkę,którą muszą rozwiązać,a nawet nie wiedzą od czego zacząć.Postanowili więc,że zaczną coś robić i po lekcjach pójdą do gabinetu Frobisher'a i poszukają czegokolwiek w książkach.Na tym skończyli obrady gdyż właśnie dotarli do szkoły i udali się do swoich szafek.
   Tymczasem Mara i Jerome szli razem do szkoły zupełnie nie przejmując się niczym.Liczyli się tylko oni,nikt więcej.Rozmawiali jak gdyby nigdy nic.Zachowywali sie tak jakby parą byli od zawsze.Na szczęście Joy tego nie widziała,bo wtedy by chyba nie wytrzymała...

   W szkole było nudno.Nic się ogólnie nie działo poza sprawdzianem z francuskiego i dziwnych wybryków Alfie'go na zajęciach teatralnych.Ciemnoskróry zaczął prezentować kosmitę,po czym przestraszył się sam siebie i uciekł z płaczem.

   W domu Anubisa obiad minął całkiem spokojnie pomijając fakt,że wszystkich bulwersowało zachowanie Mary i Jerom'a.Joy już wychodziła z siebie,ale próbowała nic nie okazywać.
  W końcu po obiedzie Sibuna tak jak ustaliła udała się do piwnicy i do tajnego gabinetu Roberta.Szukali dwie godziny i nic,ale w końcu Fabian znalazł coś co mogło być jakąś wskazówką.
 -Hej,tu jest coś o sali lustrzanej...-Zaczął i zrobił dramatyczną pauzę

I jak się podoba?Bo mi szczerze mówiąc nie bardzo.No ale cóż.Nie mi oceniać jak wyszło.
Piszcie opinie w komach.

Papa <333
Wyraźnie inna

3 komentarze:

  1. świetny tylko następnym razem poproszę dłóższy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!

    Mogę się zareklamować? Jeśli tego nie lubisz, to przepraszam. Zapraszam na mojego bloga, na którym opisuje historię dziewczyny o imieniu Lilly. Akcja dzieje się w Domu Anubisa. Zapraszam!
    http://the-mistical-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. wow wow szybko wstawiaj nexta>>>> rozdział MEGA MEGA ŚWIETNY <3

    OdpowiedzUsuń

Podobało Ci się opowiadanie?Skomentuj!Za każdy komentarz jestem ogromnie wdzięczna!
Nie toleruję SPAMU!!!